Ikonowicz: jestem więźniem politycznym
Działacz społeczny i b. poseł Piotr Ikonowicz powiedział PAP, że został skazany w stronniczym procesie i uważa się za więźnia politycznego. Doprowadzony w środę do zakładu karnego Ikonowicz zamierza głodować, by zwrócić uwagę na sytuację osób eksmitowanych na bruk.
"Trzeba pokazać władzy, w jakim kraju żyje, wstrząsnąć opinią publiczną i rządzącymi, by spojrzeli w lustro i nie opowiadali historii, jakim to jesteśmy krajem wielkiego sukcesu. Trzeba się zastanowić, jak ten kraj zreorganizować" - mówił Ikonowicz PAP w środę w zakładzie karnym na warszawskim Grochowie, pytany, czemu zdecydował się na tak drastyczny środek, jakim jest głodówka.
Ikonowicz ma odsiedzieć 90 dni za udział w pobiciu właściciela kamienicy. Po negatywnej opinii sądu Kancelaria Prezydenta zapowiedziała, że Bronisław Komorowski nie skorzysta z prawa łaski wobec Ikonowicza.
Jak powiedział w środę PAP Ikonowicz, jego bezterminowy protest głodowy ma na celu wprowadzenie pięcioletniego moratorium na wykonywanie wyroków eksmisyjnych. "Pięć lat - bo mam nadzieję, że do tego czasu minie kryzys. Dziś 82 proc. społeczeństwa nie posiada oszczędności, a (ludzie) są zagrożeni utratą pracy. To oznacza, że każde potknięcie, utrata pracy, powoduje, że przestaje się płacić czynsz, a nie może być tak, że na końcu uczciwy człowiek ląduje na ulicy" - tłumaczył.
"Uważam eksmisję za barbarzyństwo nie do uzasadnienia nie tylko ze względów humanitarnych, ale też ekonomicznych" - podkreślił. Mówił, że w Polsce rocznie wydaje się 8 tys. wyroków eksmisyjnych. "Z punktu widzenia budżetu to nie byłby tak bardzo obciążający wydatek, by tym ludziom pomóc. Po co wydawać ciężkie pieniądze, by utrzymać dziecko w domu dziecka - bo bezdomnym rodzicom dziecko się zabiera - zamiast dać tym ludziom kilkaset złotych zasiłku i pozwolić im to mieszkanie utrzymać" - przekonywał. Zaznaczył też, że "człowiek na ulicy z pewnością żadnych długów nie popłaci".
"Zostałem skazany w stronniczym procesie. Wyrok, który w nim zapadł, był sprzeczny ze zgromadzonymi dowodami. Celem tego wyroku było napiętnowanie działań opartych na obywatelskim nieposłuszeństwie, podejmowanych w obronie ludzi niezgodnie z konstytucją eksmitowanych na bruk. W związku z tym uważam się za więźnia politycznego" - powiedział PAP Ikonowicz.
Jak mówił, przeciwstawia się "władzy pieniądza, która opiera się na twierdzeniu, że ten kto ma własność, ten ma licencję na zabijanie". "Ludzie bogatsi używają dziś aparatu państwowego do tego, by innych gnębić" - przekonywał Ikonowicz. "I to aresztowanie było też po to, by pokazać: jak będziecie podskakiwać, jak będziecie się bronić, organizować, to spotka was to, co Ikonowicza. No i tak właśnie robią" - dodał.
Zapowiedział, że wkrótce zostaną ukończone prace nad projektem ustawy o zapobieganiu bezdomności; ma on zostać zgłoszony za pośrednictwem posłów Twojego Ruchu i wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej. Projekt zakłada, że nikt, kto nie może kupić lub wynająć mieszkania, nie będzie eksmitowany na bruk. Wprowadza też kategorię pomieszczeń hostelowych, w których każda rodzina ma swój pokój. "Bo dziś mamy warunki dla ludzi jak tu w celi, urągające prawu do prywatności" - zaznaczył Ikonowicz.
Podziękował też politykom, szczególnie Nowickiej, która odwiedziła go w środę w więzieniu i zapowiedziała działania w obronie osób eksmitowanych. "Demokracja polega też na tym, że ludzie się za sobą wstawiają i troszczą" - zaznaczył.
Skrytykował decyzję sądu, który negatywnie zaopiniował wniosek o jego ułaskawienie, choć - jak przyznał - niczego innego się nie spodziewał.
Podkreślił, że "nie ma łagodnych wyroków za niepopełnione czyny", zatem nie mógł zgodzić się na karę prac społecznych. "Poza tym wszystko, co robię, to są prace społeczne" - powiedział.
W 2000 r. Ikonowicz - jeszcze jako poseł - brał udział w blokowaniu eksmisji pary starszych ludzi w Warszawie. Został oskarżony przez prokuraturę o udział w pobiciu właściciela domu. Osiem lat później sąd skazał go za to na 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na pracach społecznych. Sam wniósł o to, by zamieniono mu tę karę na grzywnę, a następnie odmówił jej zapłacenia. W tej sytuacji karę zamieniono na 90 dni aresztu. Miał rozpocząć odbywanie kary 14 października, ale nie stawił się do więzienia.
Skomentuj artykuł