Już niedługo wyrok w procesie "Pruszkowa"
Być może jeszcze w lipcu zapadnie wyrok w wielkim procesie szefów i członków gangu pruszkowskiego. Prokuratura żąda dla niemal 40 oskarżonych kar od 15 lat więzienia do roku w zawieszeniu. Obrona podważa prawdomówność świadków koronnych i chce uniewinnień.
We wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie kontynuowano mowy obrońców w tym trwającym od 2006 r., jednym z największych procesów gangów w Polsce. Oskarżeni odpowiadają za przestępstwa z lat 1995-2003, m.in. za wymuszenia rozbójnicze, napady, porwania, pobicia, kradzieże aut, oszustwa, handel bronią i narkotykami. Część podsądnych ma też zarzuty handlu bronią i narkotykami oraz podżegania do morderstwa.
Oskarżenie opiera się na zeznaniach świadków koronnych, czyli skruszonych przestępców, którzy w zamian za zeznania obciążające kompanów, mogą uniknąć kary, m.in. Jarosława S. pseud. Masa i Jacka R., pseud. Sankul. Na ławie oskarżonych zasiadają m.in. dawni szefowie "Pruszkowa" z lat 90. - Andrzej Zieliński, pseud. Słowik, Janusz Prasol, pseud. Parasol i Zygmunt Raźniak, pseud. Bolo (już wcześniej skazani prawomocnie w oddzielnym procesie za kierowanie gangiem).
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wniosła w maju br. o wyroki skazujące wobec podsądnych; co do jednego oskarżonego padł wniosek o umorzenie sprawy z powodu przedawnienia. Prok. Waldemar Tyl powołał się m.in. na zeznania świadków koronnych, których uznał za wiarygodnych. Obrona kwestionuje prawdomówność świadków koronnych oraz sugeruje wcześniejsze ich przygotowanie do zeznań; wskazuje też na sprzeczność ich słów z zeznaniami pokrzywdzonych. Dlatego kolejni adwokaci wnoszą o uniewinnienie ich klientów.
We wtorek w swej mowie mec. Ryszard Berus przypomniał, że gdy w połowie lat 90. do polskiego prawa wprowadzano świadka koronnego, MSW zapewniało, że zeznania "skruszonego" nie mogą być jedynym dowodem w danej sprawie. Adwokat podkreślił, że do dziś trwają jednak procesy odszkodowawcze m.in. policjantów, pomówionych przez świadków koronnych, a uniewinnianych potem przez sądy. - To wskazuje na niedoskonałość tej instytucji - dodał mec. Berus.
Jego zdaniem prokuratura "nie kontroluje, jak świadek jest przygotowywany do zeznań". Zwrócił uwagę, że do dziś nie ma żadnego orzeczenia Sądu Najwyższego co do sposobu ich kontrolowania. Przypomniał, że b. minister sprawiedliwości sędzia Barbara Piwnik została pomówiona przez takiego świadka o przyjęcie futra - gdy skrytykowała instytucję świadka koronnego.
Wcześniej mec. Anna Leśniewska podkreślała, że jeden ze świadków koronnych, pytany o zawód, odpowiedział sądowi: "Świadek koronny".
Instytucja ta budzi wątpliwości wielu prawników jako wyłom w zasadzie legalizmu, tj. karania każdego przestępcy. W 2011 r. policja ujawniła, że chroni 86 świadków koronnych i 139 ich najbliższych. Nie podano, ile kosztuje program ochrony świadków; koszt działalności zajmującej się tym komórki CBŚ to ponad 11 mln zł. Status "świadka" traci się w razie udowodnienia kłamstwa w zeznaniach, zatajenia majątku lub popełnienia nowego przestępstwa.
Gdy proces ruszał w 2006 r., "Parasol" mówił, że "akt oskarżenia oparty jest na kłamstwach bandziora i złodzieja" Jacka R. - Jego motywacją było to, by nie siedzieć w więzieniu, lecz wykupić się w prokuraturze, obciążając tzw. szefów Pruszkowa - powiedział gangster.
W 2008 r. sąd uchylił areszty oskarżonym (kilku z nich jest aresztowanych do innych spraw). Sąd uznał, że nie istnieje obawa matactwa, gdyż większość zarzutów dotyczy lat 90., a oparte są one na zeznaniach świadków koronnych pozostających pod opieką CBŚ. Sąd podkreślał też długotrwałość aresztów. Dziś wobec podsądnych są stosowane kaucje, dozory policji oraz zakazy opuszczania kraju.
W 2005 r. Sąd Najwyższy utrzymał kary wobec pięciu dawnych szefów gangu pruszkowskiego z lat 1990-2000 - za założenie gangu i kierowanie nim. Mirosław Danielak, "Malizna" został skazany na 7 lat i 3 miesiące więzienia; "Bolo", Ryszard Szwarc, "Kajtek" i "Parasol" - po 7 lat; Leszek Danielak, "Wańka" (brat Mirosława) - 6 lat i 6 miesięcy.
Kary te wymierzył w 2003 r. Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd uznał za bezsporne, że gang pruszkowski istniał i że ta piątka nim kierowała. Główne uderzenie organów ścigania w grupę pruszkowską nastąpiło w 2000 r. Akcja zaowocowała też medialnymi doniesieniami o związkach gangsterów z politykami i biznesmenami. Kontakty z gangsterami mieli mieć m.in. b. senator Aleksander Gawronik, b. poseł AWS Marek Kolasiński, b. wicepremier i poseł SLD Ireneusz Sekuła oraz b. minister sportu Jacek Dębski.
Skomentuj artykuł