MAK o stanie psychoemocjonalnym pilota

PAP / wab

Fragment raportu MAK pt. "Dane faktyczne" - Ocena stanu psychoemocjonalnego dowódcy statku powietrznego" z wersji przetłumaczonej na język polski i udostępnionej przez polską komisję badania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

"Oceny stanu psychoemocjonalnego dowódcy statku powietrznego dokonała wspólna polsko-rosyjska grupa ekspertów. Analizę cech indywidualno-osobowościowych dowódcy statku powietrznego przeprowadzono na podstawie materiałów badań psychologicznych, dostarczonych przez stronę polską. Badania psychologiczne prowadzono zgodnie z "Kryteriami oceny psychologicznej i metodami pomiarów podczas badań personelu latającego", opracowanymi przez zespół psychologów katedry psychologii Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej a zatwierdzonym przez dyrektora Instytutu w 2005 r. Eksperci przeprowadzili również psychologiczno-lingwistyczną analizę rozmów, zarejestrowanych przez pokładowy rejestrator głosu.

W ocenie ekspertów, w szczególności, podkreśla się, że wskaźniki testów psychologicznych świadczą o przewadze konformizmu (ustępliwości, uległości) w cechach charakteru dowódcy statku powietrznego (...)

Na podstawie otrzymanych danych podczas badań psychologicznych dowódcy statku powietrznego można twierdzić o posiadaniu przez niego dobrego poziomu kontroli nad emocjami, dążeniu do komunikatywności i współpracy, skłonności do eksperymentowania, otwartości na nowości. Przewaga konformizmu w cechach charakteru czyni człowieka miękkim, elastycznym, zależnym od poglądów grupy lub osobowości autorytarnej, na skutek usilnego dążenia do uniknięcia konfliktu. Jednym z czynników składowych konformizmu - jest obawa jako cecha osobowości. Przy podwyższonym poziomie konformizmu, jako składowa, powinna być podwyższona obawa. Również, przy podwyższonym poziomie konformizmu (zależności) - proporcjonalnie obniża się samodzielność (niezależność) - jako cecha charakteru.

DEON.PL POLECA

Co za tym idzie, przy wyznaczaniu dowódcy statku powietrznego na stanowisko, psychologowie powinni byli zwrócić uwagę na skalę uległości (konformizmu) i bardziej szczegółowo ją przeanalizować, rozpatrując możliwości jej oddziaływania na sposób zachowania, w tym również i w sytuacjach stresowych.

Należy pamiętać, że badania psychologiczne badanych przebiegają w spokojnej sytuacji, w normalnej atmosferze pracy. Te cechy osobowości, które przejawiają się najbardziej podczas badań psychologicznych, w sytuacji ekstremalnej mają tendencje do zaostrzania, stają się bardziej "uwypuklonymi" i determinującymi dalsze zachowanie.

Należy podkreślić, że na kształtowanie i utrwalenie tej cechy charakteru (konformizmu) mogło wpłynąć długotrwałe wykonywanie obowiązków drugiego pilota przez dowódcę statku powietrznego. Od 1997 do 2006 roku latał on jako drugi pilot na Jak-40. Od 2000 do 2008 roku równolegle przeszkalał się i latał jako drugi pilot na Tu-154. Dopiero w 2006 roku zostaje dowódcą statku powietrznego na Jak-40, a od 2008 roku - dowódcą statku powietrznego na Tu-154M, jednakże będąc już dowódcą statku powietrznego nadal wykonuje loty jako drugi pilot. Dlatego też kształtowania psychologicznych nawyków zachowania i roli dowódcy statku powietrznego praktycznie nie było. Rola pilota - pomocnika obniża poziom odpowiedzialności za lot i nie kształtuje nawyków samodzielnego podejmowania decyzji w sytuacji krytycznej. Każde +przetrzymywanie+ przyszłych dowódców statków powietrznych w rolach drugoplanowych - szkodzi procesowi kształtowania się ważnych z zawodowego punktu widzenia cech osobowościowych.

