Jest Ruch, są i komentarze, jak zwykle różne

Kongres Ruchu Poparcia Janusza Palikota "Nowoczesna Polska" (fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / drr

To psucie polskiej demokraci, ruch na odebranie poparcia SLD, kupowanie publiczności i budowanie poparcia na niechęci Polaków do polityki. Takie są głosy po pierwszym kongresie Ruchu Poparcia Janusza Palikota.

Według prof. Andrzeja Rycharda, dyrektora Szkoły Nauk Społecznych Instytutu Filozofii i Socjologii PAN Janusz Palikot buduje część swojego poparcia na niechęci Polaków do polityki. Stąd te postulaty. - Paradoksalnie jest to taktyka, którą stosowała PO, kiedy powstawała. Bo powstawała też na takich antypolitycznych nastrojach i na ich mobilizacji - kiedy mówiła, że potrzeba uwolnić energię i powołała nie partię, tylko platformę, i nie polityczną, tylko obywatelską - aby w rezultacie stać się normalną, regularną partią polityczną, która obecnie rządzi.

Jak mówi Rychard, "Palikot może dość mocno namieszać, przynajmniej w kwestiach programowych i uczynić sytuację pozostałych partii trudną. - Może się okazać, że Platforma pozbawiona Palikota stanie się jeszcze bardziej konserwatywna i przez to, paradoksalnie, będzie jeszcze mniej odróżniała się od PiS. To jest mało komfortowa sytuacja dla PO. Pytanie jest jednak zasadnicze, czy z tego żywiołowego zgromadzenia może wyrosnąć coś trwalszego. Cztery tysiące obecnych ludzi w sali kongresowej i jakaś część, która się nie dostała, to jest wynik, który robi wrażenie, natomiast to nie jest tyle, żeby móc zaistnieć w polityce. Czas jest dobry, oczekiwanie jest, ludzie czują, że system jest troszeczkę zabetonowany, czy uda się to odbetonować - zobaczymy.

DEON.PL POLECA

- Aplauz, jaki wywołały postulaty dotyczące rozdziału państwa od Kościoła, mnie nie dziwi, bo od czasu sprawy krzyża przed Pałacem Prezydenckim istniało oczekiwanie wyartykułowania pytań, (...) które nie były nigdy stawiane - jaka (powinna być) obecność Kościoła w życiu publicznym. Było swego rodzaju milczące przyzwolenie na tabu, tego nie było można ruszać. Janusz Palikot bardzo trafnie odczytuje nastroje społeczne i w sposób autentyczny stawia te pytania, które dla państwa świeckiego są pytaniami fundamentalnymi. On to robi momentami bardzo ostro, momentami dość brutalnie. Ale te pytania są w demokracji absolutnie uzasadnione.

- Wystąpienia poszczególnych prelegentów nie były ogniste, ale mimo to trzeba przyznać, że Janusz Palikot powiedział w swoim przemówieniu to, o czym w polskiej polityce głośno się nie mówi, a o czym generalnie mówi ulica, mówią ludzie. Nawet bezbarwne wystąpienia, które następowały, akcentowały jedno - że Polska przez ostatnich 21 lat, reformowana bez części udziału części opinii publicznej, pozostawiona w bardzo konserwatywnych relacjach, chociażby jeśli chodzi o relacje państwo - Kościół, to już nie jest ta Polska, która przystaje do nowoczesnej Europy i w tym sensie w przemówieniu przejawiał się duch nowoczesności. - komentuje politolog, Wojciech Jabłoński.

- Teraz pytanie, jak Janusz Palikot to zdyskontuje (...). On mówi, że niektóre z wątków tego przemówienia zostały już umieszczone w ustawach, ciągle jest parlamentarzystą, do 6 grudnia to jeszcze jednak parę tygodni jest. Mówił, jakie zasługi miała kierowana przez niego komisja Przyjazne Państwo - jako szary obywatel tego kraju nie dostrzegam, by ta komisja zrobiła cokolwiek. Czekamy wciąż na czyny, słowa już padły i to są słowa w Polsce potrzebne, teraz musi przyjść ten lewicowy duch i odmienić oblicze ziemi, tej ziemi.

- To, że ktoś od partii odchodzi i oficjalnie występuje z krytyką częściową władz partii, to w polskich warunkach nie przeszkadza, by ten ruch, który powstanie, był nieformalną przybudówką Platformy Obywatelskiej. Janusz Palikot uzyskuje zaledwie 4 proc. poparcia na wejściu dla swojego ruchu, tymczasem zwykle partie, które wchodziły na polski rynek, przynajmniej początkowo cieszyły się znacznie większym poparciem. Ten początek jest więc przeciętny. Janusz Palikot potrzebuje zatem na polskiej scenie sojusznika. Ja bym na jego miejscu nie palił mostów za Platformą Obywatelską, ponieważ nie przygarnie go nikt, nie będziemy wspominać o Jarosławie Kaczyńskim, ale też o Napieralskim, który kosztem Palikota może dużo stracić.

- W zasadzie po dzisiejszym zjeździe, mimo że był to zjazd przeciętny, to dla pseudolewicy typu SLD, typu Lewica, miejsca na polskiej scenie już nie ma. On ich wyprzedził o kilka długości i to zwykłym, raczej drewnianym przemówieniem. (...) Po prostu powiedział to, czego oni nie mówią i czego nie realizują.

