Katastrofa smoleńska: To nie brzoza, tylko płot

(fot. staszewski, PRS Team.net / CC BY-SA 2.5 / Wikimedia Commons) User:
"Nasz Dziennik" / slo

Zdję­cia sa­te­li­tar­ne z 5 kwiet­nia 2010 r. nie do­wo­dzą, że brzo­za w Smo­leń­sku była już wtedy zła­ma­na - in­for­mu­je "Nasz Dzien­nik". To, co Chris Cie­szew­ski uznał za zła­ma­ne drze­wo, oka­za­ło się po­zo­sta­ło­ścią płotu.

Ga­ze­ta pre­zen­tu­je wy­ni­ki po­mia­rów, do­ko­na­nych 8 i 9 marca br. na miej­scu ka­ta­stro­fy pre­zy­denc­kie­go tu­po­le­wa przez prof. Ma­ria­na Cza­cho­ra z Po­li­tech­ni­ki Gdań­skiej i prof. An­drze­ja Wi­śniew­skie­go z In­sty­tu­tu Fi­zy­ki PAN (obaj zwią­za­ni ze śro­do­wi­skiem or­ga­ni­za­to­rów kon­fe­ren­cji smo­leń­skiej) oraz do­świad­czo­ne­go geo­de­tę inż. Da­riu­sza Szy­ma­now­skie­go.

Po­je­cha­li oni do Smo­leń­ska spe­cjal­nie po to, żeby zwe­ry­fi­ko­wać tezę Chri­sa Cie­szew­skie­go, wy­gło­szo­ną w ub.r. na II Kon­fe­ren­cji Smo­leń­skiej, że brzo­za, o którą miało ude­rzyć lewe skrzy­dło sa­mo­lo­tu i tam utra­cić ok. 6 m. koń­ców­ki, była zła­ma­na co naj­mniej pięć dni przed ka­ta­stro­fą.

W efek­cie do­kład­nych po­mia­rów ba­da­czom udało się usta­lić z do­kład­no­ścią do pół metra po­zy­cję brzo­zy na zdję­ciu sa­te­li­tar­nym. Oka­za­ło się, że to, co Chris Cie­szew­ski uznał na tym zdję­ciu za zła­ma­ne drze­wo, jest w rze­czy­wi­sto­ści ster­tą desek, po­zo­sta­ło­ścią płotu, od­le­głą od fe­ral­nej brzo­zy o ok. 6 m.

DEON.PL POLECA

Tym samym teza Cie­szew­skie­go, która wy­wra­ca­ła do góry no­ga­mi ofi­cjal­ną wer­sję prze­bie­gu ostat­niej fazy lotu Tu­154M, oka­za­ła się błęd­na.

Prof. Cie­szew­ski to na­uko­wiec pra­cu­ją­cy na co dzień na Uni­wer­sy­te­cie Geo­r­gia w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Sze­rzej znany jest jako jeden z eks­per­tów An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza w ze­spo­le par­la­men­tar­nym ds. ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej. We­dług niego, w Smo­leń­sku nie mogło dojść do zde­rze­nia tu­po­le­wa z brzo­zą, bo drze­wo to zo­sta­ło zła­ma­ne na kilka dni przed wy­pad­kiem.

Cie­szew­ski do­szedł do ta­kich wnio­sków po wy­se­lek­cjo­no­wa­niu na skła­da­ją­cym się z mi­lio­nów pik­se­li zdję­cia miej­sca, w któ­rym stoi brzo­za. To na jego pod­sta­wie stwier­dził, że drze­wo mu­sia­ło być uła­ma­ne już kilka dni przed ka­ta­stro­fą. Zarys uła­ma­ne­go drze­wa jest bo­wiem taki sam na zdję­ciach wy­ko­na­nych przed i po 10 kwiet­nia 2010 roku.

Prze­wod­ni­czą­cy Pań­stwo­wej Ko­mi­sji Ba­da­nia Wy­pad­ków Lot­ni­czych Ma­ciej Lasek już wcze­śniej de­men­to­wał in­for­ma­cje prof. Cie­szew­skie­go. - Cie­szew­ski za brzo­zę mógł wziąć śmie­ci na dział­ce - prze­ko­ny­wał.

