Laureatka pokojowego Nobla w Sejmie

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / psd

Odwiedzająca Warszawę birmańska opozycjonistka, laureatka Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi spotkała się w środę z marszałek Sejmu Ewą Kopacz. Podczas wizyty w Europie Środkowej chcę poznać doświadczenia tego regionu, jak można w skuteczny sposób dojść do demokracji - podkreśliła Suu Kyi.

Kopacz, witając Suu Kyi, podkreśliła, że parlament to "serce demokracji i wolności". "Wiem jak wielkie znaczenie mają te dwa słowa dla pani, osoby walczącej o wolność, o społeczeństwo obywatelskie, o demokrację" - powiedziała marszałek Sejmu.

"To, że rozpoczyna pani swoją wędrówkę po Europie Środkowej od Polski to też znamienne. To właśnie od Polski zaczął wiać wiatr zmian, który ogarnął całą Europę" - mówiła Kopacz. "Dzięki determinacji Polaków mogliśmy obserwować rozpad Związku Radzieckiego, upadek muru berlińskiego i wreszcie upadek komunizmu" - powiedziała marszałek Sejmu. Od tamtej pory - dodała - minęły długie lata, a Polacy "bogatsi w doświadczenia i obserwacje" chcą dzielić się nimi z innymi.

"Chcemy, aby w krótkim czasie Birma mogła powiedzieć, że zakończyła swoją długą, ciężką wędrówkę do demokratyzacji. Śledząc pani życie i determinację jestem pewna, że tak się stanie" - powiedziała Kopacz. Wyraziła też satysfakcję, że będzie mogła porozmawiać z birmańską opozycjonistką, wymienić poglądy i "złożyć deklaracje, na ile Polska może pomóc Birmie w dążeniu do najważniejszych celów, jakimi są budowa społeczeństwa obywatelskiego i demokracja".

DEON.PL POLECA


Suu Kyi zaznaczyła z kolei, że podczas wizyty w Europie Środkowo-Wschodniej chce poznać doświadczenia tego regionu, "jak można w skuteczny sposób dojść do demokracji". "Każdy ma swoje problemy, my także ze swoimi, które być może są odmienne od tych doświadczanych tutaj, ale wydaje mi się, że możemy uczyć się od siebie nawzajem" - mówiła.

Jak zauważyła, droga od systemu autorytarnego ku demokracji "nie wymaga tylko rozwiązań politycznych, ale potrzebna jest też zmiana w kulturze i w mentalności". "To stanowi największy problem. Musimy zmienić sposób myślenia, bo demokracja polega na wypracowywaniu kompromisów. Możemy mieć różne cele, ale powinniśmy umieć te cele ze sobą uzgadniać" - powiedziała Suu Kyi. Podkreśliła, że Birma jest dopiero na początku drogi ku demokratyzacji i obecny etap jest "niebezpieczny i trudny". "Przed nami wiele możliwości, ale jeśli te możliwości przegapimy, jeśli ich dobrze nie wykorzystamy, może już nigdy nie będą nam ponownie dane" - dodała.

"Demokracja to nie tylko prawa, ale także obowiązki, które są udziałem nie tylko tych, co rządzą, ale też tych, którzy do władzy dążą" - mówiła Aung San Suu Kyi. "Interesujące było zobaczyć demokrację na żywo. Właśnie dlatego musiałam przyjść do parlamentu na piechotę, choć pada deszcz" - powiedziała birmańska opozycjonistka, nawiązując do odbywającego się przed Sejmem protestu związków zawodowych. Jak mówiła, częścią demokracji jest możliwość wyrażania swoich uczuć i potrzeb "w sposób zdyscyplinowany".

Suu Kyi podkreśliła, że Polska jest przykładem wielkiego sukcesu, jeśli chodzi o państwa nowej demokracji w Europie. "Ten sukces jest wynikiem zdolności samych Polaków do porozumienia ponad podziałami" - oceniła. Według niej odwagi wymaga także, "by stawić czoła problemom i nie udawać, że one nie istnieją". "Wszystkim, którzy dążą do demokracji w Birmie życzę, by w dzielny sposób stawiali czoła problemom, by nie zabrakło im odwagi w poszukiwaniu prawdziwych rozwiązań" - powiedziała.

Birmańska opozycjonistka przebywa w Warszawie z dwudniową wizytą na zaproszenie b. prezydenta Lecha Wałęsy i marszałek Kopacz. Spotka się także z Wałęsą, prezydentem Bronisławem Komorowskim, premierem Donaldem Tuskiem i marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem. W czasie wizyty w Europie, poza Warszawą, odwiedzi także Pragę i Budapeszt.

Aung San Suu Kyi urodziła się w 1945 r. w Rangunie, jako córka bohatera narodowego generała Aung Sana, zamordowanego w 1947 r. przez nieznanych sprawców. W 1988 roku stała się ikoną ruchu oporu wobec ich dyktatury. Pokojową Nagrodę Nobla dostała w 1991 roku. Przebywała wtedy w areszcie domowym, zarządzonym przez birmańską juntę wojskową. Nagrodę odebrali członkowie jej rodziny. Do chwili zwolnienia w 2010 roku działaczka spędziła w areszcie łącznie 15 lat.

W 2011 roku rządzący Birmą wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej. Prezydent Thein Sein rozpoczął wówczas dialog z demokratyczną opozycją, osiągnął pojednanie z mniejszościami etnicznymi oraz przywrócił prawo do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych. Od tego czasu reżim uwolnił w kilku falach setki opozycjonistów, mnichów buddyjskich, dziennikarzy i adwokatów.

Obecnie Suu Kyi zasiada w parlamencie Birmy, do którego została wybrana w 2012 r. w wyborach uzupełniających. Jej ugrupowanie zdobyło aż 43 z 45 mandatów do obsadzenia. Birmańska opozycjonistka cały czas działa na rzecz pokojowej transformacji, zapoczątkowanej w 2011 r., odkąd władza stopniowo zaczęła przechodzić w ręce cywilów. Suu Kyi zamierza ubiegać się o stanowisko prezydenta w wyborach w 2015 roku, które według obserwatorów mają szansę być pierwszymi wolnymi w kraju od ponad 50 lat.

Za swoją działalność Suu Kyi była wielokrotnie nagradzana - oprócz przyznania jej w 1991 r. Pokojowej Nagrody Nobla została uhonorowana m.in. Nagrodą im. Sacharowa przez Parlament Europejski (1990 r.) oraz Złotym Medalem Kongresu USA (2008 r.). W 2009 r. Aung San Suu Kyi nadano tytuł Ambasadora Sumienia Amnesty International.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Laureatka pokojowego Nobla w Sejmie
Komentarze (1)
jazmig jazmig
11 września 2013, 17:24
Ona powinna ominąć Polskę szerokim łukiem, ponieważ w Polsce nie ma demokracji. Jest jej namiastka polegająca na tym, że ludzi karmi się bzdurami, a wybory polegają na tym, że wybiera się ludzi najlepiej zareklamowanych w mediach. Media decydują o tym, kto zostanie wybrany. To jest ta rzekoma demokracja.