Klich: Rosjanie mają więcej niż nam przekazali

(fot. PAP/Leszek Szymański)
Rafał Lesiecki / PAP / slo

Rosjanie być może mają więcej niż nam przekazali - tak płk Edmund Klich skomentował we wtorek zapowiedź MAK, że zostanie opublikowany pełny zapis rozmów zarejestrowanych w Smoleńsku przed katastrofą Tu-154M.

Przewodniczący komisji technicznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Aleksiej Morozow zapowiedział we wtorek publikację pełnych zapisów rozmów z załogą polskiego Tu-154M, zarejestrowanych przez kontrolerów lotów.

- Widocznie mają więcej niż nam przekazano albo doczytali później - powiedział płk Klich pytany przez PAP o komentarz do tej informacji. Były polski przedstawiciel akredytowany przy MAK uczestniczy we wtorek w posiedzeniu sejmowych infrastruktury, obrony narodowej oraz sprawiedliwości i praw człowieka, poświęconemu informacji nt. polskich postępowań dot. katastrofy.

Klich nawiązał też do wypowiedzi rosyjskiego ministra transportu Igora Lewitina, który 13 stycznia, w dniu prezentacji raportu MAK nt. katastrofy powiedział, że przejrzał rozmowy kontrolerów lotniska w Smoleńsku i może zacytować "jedno z kluczowych zdań, związanych z lądowaniem samolotu". "To decyzja międzynarodowego numer jeden" ("Eto reszenije mieżdunarodnogo nomier odin") - przytoczył Lewitin jedną z wypowiedzi. Nie ujawnił, kto wypowiedział to zdanie.

We wtorek Klich powiedział, że być może, gdy MAK ujawni nagrania, ta kwestia zostanie wyjaśniona. "Może tam będzie jeszcze coś istotnego, bo tam jest m.in. ta sprawa z tym +międzynarodowym+, na co minister transportu zwrócił uwagę. Ja tego bardzo nie rozumiem. Być może, że jest jakaś wcześniejsza informacja, która to wyjaśni, rozszerzy" - powiedział Klich.

Dodał też, że nagrania ujawnione we wtorek przez polską komisję badającą katastrofę nie zostały zmanipulowane. Oskarżenie takie padło z Rosji. Niewymieniony z nazwiska "ekspert zbliżony do badania", cytowany przez agencję RIA-Nowosti, oświadczył, że strona polska w swojej wideorekonstrukcji katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem wypacza istotę wydarzeń. "Wyrywając z kontekstu oddzielne frazy z rozmów w wieży kontrolnej, strona polska nie rekonstruuje wydarzeń, lecz je wypacza" - oznajmił anonimowy ekspert.

- Ja nie widzę tu manipulacji - powiedział Klich pytany przez PAP o tę opinię.

Przewodniczący komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow powiedział we wtorek, że przy opracowaniu transkrypcji komisja techniczna MAK korzystała z elektronicznej kopii zapisów identycznej z tą, która została przekazana stronie polskiej na jej prośbę.

W oświadczeniu przekazanym agencji ITAR-TASS napisano, że decyzję o upowszechnieniu pełnych zapisów rozmów podjęto "w związku z doniesieniami mediów, które powołując się na ministra spraw wewnętrznych i administracji Polski Jerzego Millera piszą o opublikowaniu przez stronę polską zapisów rozmów kontrolerów lotu na smoleńskim lotnisku Siewiernyj", także "w celu obiektywnego informowania społeczności międzynarodowej".

Podkreślono, że decyzję podjęto za wiedzą organów prowadzących wstępne dochodzenie i w zgodzie z załącznikiem numer 13 konwencji chicagowskiej.

- Wysłałem dziewięć pism dotyczących niedociągnięć współpracy ze stroną rosyjską; odpowiedzi często otrzymywałem ustne, że nie zgadzają się z moimi postulatami - powiedział Klich.

- W jednym z pism poinformowano mnie nawet, że moja działalność opóźnia pracę komitetu i w związku z tym wyjaśnienie przyczyn katastrofy będzie się bardzo wydłużało - powiedział E. Klich na wspólnym posiedzeniu trzech komisji sejmowych.

Jak zaznaczył, odnośnie otrzymywania wszystkich egzemplarzy dokumentów dotyczących sprawy ma listę 52 dokumentów, które nie zostały przekazane. Dodał, że polscy eksperci nie brali też udziału w odczycie rozmów ze stanowiska kierowania na lotnisku oraz "nie było reakcji strony rosyjskiej na wnioski dotyczące ponownego wspólnego odczytu tych rozmów pomimo wcześniejszych ustaleń w tej sprawie".

E. Klich ocenił, że dokumenty, które strona polska posiada i otrzymane nagrania pozwalają "w sposób jednoznaczny określić przyczyny tej katastrofy". - Natomiast w sposób dowodowy będzie to trudne, bo jeśli nie ma wzorca, dokumentu, który nakazuje określony sposób postępowania, to wtedy nie można na sto procent powiedzieć, że nastąpiło odchylenie od tego sposobu postępowania - mówił. Dodał, że "na pewno będzie problem, bo w niektórych obszarach będzie trzeba używać słowa "prawdopodobnie" albo "według oceny komisji".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Klich: Rosjanie mają więcej niż nam przekazali
Komentarze (2)
MZ
muszą zyskać na czasie
22 stycznia 2011, 23:48
muszą mieć czas na dalsze niszczenie dowodów i manipulowanie opinią publiczną, na ustawianie kukiełek w teatrze politycznym.
RZ
rosjanie zachowują sie
22 stycznia 2011, 21:10
 nieprofesjonalnie. jakby nie zauwazyli ze mamy XXI wiek. to oczywiste, że mają więcej dowodów tylko dlaczego ich nie przekazują? czyzby ewidentnie świadczyły o rosyjskiej winie?