- Mam nadzieję, że to nie wypali, bo nie byłoby dobrze, gdyby w życiu publicznym było więcej tego typu postaw, jak Palikota - czyli nieszanowania wszelkich autorytetów, podważania wszystkiego, co jest przyjęte jako pewien konwenant w życiu społecznym. Zgadzam się z Kazimierzem Kutzem, który określił Palikota Don Kichotem; ale jeśli on jest Don Kichotem, to skończy jak Don Kichot i walcząc z wiatrakami, zniknie ze sceny politycznej - mówi o Palikocie Adam Hofman z PiS.

- Mówi się w kuluarach, że Palikot ma przyzwolenie Donalda Tuska, że jest to koncesjonowana partia. Ja nie wiem czy tak jest, bo tego udowodnić się nigdy nie da, ale na pewno wiem, że tak jak Leszek Miller odpowiadał politycznie za stworzenie Leppera i Samoobrony, tak i Donald Tusk będzie odpowiadał za stworzenie Palikota i tego jego ruchu, a to taka sama szkoda dla Polski - mówi Hofman.

- Plan polityczny jest taki, by zabrać wyborców Lewicy i stworzyć w przyszłym Sejmie koalicję. Ale ja zostawiam te plany na boku. Z punktu widzenia państwa Palikot i armia jego klonów to po prostu rzecz bardzo szkodliwa, bo już jeden Palikot psuje polską demokrację. Mam jednak nadzieję, że to jest tylko "donkichoteria" i nic z tego nie wyjdzie - podsumowuje Hoffman.

- Postulaty Janusza Palikota nie są w dużej części nowe. Część z nich zapożyczył sobie z programu Platformy Obywatelskiej. Kongres Palikota można określić jako duże show - mówi Waldy Dzikowski z PO.

- Nigdy źle nie życzę swoim konkurentom. Zdaje się, że Janusz ma swój pomysł na drogę polityczną. To on musiał podjąć decyzję, czy chce być w Platformie, czy z niej odejść. Wiemy, że odchodzi z Platformy. Będzie naszym konkurentem. Myślę, że będziemy z nim godnie rywalizować, w końcu był naszym kolegą partyjnym. Pewien sentyment do niego pozostanie, bo był w wielu sytuacjach ważnym politykiem Platformy Obywatelskiej.

- Ruch Palikota jest skierowany na lewą część strony politycznej. Jeżeli ktokolwiek ma się bać, czy zastanawiać się nad swoją sytuacją polityczną, to SLD. Nie będziemy się czuli zagrożeni. Zagrożonymi mogą się czuć ci, którzy są słabi. Życzymy mu powodzenia. Niech buduje swoje ugrupowanie. Wreszcie wiemy, że tak jest. Sam to zrobił, na własny rachunek, nikt nie chciał go wyeliminować z Platformy. Życzymy mu szczęścia - dodaje Dzikowski.

- Było to sprawnie przygotowane widowisko, umiejętnie zbudowane emocje. Pytanie tylko, czy te emocje będą potrafiły przeobrazić się w prawdziwe działanie. Palikot poruszał tematy ważne, mi jednak zabrakło w jego wystąpieniu kilku elementów. Prawdziwa polityka musi zawierać też głębię - spojrzenie na państwo całościowe - i paru wątków w tych założeniach mi zabrakło, dotyczących na przykład polityki gospodarczej, społecznej i takiej propaństwowości. Marzy mi się, aby okres takiej postpolityki w Polsce zakończył się, marzy mi się też prawdziwa polityka patrzenia na państwo - mówi Bartosz Arłukowicz z SLD.

"Cieszę się, że postulaty lewicy stają się coraz bardziej popularne. Im więcej ludzi mówi wartościami lewicowymi w Polsce, tym lepiej. Widać wyraźnie, że w Polsce potencjał dla lewicy w sposób jednoznaczny się zwiększa. (...) Wszystko zależy od tego, czy to dzisiejsze spotkanie było tylko jednorazowym spektaklem i czy Janusz Palikot ma przygotowaną strategię i plan działania na przyszłość, bo emocje mają to do siebie, że mijają. Jestem przekonany, że coś przełomowego zaczyna się w Polsce dziać, że ta konserwa prawicowa zaczyna pękać.

- Palikot to zasobny, bogaty człowiek - kupił sobie willę, samolot, ładny samochód, a dziś kupił sobie publiczność. No cóż, należy mu się, jak ma pieniądze - mówi szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.

- Polacy rzadko kiedy mają szansę znaleźć się w Sali Kongresowej Pałacu Kultury, w związku z tym, skoro był kongres za darmo, dobra muzyka i jeszcze coś tam w bufecie, to ludzie przyjechali. Ja nie neguję, że taka potrzeba była. To było pokłosie w jakimś sensie tych, co stali pod krzyżem, bo zawsze jest akcja i kontrakcja i ci drudzy się zebrali. Organizacyjnie to wszystko było bardzo sprawnie zorganizowane, trzeba przyznać, natomiast samo wystąpienie Palikota, oprócz fryzury, to tam nic nie było oryginalnego - poza też takim skrajnym antyklerykalizmem, który tam przekazał.

- Teraz jeżeli Janusz Palikot zechce stworzyć partię, to trzeba zakasać rękawy, a jak go znam, trzy lata pracował w komisji "Przyjazne Państwo", gdyby to wszystko ścisnął w ręku, to nie zostanie nic. Z mojego doświadczenia wynika, że to jest ciężka praca, natomiast Janusz Palikot ze wszystkich ciężkich prac najbardziej lubi odpoczywać".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jest Ruch, są i komentarze, jak zwykle różne
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.