W wyborach do PE PiS otrzymało 45,56 proc. głosów, Koalicja Europejska - 38,3 proc., Wiosna - 6,04 proc., Konfederacja - 4,55 proc., Kukiz'15 - 3,7 proc., Lewica Razem - 1,24 proc. - wynika z danych PKW przeliczonych z 99,31 proc. obwodowych komisji wyborczych w Polsce.
"Tylko trzy komitety uczestniczą w podziale mandatów. To pokazuje, że konieczna jest integracja po stronie opozycyjnej. Teraz czas na kolejny krok. Widać że projekt KE ma bardzo solidne podstawy, to jest prawie 40 proc. głosów. Czas iść dalej, poszerzać tę koalicję" - powiedział Kierwiński w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Pytany, czy to "poszerzenie" mogłoby objąć Wiosnę Roberta Biedronia, polityk PO-KO stwierdził, że nie chodzi tylko o poszerzenie koalicji o kolejne środowiska polityczne, "choć oczywiście lepiej by było, gdyby wszystkie partie opozycyjne szły w jednym bloku".
Polityk dodał, dodał, że jeszcze przed wyborami "wyciągaliśmy rękę do Roberta Biedronia bardzo mocno i mówiliśmy, że lepiej byśmy startowali z jednej listy". Jego zdaniem gdyby tak się stało, wynik KE w wyborach byłby lepszy.
Kierwiński zwrócił uwagę, że w wielu dużych miastach frekwencja podczas niedzielnych wyborów do PE była gorsza niż podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych. Według niego pokazuje to, że jest jeszcze potencjał, by sięgać po tych wyborców, bardziej ich mobilizować. "Z dużym prawdopodobieństwem to wyborcy, którzy oddają głos na ugrupowania opozycyjne" - ocenił.
Odnosząc się do jeszcze niepełnych wyników niedzielnych wyborów Kierwiński wskazał, że w piątek kiedy kończyła się kampania i rozpoczynała cisza wyborcza, zakładał, że "właściwie każdy wynik jest możliwy". Przyznał, że liczył na zwycięstwo KE, choć wynik w okolicach 38-40 proc. był spodziewany.
Skomentuj artykuł