Kopacz: Znalazłam się w wyjątkowej sytuacji
Minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała w piątek, że skoro wiceminister zdrowia Marek Twardowski podjął decyzję o złożeniu dymisji, to zapewne ma ku temu powody.
- Nie możemy się czuć w swojej pracy ubezwłasnowolnieni. Decyzja to jest decyzja - jeśli ktokolwiek z nas podejmuje taką decyzję - to pewnie ma jakieś podstawy ku temu - powiedziała Kopacz, pytana o tę sprawę przez dziennikarzy.
Dodała, że sytuacja, w której teraz się znalazła, jest wyjątkowa: - Pracowaliśmy (z Twardowskim) w tym rządzie trzy lata. To był minister, który jako pierwszy przyszedł do resortu - powiedziała. - Było różnie: dobrze, gorzej, ale trzy lata mamy za sobą - powiedziała Kopacz.
Według informacji PAP, powodem dymisji Twardowskiego jest spór o kontrakty na 2011 r. z Federacją Porozumienie Zielonogórskie oraz opóźnienie w wejściu w życie listy leków refundowanych, na której miały znaleźć się długo działające analogi insulinowe. Kopacz nie chciała potwierdzić tych informacji.
Kopacz pytana przez dziennikarzy o negocjacje z Porozumieniem Zielonogórskim, powiedziała: "wiem, że odbywały się rozmowy z Porozumieniem Zielonogórskim. Wiem również, że strona rządowa, minister Twardowski jednak nie uzyskał zgody na to, by bez podwyżek lekarze otworzyli swoje gabinety".
Premier Donald Tusk, odnosząc się do informacji o dymisji Twardowskiego, zwrócił uwagę, że wiceminister był jednym ze współzałożycieli Porozumienia Zielonogórskiego. Oświadczył, że jeśli w związku z tym Twardowski "mentalnie nie jest zdolny" do reprezentowania rządu w negocjacjach z lekarzami, "to się nie nadaje". "Chłopie, jesteś w rządzie, to reprezentujesz rząd. Nawet jeśli kiedyś byłeś po drugiej stronie. A jak nie, to trudno" - powiedział szef rządu.
Twardowski jest absolwentem Akademii Medycznej we Wrocławiu. Posiada specjalizacje w zakresie chorób wewnętrznych oraz medycyny rodzinnej. Jest współzałożycielem Porozumienia Zielonogórskiego, byłym członkiem jego prezydium i przewodniczącym zespołu negocjacyjnego. Pracował na Oddziale Wewnętrznym Szpitala w Nowej Soli, był tam także kierownikiem przychodni rejonowej oraz dyrektorem zespołu lekarzy rodzinnych.
PZ domaga się wzrostu o 72 grosze tzw. stawki kapitacyjnej (środków wypłacanych przez NFZ za udzielenie porady lekarskiej pacjentowi) za świadczenie wykonane przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Obecnie stawka wynosi 8 zł. NFZ podkreśla, że nie ma pieniędzy na taką podwyżkę. W środę odbyło się kolejne spotkanie w tej sprawie, w którym uczestniczyła m.in. Kopacz i Twardowski. Negocjacje nie zakończyły się jednak porozumieniem.
Kontrakty muszą zostać podpisane do końca grudnia, w przeciwnym razie pacjenci nie będą mogli korzystać w ramach ubezpieczenia w NFZ z porad medyków należących do PZ, które zrzesza ponad 14 tys. lekarzy.
Nowa lista leków refundowanych ma wejść w życie 30 grudnia, a nie 16 grudnia, jak zapowiadało MZ. Wbrew wcześniejszym deklaracjom resortu zdrowia, może zabraknąć na niej analogów insulin długo działających.
Twardowski powiedział we wtorek PAP, że kwestia umieszczenia na liście insulin analogowych zależna jest od komunikatu Europejskiej Agencji Leków (EMA), która ma zająć stanowisko w sprawie ich bezpieczeństwa dla zdrowia i skuteczności terapii.
Pod koniec października Twardowski poinformował, że długo działające analogi insulinowe znajdą się na liście leków refundowanych, która miała wejść w życie 16 grudnia. Jak mówił wtedy wiceminister zdrowia, środki na refundacje pochodzą z oszczędności, które powstały dzięki korzystnym negocjacjom z koncernami farmaceutycznymi.
Przeciwko decyzji resortu zdrowia protestowała Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Jej zdaniem insuliny analogowe powinny być refundowane tylko w przypadku chorych, dla których są niezbędne z przyczyn medycznych.
Prof. Karl Horvath z Uniwersytetu Medycznego w Graz w Austrii podkreśla, że brakuje dowodów na większą skuteczność kliniczną insulin analogowych. Jego zdaniem badania nie wykazały, by stosowanie analogów było bardziej skuteczne od insuliny ludzkiej.
Skomentuj artykuł