Kolejna nauczycielka z gimnazjum ukarana

Kolejna nauczycielka z gimnazjum ukarana (fot. flickr.com/ V i l l a n u e v a)
PAP / ad

Karą nagany z wpisaniem do akt ukarana została w piątek kolejna nauczycielka z gimnazjum nr 6 w Krakowie, w którym doszło do ataku 13-letniej uczennicy na koleżankę. Decyzja jest nieprawomocna. Pełnomocnik nauczycielki zapowiedział odwołanie.

Jest to już druga taka decyzja komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli przy wojewodzie małopolskim. Pod koniec grudnia karą nagany z wpisaniem do akt ukarana została inna nauczycielka.

Sprawa dotyczy 13-letniej gimnazjalistki, która 8 września w gimnazjum nr 6 w Krakowie podczas przerwy zaatakowała nożem koleżankę. Były to pierwsze dni pobytu w szkole 13-latki, która wcześniej uczyła się w Szkocji. Napadnięta z ranami ciętymi twarzy i szyi trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację.

DEON.PL POLECA

Wnioski o kary dyscyplinarne dla nauczycielek przygotował krakowski rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli. Zdaniem rzecznika, kobiety atak widziały, ale nie podjęły żadnych działań. We wnioskach, skierowanych do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli przy wojewodzie małopolskim kurator domagał się ukarania obu nauczycielek naganami, ponieważ nie zareagowały na atak i nie podjęły działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa zaatakowanej uczennicy.

13-letnia napastniczka trafiła do schroniska dla nieletnich, a potem do szpitala psychiatrycznego. Zdaniem lekarzy ze względu na stan zdrowia nie mogła zrozumieć swojego postępowania ani nim pokierować. Sąd umieścił ją w szpitalu psychiatrycznym.

Po analizie filmu z monitoringu szkoły, sąd dla nieletnich wyłączył część materiałów dotyczących bezpieczeństwa uczniów i przekazał prokuraturze. Ta wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję krakowskiego gimnazjum w zakresie zapewnienia uczniom bezpieczeństwa.

Na początku grudnia ubr. śledztwo zostało umorzone. Zdaniem prokuratury, dyrektorka szkoły dopełniła obowiązków w zakresie zapewnienia młodzieży i nauczycielom bezpiecznych warunków nauki i pracy. Prawa nie złamały - według ustaleń prokuratury - również nauczycielki.

Jedna z nauczycielek, która była świadkiem ataku, udała się do sekretariatu, aby zlecić wezwanie pogotowia i policji. Zdaniem prokuratury, była to dopuszczalna reakcja, ponieważ nauczycielka nie zaniechała swojego obowiązku udzielenia pomocy, ale podjęła działania, by wezwać odpowiednie służby.

Z kolei druga nauczycielka, widząc szarpiące się uczennice, nie miała - według prokuratury - świadomości niebezpiecznego charakteru zajścia i nie zdawała sobie sprawy, że istniało zagrożenie dla życia i zdrowia uczennicy. Na tej podstawie prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wydarzeń w szkole, nie dopatrując się naruszenia prawa.

Po posiedzeniu komisji nauczycielka nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Jej pełnomocnik Mirosław Sanek z Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich stwierdził, że "wydaje się, że kuratorium na pewno nie kieruje się dobrem nauczycieli, ponieważ nauczyciele są kompletnie zdezorientowani - jak mają reagować w sytuacjach zagrożeń, jakie interwencje maja podejmować, co narażać i jak szacować ryzyko".

"Obie panie nauczycielki są przekonane, że działały prawidłowo. Ani dobro nauczyciela, ani dobro ucznia nie legło u podstaw tego werdyktu. Nic poza dobrem własnym osób zatrudnionych w kuratorium. Szukano kozła ofiarnego" - powiedział. Oprócz odwołania, zapowiedział "działania społeczno-polityczne" w tej sprawie. Wcześniej w obronie nauczycielek głos zabierali politycy PiS.