Z przeprowadzonej oceny grupa wywnioskowała:

- Długi czas przebywania dowódcy statku powietrznego w roli drugiego pilota i wykonywanie lotów w charakterze drugiego pilota, gdy był już dowódcą statku powietrznego, nie sprzyjało kształtowaniu się i utrwalaniu u niego trwałych cech przywódczych. Kształtowanie u pilota takich cech osobowych jak: przywództwo, samodzielność w podejmowaniu decyzji, odpowiedzialność, zdecydowanie, wypracowanie stylu dowodzenia i wiele innych, powinno odbywać się w uczelni i być podtrzymywane podczas całej działalności lotniczej. Psychologiczne nawyki podejmowania decyzji podczas modelowania sytuacji szczególnych dobrze kształtuje się na symulatorach.

- W ciągu ostatnich 25 minut lotu (od chwili otrzymania przez załogę informacji o panujących na lotnisku lądowania warunkach meteorologicznych) dowódca statku powietrznego wskutek zmienności faktycznej sytuacji na pokładzie ciągle poddawany był narastającemu naciskowi psychicznemu, wewnętrznie przejawiające się w walce motywów - wylądować +za wszelką cenę+ (wbrew przepisom bezpieczeństwa lotów), albo odlecieć na lotnisko zapasowe.

- W procesie kształtowania się i rozwoju sytuacji awaryjnej u dowódcy statku powietrznego z powodu nieokreśloności i zmienności rzeczywistych warunków lotu, oraz z powodu konformizmu (ustępliwości, podporządkowania) jego zachowania, miał miejsce stopniowy wzrost napięcia psychoemocjonalnego z zawężeniem uwagi, fragmentacją i deformacją sposobu postrzegania rzeczywistej sytuacji w locie, co ostatecznie zdeterminowało rezultat lotu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

