Kaczyński: Tu kiedyś będzie stał na stałe krzyż

(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / im

W spokojnej atmosferze z Archikatedry Warszawskiej przed Pałac Prezydencki przeszedł w niedzielę wieczorem comiesięczny Marsz Pamięci ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej.

Przemarsz ochraniało więcej niż zwykle policjantów, w obawie przed ewentualnymi incydentami w związku z tym, że z Pałacem Prezydenckim sąsiaduje hotel Bristol, w którym na czas Euro 2012 mieszka piłkarska reprezentacja Rosji. Incydentów nie było, a niektórzy członkowie rosyjskiego sztabu wyglądali przez hotelowe okna, zaciekawieni wydarzeniem.

Do zebranych ok. 1,5 tysiąca uczestników marszu przemawiał lider PiS Jarosław Kaczyński. - Tu kiedyś, mam nadzieję, że niedługo, będzie stał na stałe krzyż. Ten, który dziś jest w kościele świętej Anny - powiedział. Dodał, że krzyż ma upamiętniać ofiary katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. i "te wielkie chwile zjednoczenia naszego narodu". Kaczyński apelował o uczestnictwo w kolejnych marszach, odbywających się co miesiąc.

DEON.PL POLECA

Oprócz Kaczyńskiego w marszu uczestniczyli też inni politycy PiS, np. Antoni Macierewicz, Ryszard Czarnecki, Tomasz Kaczmarek i Wojciech Jasiński.

Uwagę mediów i demonstrantów przykuła niewielka grupka z transparentem "Koczownicy, dość szczucia nas na Rosjan". Grupka została odseparowana od uczestników marszu przez policję.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kaczyński: Tu kiedyś będzie stał na stałe krzyż
Komentarze (5)
G
Groszek
11 czerwca 2012, 14:39
"...O tym, gdzie ma być krzyż z placu przed pałacem prezydenckim zdecydowali jego właścicele, czyli harcerze, oraz miejscowy biskup, czyli ówczesny arcybiskup, a obecnie kardynał - Nycz..."- napisał jazg. Harcerze zostali tak samo okłamani jak miliony Polaków okłamała pani Kopacz.
11 czerwca 2012, 12:18
 Ja nie życzę sobie, żeby Kaczyński rozporządzał się nie swoim mieniem, a tym bardziej symbolem obcej mu religii. O tym, gdzie ma być krzyż z placu przed pałacem prezydenckim zdecydowali jego właścicele, czyli harcerze, oraz miejscowy biskup, czyli ówczesny arcybiskup, a obecnie kardynał - Nycz. Politykom wara do tych ustaleń. Lech Kaczyński ma górb na Wawelu, co i tak jest grubo za dużo dla czlowieka, który dla Polski zrobił niewiele. Niech zatem tam obchodzi swoje miesięcznice i rocznice Kaczyński ze swoimi wyznawcami. Niech odwalą się od krzyża.  
BK
bez krzyża nie ma Polski
11 czerwca 2012, 10:02
przecież kardynał nie ma nic do stracenia poza krzyżem ??? o ironio losu a podczas beatyfikacji ks.Popiełuszki był tam krzyż, był kardynał którego ks.Jerzy nie stracił i była beatyfikacja męczennika, który stanął po stronie umęczonego narodu a nie po stronie poprawności politycznej, teraz świeccy walczą o krzyż
B
bez krzyża nie ma Polski
11 czerwca 2012, 09:54
A Polacy wszyscy na czele z kard. Nyczem powinni byli iść pod krzyż a nie PO krzyż przecież kardynał nie ma nic do stracenia poza krzyżem
KP
Krzyż powinien stać
11 czerwca 2012, 09:48
takich oto doradców ma obecny prezydent /orły odstrzelone/ i nie dziwi nic, gruba krecha ochroniła postkomunistów i liberałów, przeciwników KRZYŻA i polskości, dla których KRZYŻ głupstwem.... zdominowali i zawładnęli krajem, oni dopiero rozliczą sie przed Bogiem. Kiedy ks. biskup Kaczmarek, jako główny oskarżony, dostał "karę" 12 lat więzienia, zaledwie w 5 dni później, 27.09.1953 ukazał się piąty numer "Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego"; jego naczelnym redaktorem od początku (30 sierpnia) był Tadeusz Mazowiecki, 26-letni prawnik, od roku działacz Stowarzyszenia PAX. W owym piątym numerze "WTK" ukazał się jego artykuł pt. "Wnioski", w którym biskupowi Kaczmarkowi "dostało się" za bycie agentem imperializmu; zresztą w ogóle Stolica Apostolska została w tym artykule pryncypialnie, po bolszewicku, "objechana". Mazowiecki napisał tam m. in.: "Bo przyszłość należy do ustroju społecznego, w którym żyjemy". Dosłownie nazajutrz (tj. 28 września 1953 - tak podał tygodnik "Nasza Polska" w numerze 14/80/ z 2 kwietnia 1997 r. w tekście Zbigniewa Żmigrodzkiego - zupełnie ostatnio publikowano nieco wcześniejszą datę) bezpieka aresztowała prymasa Polski, ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Zapewne uczyniła to w imię tej właśnie przyszłości... kolaboracja z najbardziej okrutną fazą PRL stanowi "małe piwo przed śniadaniem"...