Marek Lisiński, szef fundacji "Nie lękajcie się", oskarżony o wyłudzenie pieniędzy od ofiary księdza
Reporterki "Gazety Wyborczej" opisały historię Marka Lisińskiego, który miał wyłudzić pieniądze od ofiary księdza i domagać się 50 tysięcy złotych od braci Sekielskich. Tekst został opublikowany 30 maja o 6:00 rano.
Po doniesieniach prasowych Marek Lisiński ogłosił dymisję jako prezes fundacji "Nie lękajcie się". Rada fundacji wydała również oświadczenie w tej sprawie - podjęto decyzję o przeprowadzeniu zewnętrznego audytu finansowego. "Siedzimy w banku, zabezpieczamy konta, przejmujemy pełnomocnictwa" - napisała w SMS-ie do reporterek "GW" członkini rady fundacji, posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. - "Marek zrezygnował ze wszystkich funkcji. Nie stwarzał problemów".
Informacja o wyłudzeniu pieniędzy
Marek Lisiński zgodnie z ustaleniami autorek tekstu miał napisać 29 października 2018 roku do Katarzyny G., która jako 13-latka była molestowana seksualnie przez księdza Romana B., członka Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Zakonnik podstępnie wywiózł ją od rodziców i przez kilkanaście miesięcy więził i gwałcił. Mężczyznę aresztowano w 2008 r.
Katarzyna G. wytoczyła proces także Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej. Na początku października 2018 roku sąd zasądził od zgromadzenia na rzecz kobiety milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty. Zgodnie z umową za wygraną sprawę oddała 30 procent zasądzonej kwoty Jarosławowi Głuchowskiemu, adwokatowi, który zasiada w zarządzie fundacji "Nie lękajcie się".
Marek Lisiński po zakończeniu tej sprawy poprosił w mailu kobietę o pożyczkę na rok 30 tysięcy złotych. Były już szef fundacji "Nie lękajcie się" twierdził, że potrzebował tych pieniędzy na leczenie - napisał, że chorował na raka trzustki i że chce przejść specjalną terapię. Katarzyna G. odpisała, że pożyczy mu 20 tysięcy złotych oraz podaruje kolejne 10 tysięcy - w gotówce.
Efekt Sekielskiego: telefony ze zgłoszeniami dzwoniły trzykrotnie częściej niż zwykle
"Wkrótce, by to potwierdzić, spotykamy się z nim w warszawskiej siedzibie fundacji "Nie Lękajcie Się". Nie widzi nic złego w pożyczce, "przecież odda"" - wspominała kobieta.
Pierwsze podejrzenia pojawiają się, gdy Lisiński zaczyna udzielać się w mediach na początku 2019 roku. "Nie ma tygodnia, by Marek Lisiński nie udzielał wywiadu. (...) Trochę mnie to zaczęło zastanawiać, bo człowiek chory na raka trzustki nie jest chyba w stanie tak dobrze funkcjonować" - mówiła Katarzyna G. Poprosiła Lisińskiego o przesłanie dowodów, że przeszedł leczenie. Odpowiedź jej nie satysfakcjonowała (zawierała tylko cztery fotografie z nieprecyzyjnym opisem Lisińskiego). Reporterkom "Wyborczej" - na pytanie o stan zdrowia - odpisał: "Nie mam obowiązku informować nikogo o swoim zdrowiu fizycznym, gdyż jest to moja prywatna sprawa".
"Wyborcza" poinformowała również o tym, że oprócz 30 tysięcy od Katarzyny G., Marek Lisiński żądał również 50 tys. złotych od Tomasza Sekielskiego, twórcy głośnego filmu "Tylko nie mów nikomu". Sekielski stwierdził, że były prezes fundacji "Nie Lękajcie Się" za występ w filmie chciał 25 tys. złotych dla siebie oraz kolejnych 25 tys. złotych na fundację.
