Nie ma powodu, by wznowić badanie katastrofy

(fot. Paweł Kralewski / wikipedia.pl)
PAP / pz

Informacje prokuratury to żaden przełom. Nie ma nowych faktów ani powodu, żeby wznowić badanie katastrofy smoleńskiej - ocenił w poniedziałek przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych płk Edmund Klich.

- Konferencja prokuratury wprowadziła więcej zamętu, niż wyjaśniła. W pierwszym wariancie odsłuchu rozmów z kabiny pilotów specjaliści odczytali słowa generała Błasika. W drugiej polskiej ekspertyzie, wykonanej w Zakładzie Kryminalistyki, odczytano trzy wysokości podawane przez gen. Błasika, czego w pierwszej, rosyjskiej wersji nie było. Teraz w ogóle nie odczytano słów generała - podkreślił w rozmowie z PAP E. Klich.

Podczas poniedziałkowej konferencji wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg powiedział, że na podstawie opinii fonoskopijnej z nagrań z kokpitu samolotu nie da się powiedzieć, że jakąkolwiek kwestię wypowiadał gen. Andrzej Błasik albo jakakolwiek inna zidentyfikowana osoba.

Odnosząc się do tych słów, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych zaznaczył jednak, że nie ma też potwierdzenia, że gen. Błasik znajdował się w innym miejscu samolotu.

- Trzeba udowodnić, w którym miejscu znajdował się generał Błasik w momencie katastrofy. Rosjanie zawarli w swoim raporcie dowody, że gen. Błasik stał w kabinie pilotów. Jeśli te dowody są, powinny zostać przekazane stronie polskiej, choć nie wiem, czy są one wystarczające dla prokuratury - dodał.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie ma powodu, by wznowić badanie katastrofy
Komentarze (2)
BW
brak wyników
21 stycznia 2012, 08:45
 są powody- dotychczasowe metody nie dały żadnych rezultatów. potrzebne jest obiektywne podejście, bez emocji. do tego mogłyby sie przydac międzynarodowe komisje wyposażone w instrumenty umożliwiające badanie na terenie Rosji i posiadające aparaturę i metody niedostepne do tej pory.
AP
Adrian Podsiadło
17 stycznia 2012, 05:21
Próbują udawać, że nic się nie stało. A jest dokładnie odwrotnie. Wtłaczana od początku informacja, że winnym katastrofy jest Lech Kaczyński, który za pomocą pijanego gen.Błasika naciskał na pilotów legła w gruzach, a wszystkie te podłe i kłamliwe niby przecieki, które były wyłącznie wynikiem gry operacyjnej w celu nieustannego podtrzymywania na tapecie tematu (o debeściakach, zegarku Błasika, żeby nie wspomnieć 4-krotnej próby lądowania) dziś wydają się wyjątkowo obrzydliwe. Dziś triumfują ci, którym wyrzygiwano, że domagają się prawdy. A przecież wszystko było arcyboleśnie proste... Pytań jest coraz więcej. Teraz już nie tylko o samą katastrofę, ale o to co się później stało, szczególnie o śledztwo. Dlaczego na pierwszej kopii brakowało 17 sekund? Kto odpowiadał za nie? Czy KGP dysponowała tą samą kopią, którą miał Instytut w Krakowie? O samo śledztwo pytań jest tysiące, a ja mam wrażenie, że sposób postępowania przy wyjaśnianiu katastrofy bardziej obnażył słabość państwa niż sama katastrofa.