MSZ dementuje doniesienia o apelu Sikorskiego

PAP / ad

Polski MSZ zdementował w piątek doniesienia rosyjskiej agencji Interfax, która dzień wcześniej napisała, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski apelował w Waszyngtonie do USA o rozmieszczenie wojsk na terytorium Polski, aby bronić jej przed możliwą agresją ze strony Rosji.

"To intencyjna manipulacja" - podkreśla resort spraw zagranicznych, żądając od agencji szybkiego sprostowania.

W czwartek rosyjskie media podawały, że występując w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), Sikorski zaapelował do USA o rozmieszczenie wojsk na terytorium Polski, aby bronić jej przed możliwą agresją ze strony Rosji. Według agencji Interfax, Sikorski miał powiedzieć: "Naszym pragnieniem byłoby otrzymać amerykańskie wojska, rozmieszczone w naszym kraju, jako tarczę przeciw rosyjskiej agresji".

DEON.PL POLECA

Polskie MSZ podkreśliło w oświadczeniu przekazanym PAP, że w depeszy Interfaxu w sposób zupełnie nieuprawniony zostały przypisane ministrowi słowa, których nie wypowiedział. "Wydaje się, że w tym przypadku mamy do czynienia z intencyjną manipulacją; zdanie zostało przytoczone jako cytat, a więc trudno byłoby te uchybienia interpretować jako li tylko przypadek braku należytej precyzji czy dziennikarskiej rzetelności w relacjonowaniu sensu wypowiadanych słów" - zaznaczyło polskie MSZ.

MSZ oświadczyło też, że rzecznik prasowy MSZ Piotr Paszkowski wystąpił do agencji Interfax o szybkie i jednoznaczne sprostowanie przekłamań, ponieważ depesza wywołała, "być może zgodnie z intencją", liczne, daleko idące reakcje.

W odpowiedzi na doniesienia rosyjskich mediów Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji oceniło w piątek, że zamiar rozmieszczenia przez Polskę na swoim terytorium amerykańskich wojsk jest sprzeczny z deklaracjami Warszawy o budowie konstruktywnych relacji z Moskwą, opartych na wzajemnym szacunku.

"Zwróciliśmy uwagę na te informacje. Obecnie je weryfikujemy. Jeśli potwierdzi się, że pan Sikorski rzeczywiście tak powiedział, pozostanie nam tylko wyrazić skrajne zdumienie" - oznajmił rzecznik rosyjskiego MSZ Andriej Niestierienko. "Wychodzi na to, że refleksy zimnej wojny - przy czym w ich najgorszej postaci - wciąż są żywe w Warszawie" - zauważył dyplomata.

Poprzedniego dnia szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zaznaczył, że będzie "głęboko zdumiony", jeśli okaże się, że Sikorski rzeczywiście zaproponował rozmieszczenie wojsk amerykańskich na terytorium Polski.

Z kolei przewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Konstantin Kosaczow ocenił, że takie wypowiedzi są "całkowicie nie do przyjęcia" i mogą doprowadzić do ochłodzenia stosunków rosyjsko-polskich.

Ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin ocenił, że wypowiedź przypisywana Sikorskiemu jest "mało zrozumiała". Zaznaczył, że nie jest w stanie zrozumieć, jak podobne słowa mogły zostać wypowiedziane przez ministra, "który miesiąc temu mówił coś wręcz przeciwnego", a mianowicie, że zadaniem zachodniej społeczności jest wciągnięcie Rosji w sprawy Zachodu i zaproszenie Federacji Rosyjskiej do NATO.

Jak można zapraszać Rosję do NATO, jeśli Polska zaprasza samo NATO do obrony Polski przed rosyjskim zagrożeniem?" - pytał Rogozin. Dodał, że "dyplomatom bardzo ciężko zrozumieć te amerykańskie meandry polskiej dyplomacji, dyplomacji naszych kolegów z innych państw Europy Wschodniej". Zaznaczył, że takie wypowiedzi "w żaden sposób nie sprzyjają realizacji zadania budowy wspólnej, wielkiej, stabilnej Europy".

Komentując doniesienia o wystąpieniu polskiego ministra, rosyjski dziennik "Kommiersant" napisał w piątek, że "ocieplenie między Moskwą i Warszawą, które zarysowało się po wrześniowej wizycie premiera Rosji Władimira Putina w Polsce, może zakończyć się nową spiralą konfrontacji".

"Prezydentowi Obamie bardzo zależy na tym, aby przed grudniową uroczystością wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla zawrzeć z Rosją nowy traktat w sprawie strategicznych broni ofensywnych. Jest więc wątpliwe, aby Biały Dom do tego czasu zdecydował się na zaostrzenie relacji z Moskwą" - konstatuje gazeta.

Dziennik pisze też, że zrelacjonowane przez rosyjskie agencje "przemówienie Radosława Sikorskiego to pierwsze oficjalne wystąpienie kraju Europy Wschodniej wobec władz USA z prośbą o obronę przed rosyjską agresją".

W podobnym duchu wypowiedział się komentator radia Echo Moskwy Anton Orech, którego zdaniem "dywagacje ministra Sikorskiego na temat sześciu nieszczęsnych żołnierzy amerykańskich, stojących naprzeciw 900 potężnych czołgów rosyjskich, to połączenie manii prześladowczej z manią wielkości". "Polska nie jest dla nas tak ważna, abyśmy z jej powodu mieli zaczynać wojnę światową" - wyjaśnił Orech.

Natomiast wielkonakładowa prokremlowska "Komsomolskaja Prawda" cytuje sztandarowego komentatora państwowej telewizji Pierwyj Kanał Michaiła Leontiewa, który nazwał cytowane w rosyjskich mediach wypowiedzi Sikorskiego przejawem "starej, antyrosyjskiej polityki Polski".

Z kolei dziennik "Nowyje Izwiestija" zwraca uwagę, że "strona polska zareagowała na wspólne ćwiczenia Moskwy i Mińska dopiero 1,5 miesiąca po ich zakończeniu".

Natomiast "Wiedomosti" ustami anonimowego źródła w Ministerstwie Obrony Rosji informują, że manewry te były "zaledwie bladym cieniem radzieckich ćwiczeń Zachód-81, w których uczestniczyło 10 razy więcej żołnierzy i których legenda zakładała odparcie agresji z zewnątrz przeciwko Rosji i Białorusi", a nie - jak ujął to wojskowy - "jakiś głupawy, treningowy szturm plaży".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

MSZ dementuje doniesienia o apelu Sikorskiego
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.