Wię­cej w "Na­szym Dzien­ni­ku".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katastrofa smoleńska: To nie brzoza, tylko płot
Komentarze (7)
L
leszek
9 września 2014, 11:54
To jest psychologiczny fenomen co skłania Chrisa Cieszewskiego, skądinąd wybitnego i cenionego naukowca, autora wielu publikacji naukowych, do angażowanie się w takie nonsensy, Zapewne po wielu latach za granicą tracą wyczucie tego, co się dzieje w kraju. Sądzą, że pozycja naukowa w USA automatycznie powoduje, że biali Murzyni w kraju natychmiast padną na kolana i będą bić czołem przed każdy objawionym słowem jakie wypowiedzą. Ale zamiast tryumfalnego powrotu na krajowe podwórko stał się bohaterem internetowych memów.
L
leszek
9 września 2014, 12:15
Nonensy wygadywane przez Chrisa Cieszewskiego były tak absurdalne, że nawet Antoni Macierewicz postanowił sie od nich odciąć.
P
pg
9 września 2014, 12:43
Jeszcze raz powtórzę. To się nazywa dochodzenie do prawdy. Tezy Cieszewskiego nie były absurdalne dopóki nie zostały zweryfikowane. Natomiast brak jest odpowiedzi wiarygodnej na wiele pytań w sprawie smoleńskiej i tu jest problem. Wyłącz emocje, włącz myślenie.
L
leszek
9 września 2014, 13:06
Stwierdzenie, ze brzoza została złamana wcześniej było nonsensem od samego początku, gdyż nie istniało ani jedno świadectwo poza prezentacją Chrisa Cieszewskiego, które by to potwierdzało. Rozumiem, że gdyby pojawiła się prezentacja dowodząca, że Smoleńsk w ogóle nie istnieje po został zburzony w czasie 2 Wojny Światowej, to też by zostało to nazwane "dochodzieniem do prawdy". Fenomenem jest także, jak taki ewidentny absurd został natychmiast  podchwycony i zaprezentowany jako prawda objawiona kończąca sprawę: [url]http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/441314,zlamana-brzoza-pomylona-z-workami-na-smieci-macierewicz-odpowiada.html[/url] ---------------- Co jednak nie przekonuje Antoniego Macierewicza. Poseł PiS wyjaśniał, co prof. Cieszewski dostrzegł na zdjęciach. - Worki leżały na prawo od pnia brzozy, a prawdziwy kształt brzozy jest na lewo - tłumaczył Macierewicz na spotkaniu z dziennikarzami. Jak podkreślił, za ustaleniami jego zespołu stoją profesorowie najważniejszych uniwersytetów na świecie, a praca prof. Cieszewskiego to efekt wspólnego wysiłku zespołu badaczy z jego uczelni. Naukowcy najwyższej klasy są jej współautorami. Praca była weryfikowana na konferencjach naukowych w Stanach Zjednoczonych - mówił Macierewicz. ---------------- Ale to już da się wytłumaczyć na gruncie psychiatrii. Ludzie ogarnięci obsesjami uwierzą w każdą bzdurę, jeśli tylko pasuje im do jakichś urojeniowych konstrukcji.
9 września 2014, 09:23
Przecież w tezy prof.Ciszewskiego  podobnie jak Binendy, pękających parówek czy płonących stodół nikt poważny nie wierzył.Myślę że nawet J.Kaczyński , to zwyczajna polityczna hucpa na grobach zmarłych
P
pg
9 września 2014, 10:35
To jest proszę pana dochodzenie do prawdy. Jest hipoteza prof. Cieszewskiego i jest rzetelna jej ocena. Natomiast Pan i inni "poważni" zwolennicy tez raportów Anodiny i Millera, zwolennicy pancernej brozy traktujecie tę tragedię w kategoriach wiary bądź niewiary. I taka jet między nami różnica. 
9 września 2014, 12:54
Na tej samej zasadzie Rosjanie doszli do wniosku że to Ukraińska armia zestrzeliła boeinga. Niektórzy głoszą że zamachu na WTC dokonali Amerykanie sami lub w porozumieniu z Izraelem , a Amerykanie nigdy nie stanęli na Księżycu. Czy każdy idiotyzm można nazwać dochodzeniem prawdy?Czy należy zawsze na poważnie zajmować się obalaniem każdego nonsensu?