Gen. Cieniuch: Nie było żadnej tajnej instrukcji

Szef Sztabu Generalnego WP generał Mieczysław Cieniuch (fot. prezydent.pl)
PAP / drr

Szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch zdementował w piątek informacje rosyjskich mediów o tajnej instrukcji mającej obowiązywać w pułku specjalnym, według której o lądowaniu na lotnisku zapasowym miałby decydować "główny pasażer".

- Ta informacja od razu wydawała mi się mało prawdopodobna, ale nakazałem ją sprawdzić. Otrzymałem już informację, że taka instrukcja na sto procent nie istniała, ani nie istnieje - powiedział dziennikarzom gen. Cieniuch.

O sprawie napisała w piątek "Komsomolskaja Prawda". Według gazety, do katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem mogła doprowadzić tajna instrukcja, na podstawie której samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą "głównego pasażera".

DEON.PL POLECA

"Komsomolskaja Prawda" wyjaśnia, że o istnieniu takiej tajnej instrukcji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego dowiedziała się od jednego z polskich dziennikarzy. Nie podała jednak jego nazwiska.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gen. Cieniuch: Nie było żadnej tajnej instrukcji
Komentarze (6)
DS
dali się pokroić i porąbać
28 stycznia 2011, 19:44
Ogólnie zagrywka jest znana: rzuca się ochłap dziennikarski w postaci jakiegoś naprędce, acz wirtualnie wykreowanego „faktu medialnego”, by potem winą obciążyć niewinne osoby. Temat odszkodowań wykreowali kryminalni politycy, a podjęli go kryminalni dziennikarze. Rząd PO wraz z posłusznymi mu mediami osiągnął mistrzostwo w tego typu wrzutkach propagandowych. Wawel, Krzyż smoleński, dopalacze, VAT… Winą obciążono rodziny, które teraz, w oczach społeczeństwa są pazerne na państwową kasę. Tak się manipuluje społeczeństwem. Znany działacz społeczny, Malcolm X, mawiał: „media są najpotężniejszą jednostką władzy na Ziemi. Z niewinnego potrafią uczynić winnego, zaś winnego uniewinnić, i to jest ich moc”. Cyt. „Propagandziści za dogmat uznali „chęć załogi do lądowania za wszelką cenę”, a zmieniały się tylko „konstrukcje stylistyczne” stanowiące oprawę tej załganej tezy (nieznajomość rosyjskiego, ignorowanie komend, lądujący debeściaki, „jak nie wyląduję, to mnie zabije”, „wkurzy się”, „wścieknie się”, cztery okrążenia nad lotniskiem itp.). Ludzie książki nawet napisali na ten temat, jak wiemy i daliby się porąbać za tę załganą wersję. Przyszedł jednak czas, że dowiedziono niezbicie, iż polscy piloci 10 Kwietnia wcale nie chcieli lądować i na przepisowej wysokości zdecydowali o odejściu na drugi krąg. Jednocześnie ukazała się w mediach „ciemna strona księżyca”, czyli obraz wrzaskliwej bandy ruskich prostaków, którzy klnąc na czym świat stoi, jakby to była balanga w koszarach, a nie praca w wieży kontroli lotów podczas zbliżania się prezydenckiej delegacji z obcego kraju, urządzają ruski cyrk z igraniem ludzkim losem. Co w takiej sytuacji pozostaje dezinformatorom? 
P
przeinaczenia
28 stycznia 2011, 19:39
-Należy przy każdej okazji, pytać się o odszkodowania: jaka wysokość by satysfakcjonowała, czy wszyscy taka sama kwotę. Dobrą manipulacją jest pokazywanie poszkodowanych w katastrofie Casy i lekkie sugerowanie, że oni nie dostali a rodziny smoleńskie już się dogadują. -Należy zestawić wypowiedzi rodzin o rzekomej chęci odszkodowania (to reporter ma wciskać temat odszkodowania i za każdym razem się pytać) z wiadomościami o tragediach na świecie albo w Polsce. To zestawienie spowoduje za każdym razem niechęć słuchającego: jedni cierpią a drudzy biorą pieniądze -Należy podawać dużo przesadzone kwoty odszkodowania i sugerować, że rodziny nie zgadzają się z tym. Mogą w rzeczywistości w ogóle nie myśleć o tym, albo oczekiwać mniejszych kwot, ale nie o to chodzi. -Należy publikować wypowiedzi przedstawicieli pro-peowych rodzin, że nie brali faktu odszkodowań pod uwagę, jeżeli już to oddadzą na cele charytatywne. Punkty 4 – 6 utrwalą w obywatelach poczucie pazerności tych „złych” rodzin i wrażenie żerowania na nieszczęściu innych. -Należy po spotkaniach rodzin z prokuratorami czy prowadzącymi śledztwo, przeprowadzić wywiady na gorąco w których jedni będą spokojni a drudzy oburzeni tym co usłyszeli. -Nie muszę dodawać, że powinni być zapraszani „eksperci” do programów w których będą komentowali te wszystkie manipulacje w odpowiedni sposób”. 
