Jak dorwać się do "wielkiej polityki"
W ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu startowało 1,2 tys. samorządowców, sprawujących mandat od kilku miesięcy. Było wśród nich prawie 100 prezydentów, burmistrzów i wójtów, podaje “Dziennik Polski" powołując się na dane Państwowej Komisji Wyborczej.
Od początku III RP nie zdarzyło się, by jakikolwiek kandydat ubiegający się o posadę radnego, posła, senatora czy europosła powiedział wyborcom, że planuje odejść w trakcie kadencji. I przyznał, że zamierza pożegnać się z samorządem, by dostać się na Wiejską lub do Brukseli. Żelazną regułą jest, że kandydaci deklarują poświęcić się nam, regionowi i Polsce do końca.
Praktyka jest zupełnie inna, pisze gazeta. Z danych PKW wynika, że w wyborach do Sejmu i Senatu w 2011 r. startowało niemal 1200 samorządowców (17 proc. wszystkich kandydatów), którzy swój mandat sprawowali od kilku miesięcy. Wśród tej grupy było 98 osób, które pełniły funkcje prezydenta, burmistrza lub wójta.
Procentowo jeszcze gorzej było podczas ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego (2009 r.). Aż 79 posłów i senatorów zabiegało o wikt w Brukseli. Podobnie liczna armia parlamentarzystów startowała w 2010 r. do walki o objęcie posady gospodarza miasta lub gminy.
Od maja 2014 r. do jesieni 2015 r. czekają nas wybory do PE, samorządowe, do Sejmu, Senatu i prezydenckie. Zapewne ponownie kandydaci będą obiecywać nam, jakimi to dobrymi radnymi czy posłami będą. Nikt się nie zająknie, że np. pracę w samorządzie traktuje jako trampolinę do poselskiej kariery, przewiduje "DzP".
Skomentuj artykuł