MAK o stanie psychoemocjonalnym pilota
Komentarze (10)
KP
kłamstwo PO krótkie nogi ma
16 stycznia 2011, 16:34
"Zgodnie z zapisem CRV (Cockpit Voice Recorder), odczytanym przez stronę polską, dowódca załogi zgłosił, po minięciu wysokości 100 metrów, że odchodzi na drugi krąg. Drugi pilot to potwierdził" -czytamy w polskich uwagach.„Załoga rozpoczęła procedurę odejścia na drugi krąg"; "załoga próbowała - nieskutecznie - przerwać podejście"; - "była to realizacja spóźnionej procedury odejścia na drugi krąg" . Z grudniowej ekspertyzy fonoskopijnej wykonanej przez polskich ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KGP wynika, że załoga TU-154 próbowała "przerwać zaniżanie", gdy prezydencki tupolew był na wysokości 100 m i 2400 m od progu pasa. Było to 22 sekundy przed katastrofą. Wynika z tego, że polscy piloci nie byli „zahipnotyzowani” na lądowanie jak do tej pory nam się wmawiało. Oczywiście to wciąż nie zdejmuje winy z nich i WIEŻY KONTORLNEJ za decyzję o lądowaniu w takich warunkach jednak może to obalać tezę o szaleńczej podatności pilotów na naciski. Z tekstu Wróblewskiego wynika, że piloci jednak próbowali w ostatniej „bezpiecznej” chwili poderwać maszynę co koresponduje ze słowami kpt. Protasiuka o próbie lądowania „ z której nic pewnie nie będzie”. „Dotąd wiedzieliśmy, że to polski nawigator, na 14 sekund przed katastrofą, powiedział "Odchodzimy". I nic poza tym. To, że powiedział to nawigator, i nic potem (tak wynikało z ówczesnego stanu wiedzy) się nie stało, komentowano jako kolejną poszlakę na rzecz tezy, że załoga Tupolewa wprowadzona została w jakiś dziwny stan psychiczny. Oczywiście przez straszliwe naciski, atmosferę presji psychicznej ze strony prezydenta itd. Tymczasem jak dowiadujemy się z artykułu Wróblewskiego polscy specjaliści w Krakowie odczytali więcej z nagrań czarnej skrzynki. To kapitan Protasiuk na 22 sekundy przed katastrofą wydał komendę "odchodzimy".”- pisze Piotr Skwieciński na portalu wpolityce.pl.
G
Gog
16 stycznia 2011, 13:49
prymitywni grabarze dumaja nad stanem psychoemocjonalnym kapitana Protasiuka.  Może byscie podumali nad stanem psychoemocjonalnym lokatotów kremla. Nad stanem psychoemocjonalnym rządu i samego tuska. Jego nienawiść do Prezydenta  Kaczyńskiego była powodem ugody z kremlem i "wypchnięcie " Prezydenta poza wspólną delegację. Tusk Prezydenta poprostu rosjanom wystawił.Wpisują sie w to Łgarstwa ambasadora kremla, że Prezydent do rosji nie leci...nie ma pisma. To na tym etapie kremlowcy dopuscili opcję " katastrofy". Zarówno przez kremlowców jak i POtuska Prezydent był jednakowo znienawidzony.
AG
Anodina generałem u Putina
16 stycznia 2011, 13:06
Anodiny nie interesuje wina po stronie Rosjan /stopień generała nadali jej dziennikarze/ Jak potężna jest ta kobieta świadczy przypadek byłego senatora republiki Kałmucji Lewona Czachmachczjana. Pytał on głośno o finanse MAK. Niedługo potem oskarżono go o przyjmowanie łapówek i skazano na dziewięć lat więzienia. A Anodina rządzi niepodzielnie MAK od 20 lat. W tym czasie Rosja ma już trzeciego prezydenta, a na rosyjskim niebie wciąż króluje "nieśmiertelna" Tatiana Anodina.
B
Brook
16 stycznia 2011, 12:38
Wbrew tezie MAK, kapitan Arkadiusz Protasiuk nie chciał lądować w Smoleńsku "za wszelką cenę". Chciał odejść na drugi krąg nad lotniskiem, jednak nie zdążył wykonać odpowiedniego manewru - wynika z uwag polskiej komisji do rosyjskiego raportu. Z nowej, grudniowej ekspertyzy fonoskopijnej wykonanej przez polskich ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KGP wynika, że załoga TU-154 próbowała "przerwać zaniżanie", gdy prezydencki tupolew był na wysokości 100 m i 2400 m od progu pasa. Było to 22 sekundy przed katastrofą. W znanej dotychczas wersji stenogramu z kokpitu zdanie: "Odchodzimy" pada z ust drugiego pilota - 14 sekund przed katastrofą, gdy samolot znajdował się na wysokości ok. 80 m. Taką wersję przyjęli też Rosjanie. Mimo iż Polska proponowała MAK przed publikacją raportu swoją ekspertyzę, komisja jej nie wykorzystała. W raporcie napisano, że "decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było" - czytamy na portalu TVN24.pl. Do tej pory nie udało się ustalić, dlaczego samolot uderzył w ziemię, a manewr odejścia się nie powiódł. Ekspertyza fonoskopijna wykonana przez polskich ekspertów zadaje kłam oficjalnej wersji Rosjan.
NI
nienawiść i zdrada =rząd
15 stycznia 2011, 18:27
Oddanie śledztwa przez Tuska - mimo naszej wiedzy o Rosji posowieckiej - to więcej niż błąd. To hańbiące posunięcie, które doprowadziło do obecnej treści raportu MAK.  Bo mamy mniej lub bardziej suwerenne państwo, nastąpiła natomiast zdrada polskiego rządu, jaką było oddanie śledztwa Rosji". J.Trz.
P
perfekcjonistka
15 stycznia 2011, 15:57
Dobra organizacja pracy to połowa sukcesu - dotyczy to każdej pracy i każdego stanowiska, np. również lotu, doboru ludzi na odpowiednie stanowisko, działania zgodnie z określonymi zasadami, świadomości i wiedzy kto za co jest odpowiedzialny i szanowania tego. Jeśli organizacja jest zła, przedsięwzięcie może skończyć się źle a nawet tragicznie. Wydaje mi się, że to są normalne oczywistości.
Jadwiga Krywult
14 stycznia 2011, 08:30
Rozsądne jest to, co różni fachowcy już sugerowali: samoloty z ważnymi osobistościami powinni obsługiwać piloci cywilni, którzy są inaczej szkoleni. Bezwzględnie przestrzegają procedur i nie muszą przejmować się tekstami, że prezydent jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.
P
polonopitek
13 stycznia 2011, 23:27
Krótko mówiąc, jak nie wiadomo kto jet szefem, zawsze jest krach.
P
Polak
13 stycznia 2011, 22:38
Tzw. Raport MAK to jeden wielki stek bzdur dla idiotów!!!
T
Tadeusz
13 stycznia 2011, 22:13
i w to trzeba wierzyć ?