Najważniejsza jest wiarygodność komisji
Bronisław Komorowski poinformował, że będzie chciał jeszcze dziś porozmawiać z przewodniczącym klubu Prawa i Sprawiedliwości o udziale posłów PiS w pracach hazardowej komisji śledczej.Marszałek Sejmu ocenił, że komisja straci wiarygodność, jeśli będzie dalej pracować bez posłów z tego ugrupowania.
Komorowski, pytany w Radiu ZET czy do komisji mieliby wejść nie Zbigniew Wassermann i Beata Kempa a inni posłowie PiS, odparł, że trzeba zacząć od tego, żeby przewodniczący komisji Mirosław Sekuła poinformował Prezydium Sejmu, jak ocenia decyzję komisji o wykluczeniu posłów PiS.
– Odnoszę wrażenie, że chyba jednak (...) tam jest problem uwikłania przynajmniej jednego z dotychczasowych członków komisji z ramienia PiS w proces decyzyjny – powiedział marszałek.
– Czyli pan Wassermann nie, a pani Kempa tak? – zapytała prowadząca audycję. – Będzie trzeba szukać rozwiązania kompromisowego – odparł marszałek.
Zaznaczył, że nigdy nie był entuzjastą komisji, ale chce jej zapewnić "elementarne warunki" do obiektywnej pracy.
Podkreślił, że dla niego problemem jest wiarygodność komisji w trakcie dalszych prac.
– Ta wiarygodność zniknie, jeśli komisja będzie pracowała dłużej bez posłów PiS. Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której będzie można skutecznie i wiarygodnie przesłuchiwać kogokolwiek, także (...) pana Chlebowskiego, pana Drzewieckiego, bez udziału najważniejszego klubu opozycyjnego. Wtedy komisja traci w moim przekonaniu znaczną część sensu istnienia – powiedział marszałek.
Dodał, że jeśli okaże się, iż trwa konflikt, który stawia pod znakiem zapytania wiarygodność komisji, to "trzeba liczyć na to, że może PSL, który to zapowiadał, złoży wniosek o zlikwidowanie komisji".
– Wtedy trzeba się będzie przychylić do koncepcji lansowanej od wczoraj przez PiS, że bez komisji śledczej, poprzez stały nadzór nad śledztwem prokuratorskim realizowany przez Komisję Sprawiedliwości, można by uzyskać jakąś wiedzę na temat afery hazardowej – zaznaczył.
Marszałek przyznał jednocześnie, że potwierdzają się jego najgorsze obawy, co do tego, w jaką stronę idą prace i ich styl. – Gdzieś zdrowy rozsądek z tego wszystkiego zniknął – powiedział.
Nawiązując do pytań stawianych przez posłów Platformy w trakcie wtorkowego posiedzenia komisji o wykształcenie Kempy, Komorowski przyznał, że dla prac komisji ta kwestia nie ma większego znaczenia. – Aczkolwiek chciałoby się, żeby ci, którzy dociekają prawdy, sami się z prawdą nie mijali – dodał.
Posłowie PO pytali Kempę, czy ma prawo do mówienia o sobie, że jest prawnikiem. Kempa przyznała, że nie ukończyła żadnej aplikacji prawniczej, ale – jak zaznaczyła – przez 15 lat pracowała w wymiarze sprawiedliwości jako kurator sądowy. Ponadto wyjaśniła, że ukończyła studia dzienne na Wydziale Prawa i Administracji w zakresie prawa administracyjnego.
Skomentuj artykuł