Europa: projekt rządów czy obywateli?

(fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / slo

Zapomnieliśmy o Unii dla obywateli i stworzyliśmy UE dla rządów; nie ma pogłębionej integracji UE bez akceptacji obywateli; warunek przetrwania Wspólnoty to stworzenie silnego społeczeństwa obywatelskiego UE to tezy debaty u prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Konferencja "Europa: projekt rządów czy obywateli?", która odbyła się w Pałacu Prezydenckim, została zorganizowana przez Kancelarię Prezydenta we współpracy z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych w ramach Święta Wolności, które przypada 4 czerwca w rocznicę wyborów 1989 r.

Komorowski podkreślił, że początki integracji europejskiej to świadome działania polityczne, jednak oparte na doświadczeniach społeczeństw europejskich związanych m.in. z tragicznymi wydarzeniami obu wojen światowych.

DEON.PL POLECA

"Dzisiaj warto o tej lekcji pamiętać, bo nie da się zbudować skutecznej, trwałej, pogłębionej integracji europejskiej bez zbudowania akceptacji zmian wśród obywateli. To nigdy się nie uda" - podkreślił prezydent. "Przede wszystkim akceptacja obywateli dla procesu pogłębionej integracji, a po drugie - świadome działania władz państwowych w tym kierunku" - dodał.

Według prezydenta akceptację społeczeństw Europy dla zachodzących w UE zmian można budować także poprzez zwiększanie partycypacji obywateli w decyzjach dotyczących przyszłości Wspólnoty.

Komorowski zaznaczył, że dzisiaj Europa przeżywa kryzys i - jak ocenił - nie jest to najlepszy moment na proponowanie daleko idących zmian w funkcjonowaniu UE.

"Ale wszyscy czujemy, że ten trudny czas się zakończy i liczymy, że przyjdą czasy, kiedy będzie można prowadzić z opinią publiczną dialog na temat pogłębiania integracji w wielu aspektach" - ocenił prezydent. Jak dodał, to, co dziś wydaje się trudne, w przyszłości może okazać się absolutnie do osiągnięcia.

Również Henri Malosse z Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EKES - organ doradczy takich instytucji UE jak Komisja Europejska, Rada UE, Parlament Europejski) podkreślił, że wspólnota europejska była u swych źródeł wspólnym projektem rządów i obywateli.

"Jednak w trakcie ostatnich 60 lat, a przede wszystkich w trakcie ostatniej dekady, zapomnieliśmy o Unii dla obywateli i stworzyliśmy Unię tylko dla rządów" - przyznał Malosse. Jak mówił, konsekwencją tego jest sytuacja, w której obywatele UE, a w szczególności młodzi ludzie borykający się z brakiem pracy czują się pozostawieni sami sobie i zaczynają szukać rozwiązania swoich problemów poza Europą.

Malosse skrytykował też narastający jego zdaniem proces komplikowania się instytucji europejskich, a także procedur, według których same działają i które narzucają obywatelom UE. "Obywatele zaczynają mieć poczucie, że Unia nie jest już więcej sposobem na rozwiązanie problemów, ale sama staje się problemem. Musimy to zmienić" - podkreślił. Jego zdaniem przeciwstawić się tym negatywnym tendencjom może silne społeczeństwo obywatelskie.

Z tą opinią zgodził się społeczny doradca prezydenta prof. Jerzy Regulski, który uważa, że stworzenie silnego, aktywnego społeczeństwa obywatelskiego UE jest wręcz warunkiem przetrwania Unii. "Co robić, aby to osiągnąć? Przede wszystkim nie obrzydzać Unii" - przekonywał. Jego zdaniem dotyczy to także Polski, w której zbyt często na potrzeby populistycznej propagandy tworzy się alternatywę - albo UE albo Polska.

Według Regulskiego ważną kwestią jest wskazanie sprawy, która łączy społeczeństwo polskie ze społeczeństwami innych krajów. "Wydaje mi się, że brakuje nam tutaj jasnej odpowiedzi, co nas łączy. Oczywiście Schengen, możliwość swobodnych wyjazdów, cały szereg spraw dotyczących codziennego funkcjonowania. Ale to nie są elementy budujące świadomość społeczną. Brakuje jakiegoś pozytywnego przekazu, który wskazałby, jakie są cele i o co w integracji chodzi" - wskazał prof. Reguls

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Europa: projekt rządów czy obywateli?
Komentarze (2)
W
Wojtek1957
6 czerwca 2013, 13:57
UE to kolejny Kulturkampf. Niby chroniona jest lokalna kultura (ale nie ta "narodowa" tylko "etniczna" - niegroźna kultura małych grup). W rzeczywistości narzucany jest jednak, "dla dobra wszystkich" język angielski oraz lewacka moralność i osobliwe pojęcie prawdy, zgodnie z którym ślimak może być rybą, marchewka - owocem a LGBT - rodzicami. Historia Polski uczy, że ok. 50 lat po Kulturkamfie pojawiły się obozy koncentracyjne dla nieprzystosowanych...  Wyjdźmy z tej Unii, bo inaczej "Wyginiemy jak dinozaury?".
D
DNA
6 czerwca 2013, 13:26
Znowu tracą czas i pieniądze na opdkrywanie oczywistości. Ale to tylko słowa, a lewctwo zrobi to co bedzie uważało, nie oglądając się na obywateli.