P
przeinaczenia
28 stycznia 2011, 19:38
Cyt. „Jak wprowadzić w umysły obywateli niechęć i nienawiść do tych rodzin? To proste. -Podzielić rodziny na dwa obozy: jeden łaskawy dla PO, drugi ma być w oczach opinii publicznej pro – pisowski. Doskonale wiemy, że pro-pisowskie rodziny będą postrzegane prze opinię publiczną jako oszołomy (istniejące w społeczeństwie schematy myślowe), a na drugim biegunie spokojne i zrównoważone rodziny o fizjognomii PO. -Należy wybierać do komentowania z każdej rodziny po 1 – 2 przedstawicieli i zawsze ich wypowiedzi zestawiać razem. Pro – pisowy przedstawiciel ma być zdenerwowany, dziwić się i narzekać, a w opozycji do niego spokojny i smutny sympatyk platformy. -Należy co jakiś czas dawać informacje prasowe (tzw „fakty” prasowe) dotyczące okolicy rodziny pro-pisowskiej. Najlepiej by było, gdyby to były niewypowiedziane sugestie na temat ich interesów w jakiś spółkach (sugerujące „ciemny kolor”), mogą to być sprawy obyczajowe, ale zawsze musi być na końcu nawiązanie do rodziny. Krótka lakoniczna informacja typu: Pan / Pani X jest zięciem – itd. lub podobnie. Informacja wcale nie musi być rzetelna. Na przykład omawiana osoba była ekspertem w (i tutaj na przykład w kancelarii Lecha Kaczyńskiego i zatrudniona przez pana Lesiaka). Musi powstawać zbitek myślowy: rodzina ofiar katastrofy smoleńskiej – ich znajomy / rodzina – informacja z podtekstem.
P
przeinaczenia
28 stycznia 2011, 19:38
Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski Zaprezentowany na oczach całego świata raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego był nie tylko policzkiem dla Polski, lecz przede wszystkim dla prawdy. Niemal wszystkie przedstawione w dokumencie tezy to kłamstwa lub celowe przeinaczenia, które mają na celu ukrycie prawdy o smoleńskiej katastrofie. smoleńskie manipulacje. Co kryminalni dziennikarze i politrucy mają na sumieniu? Mają bardzo dużo. Przede wszystkim Polska popełniła wielki błąd, godząc się na wypłacenie odszkodowań: -w prawie i zwyczajach międzynarodowych odszkodowania wypłaca ta strona, która jest WINNA. Polska wzięła więc winę na siebie za „katastrofę” smoleńską! -podobny manewr zastosowały władze USA by zamknąć usta rodzinom ofiar zamachów z 11 września 2001 roku. Ci, którzy jednak dalej zadawali „niewygodne” bądź „głupawe” pytania, już dawno są w psychuszce (psychiatrykach) lub użyźniają swoim ciałem ziemię. -kryminaliści z polskiego świecznika dobrze wiedzieli, co robią godząc się na wypłatę odszkodowań. Jest to celowa, zakulisowa gra, nastawiona na dalsze skłócenie naszego społeczeństwa. Wyobraźcie sobie, co czują ludzie zarabiający po 1200 zł na rękę, czyli większość naszego narodu, gdy słyszą w TV kwotę 250.000 złotych. -argumentem numer jeden jest to, iż rodziny ofiar wypadków busów, o których się mówiło głośno, dostały zaledwie 2000 zł zapomogi od państwa.
NP
niegośćinność Putina ?
28 stycznia 2011, 19:33
7 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku znajdował się sprzęt radiolokacyjny, który pomógł wylądować samolotowi z premierem Władimirem Putinem na pokładzie. 10 kwietnia, kiedy doszło do tragedii prezydenckiego Tu-154M takiego sprzętu na lotnisku już nie było. Komentatorka „Moscow Times” Julia Łatynina zwraca uwagę, że o ile wizyta Tuska była przygotowana, to wizytę prezydenta Kaczyńskiego rosyjskie władze traktowały jak zbędną. Łatynina w swoim artykule powołuje się na pilotów znających procedury lotów rosyjskiego premiera. – Kiedy 7 kwietnia Putin i Tusk przylatywali, na miejsce przywieziono specjalne radiolokacyjne przyrządy. Ponieważ nie było śladu takich urządzeń, gdy przylatywał Kaczyński, to oznacza, że je zabrano – twierdzi Łatynina. – Otwarcie mówiąc ja nie potrafię sobie wyobrazić naszego premiera, który ląduje na starym lotnisku wojskowym, na którym niczego nie przygotowano. W takiej sytuacji łatwiej przylecieć śmigłowcem lub przyjechać z Moskwy. Ta sprawa wydaje mi się bardzo ważna dla śledztwa – uważa WPROST
Bogusław Płoszajczak
28 stycznia 2011, 14:13
Tajnej instrukcji nie było ale plotka jest i żyje swoim życiem. Ile osób które w tą plotkę uwierzy uzna za oszustów tych co nie uwierzyli?