Reakcja rady fundacji "Nie lękajcie się"
Rada fundacji "Nie Lękajcie Się" podjęła decyzję o zwołaniu natychmiastowego posiedzenia, podczas którego Marek Lisiński złożył rezygnację z funkcji prezesa fundacji.
W wydanym 30 maja rano przez radę oświadczeniu czytamy: "Rada zabezpieczyła środki finansowe na koncie Fundacji i (...) podjęła także decyzję o zleceniu zewnętrznej kontroli w Fundacji w celu potwierdzenia, że działalność byłego prezesa jako osoby prywatnej nie miała żadnego wpływu na przepływy finansowe i realizację działań statutowych Fundacji". Podkreślono również, że transparentność działań Fundacji jest priorytetową wartością.
Rada fundacji przejęła również fundusze, którymi dotychczas prezes zarządzał osobiście.
Do sprawy odniósł się również Artur Nowak, prawnik, który 2 lutego 2019 roku odszedł z fundacji. "Powiem tylko, że miałem inną wizję pracy na rzecz pokrzywdzonych i wrażenie, że nie mam wpływu na jakiekolwiek decyzje. Marek podejmował je jednoosobowo, co powodowało, że ciągle byłem czymś zaskakiwany" - stwierdził cytowany przez "Wyborczą" Nowak.
Oświadczenia Marka Lisińskiego
Od czasu publikacji tekstu w "Gazecie Wyborczej", Marek Lisiński opublikował już dwa oświadczenia. W pierwszym z nich, w którym podał się do dymisji, podkreślił że "wszystko, co robił, robił tylko i wyłącznie we własnym imieniu" oraz że nie naruszał środków finansowych fundacji "na cele prywatne oraz niezgodne ze statutem fundacji".
W kolejnym oświadczeniu, opublikowanym na prywatnym profilu na Facebooku 30 maja o 10:41, Marek Lisiński napisał, że nigdy nie wyłudził od nikogo pieniędzy. Podkreślił, że pieniądze od Katarzyny G. otrzymał w ramach pożyczki z terminem zwrotu do grudnia 2019 roku. Oskarża również autorki reportażu w "Wyborczej" o manipulacje i nieścisłości. Nie porusza kwestii swojego stanu zdrowia.
"Zawsze dobro Ocalonych było nadrzędnym celem w moim życiu. Nigdy nie stanął bym po przeciwnej stronie. Fundacja to Ocaleni, a nie politycy" - podsumowuje swoje oświadczenie Lisiński.
Apele Katarzyny G. i braci Sekielskich
Tekst na temat Lisińskiego w "Gazecie Wyborczej" kończy apel Katarzyny G., która wprost obawiała się kolejnej wiktymizacji ofiar pedofilii: "Martwię, co ludzie teraz pomyślą: że wszystkie ofiary oszukują" - stwierdziła kobieta - "Powiedziałam prawdę, żeby pokazać, co robi prezes fundacji, który jest twarzą osób skrzywdzonych. To nie jest opowieść o ofiarach kościelnej pedofilii, to historia jednego człowieka".
Odniosła się ona do faktu, że Marek Lisiński sam padł ofiarą księdza, który zgwałcił go w wieku 13 lat.
W podobnym duchu wypowiedzieli się również twórcy filmu "Tylko nie mów nikomu". W opublikowanym 30 maja oświadczeniu wyrazili oni nadzieję, że "ten jednostkowy przypadek nie osłabi wciąż bardzo potrzebnego ruchu opiekującego się osobami pokrzywdzonymi przez pedofilów".
Podkreślając, że w fundacji "Nie lękajcie się" jest wiele osób bezinteresownie pomagających ofiarom pedofilii, bracia Sekielscy zaapelowali, by "ta jedna historia nie podważyła całego sensu pracy na rzecz pokrzywdzonych".
Tekst Katarzyny Włodkowskiej oraz Katarzyny Surmiak-Domańskiej znajdziecie tutaj.
Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl i inicjatywy Rethinking Refugees. Członek wspólnoty Hanna działającej na rzecz wykluczonych przy parafii św. Mikołaja w Krakowie
Skomentuj artykuł