Podobne stanowisko jak pełnomocnik zajęła prezes Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich Barbara Nowak. Podkreśliła, że w trakcie szkoleń "za każdym razem powtarza się nauczycielom, że nie są supermanami, nie muszą wkraczać bezpośrednio do akcji, że mają minimalizować skutki". "I tutaj dokładnie tak się stało: czyli jedna pani została na korytarzu, żeby obserwować sytuację, i żeby ewentualnie uprzedzać, aby nikt nie podchodził, a druga poleciała po pomoc" - powiedziała prezes. "A teraz ta pani za to, że zrobiła to czego od niej wymagano, jest ukarana" - dodała.

Kara nagany z ostrzeżeniem jest najniższą karą przewidzianą w Karcie Nauczyciela. Jest jednak dolegliwa dla nauczycieli, ponieważ trafia na trzy lata do ich akt personalnych i jest dowodem ich błędów zawodowych. Następną karą jest zwolnienie z pracy, kolejną - zwolnienie z pracy z zakazem pracy w zawodzie nauczyciela przez trzy lata. Najcięższą karą jest wydalenie z zawodu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kolejna nauczycielka z gimnazjum ukarana
Komentarze (7)
L
leszek
31 stycznia 2011, 20:07
To nie jest kwestia czy było to przy nauczycielkach, czy tez przy  kazdym innym człowieku. Jezeli widzimy brutalnosć - reagujemy - to nasz chrzescijanski obowiazek. Ewo, coś Ci się pomyliło. Męczeństwo wcale nie jest chrześcijańskim obowiązkiem i nie każdy ma do niego predyspozycje. Wcale nie chodzi o to by być karateką i walczyc z nożownikiem. Wystarczy krzyknąć zebrać inne nauczycielk i grupowo wyrwać ten nóż od słabszej od nich uczennicy - jakkolwiek zareagować. One nie zareagowały wcale. A mialy POD OPIEKĄ te dzieci. Piszesz nieprawdę. Przecież zareagowały! Twoje wyobrażenia o możliwych reakcjach że wystarczy krzyknąć świadczą o nieznajomości realiów. Otóż w szkole nie wystarczy krzyknąć aby zebrać inne nauczycielki, bo nawet jak staniesz krzyknąć pod pokojem nauczycielskim to możesz być nie usłyszana, zwłaszcza w gimnazjum. A stojąc nie w tym skrzydle/piętrze co pokój nauczycielski to nawet w środku lekcji mogłabyś sobie krzyknąć. Nie wiem również jak wyobrażasz sobie grupowe wyrwanie noża. Grupa nauczycielek jednocześnie łapie za ten sam nóż? Ale jak żeś wymyśliła że nastolatka z nożem, w dodatku taka która potem trafiła do psychiatryka, jest słabszą od nauczycielek uczennicą? Najwyraźniej nie masz orientacji co potrafią i do czego są zdolne współczesne gimnazjalistki. Ta dziewczyna mogła podźgać ileśtam dzieci, a one patrzyły. Nieprawda. Jakbyście zareagowali, gdyby waszemu dziecku coś się stało w szkole, gdzie jest pod opieką nauczycieli? Zainteresowałbym się co i w jaki sposób się stało. Przepisy dotyczące bezpieczeństwa co prawda dość jednoznaczne skłądają odpowiedzialność na barki nauczycieli ale są niekiedy absurdalne. Jak uczeń w trakcie lekcji powie że chce wyjść do toalety to sytuacja jest patowa, bo nauczycielowi nie wolno zostawić klasy bez opieki i jeśli wyjdzie a coś się komuś stanie to będzie odpowiadał karnie, ale samego ucznia też nie może wypuścić no bo jak mu się coś stanie to też będzie odpowiadał karnie. A jeżeli w trakcie klasowego wyjścia do kina/teatru, przy przechodzeniu przez jezdnię na pasach przy zielonym świetle wjedzie w grupę uczniów pijany motocyklista to nauczyciel będzie musiał się przed sądem tłumaczyć i udowodnić że nie mógł zrobić niczego aby tego uniknąć. Tylko jedna poszła zatelefonowac na policję i pogotowie. Inne się tylko przypatrywały. Obojętność...Znieczulica.... Żartujesz. Ile na raz powinno pójść telefonować? A gdyby tak uczeń przyniosł broń i zaczął strzelac, albo granat? To też nauczyciele mają spokojnie czekać i przygladać się -  jak zastrzeli pół szkoły (ewentualnie uciec, by chronić własną skórę) lub czekac aż ten granat wybuchnie? Zgroza. A wg Ciebie co jest obowiązkiem nauczycieli jak uczeń przyniesie broń i zacznie strzelać? Mają robić za tarcze strzelnicze? Zaczęłaś, pisząc o chrześcijańskim obowiązku reagowania. Chcesz twierdzić, że Ty na miejscu takich nauczycieli rzuciłabyś się aby obezwładnić uzbrojonego ucznia? Hm... pół biedy gdyby miał nóż, ale jeśli miałby broń palną lub co gorsza granat, to całe szczęście że nie jesteś nauczycielką.
31 stycznia 2011, 19:07
yemar: Jeżeli dziewczynka jest niezrównoważona, to rodzice powinni o tym wiedzieć i poświecać szczególnie dużą uwagę na to co dziecko robi, czym się bawi, itd. Takie dziecko wymaga nadzoru. Jeżeli, jak sugerujesz jest to 13-letnia bandytka szantażująca rodziców przemocą, to kto ją wychował? Prawda może być jeszcze zupełnie inna, ale tak czy inaczej, to rodzice powinni sobie zdawać sprawę ze stanu dziecka. Bo to rodzice dla tej dziwczynki są (powinni być) najbliższymi istotami na ziemi.
E
Ewa
31 stycznia 2011, 18:23
To nie jest kwestia czy było to przy nauczycielkach, czy tez przy  kazdym innym człowieku. Jezeli widzimy brutalnosć - reagujemy - to nasz chrzescijanski obowiazek.Wcale nie chodzi o to by być karateką i walczyc z nożownikiem. Wystarczy krzyknąć zebrać inne nauczycielk i grupowo wyrwać ten nóż od słabszej od nich uczennicy - jakkolwiek zareagować. One nie zareagowały wcale. A mialy POD OPIEKĄ te dzieci. Ta dziewczyna mogła podźgać ileśtam dzieci, a one patrzyły.Jakbyście zareagowali, gdyby waszemu dziecku coś się stało w szkole, gdzie jest pod opieką nauczycieli? Tylko jedna poszła zatelefonowac na policję i pogotowie. Inne się tylko przypatrywały. Obojętność...Znieczulica.... A gdyby tak uczeń przyniosł broń i zaczął strzelac, albo granat? To też nauczyciele mają spokojnie czekać i przygladać się -  jak zastrzeli pół szkoły (ewentualnie uciec, by chronić własną skórę) lub czekac aż ten granat wybuchnie? Zgroza.
.
.
31 stycznia 2011, 18:13
Od rodziców bardzo dużo zależy...    Brak dobrych relacji z dzieckiem, które kształtują się bardzo wcześnie...
Y
yemar
31 stycznia 2011, 17:58
tak... rodzice. A skąd wiesz, jakie kłopoty właśnie oni z nią mogli mieć. Jeżeli 13-letnie dziecko nosi nóż, to zapewne w domu też sobie nie da podskoczyć. Kto wie, czy rodzice nie byli przez nią zastraszeni (a tak niestety bywa). Trudno się tutaj dopatrywać czyjejkolwiek winy, może jedynie tych, którzy dopuścili niezrównoważone psychicznie dziecko do nauki w zwykłej szkole, bo prawdopodobnie stwarzała zagrożenie już wcześniej. Szczęście, że ta druga przeżyła. Jak łatwo jest ferować wyroki. Ciekawe M0cna, jak Ty znalazłabyś się w takiej sytuacji... bardzo ciekawe
31 stycznia 2011, 12:33
 Kuratorium też nie zawiniło. Jeżeli ktoś tu zawinił - to rodzice.
31 stycznia 2011, 10:45
Kuratorium zawiniło, a zwala na nauczycieli. Nauczycielka nie ma prawa uderzyć ucznia, a w dodatku nie jest karateką, ani judoką, żeby walczyć z wariatką, która ma nóż. Obie nauczycielki zrobiły to, co im było wolno i co miały obowiązek zrobić, potwierdza to prokuratura. Dlatego decyzje kuratoryjnej komisji dyscyplinarnej jest sprzeczna z prawem.