Nowy elementarz MEN jest plagiatem?

Przeprowadzone przez WSiP szczegółowe analizy wskazują na to, że na ponad 30 stronach rządowego podręcznika zostały wykorzystane rozwiązania graficzne, metodologiczne i koncepcyjne wypracowane w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych.
PAP / slo

30 procent I części "Naszego elementarza" przygotowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej pochodzi z podręczników Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych - twierdzi prezes WSiP Jerzy Garlicki. Rzeczniczka MEN stanowczo odrzuca oskarżenia o plagiat.

Garlicki powiedział, że przeprowadzone przez WSiP szczegółowe analizy wskazują na to, że na ponad 30 stronach rządowego podręcznika zostały wykorzystane rozwiązania graficzne, metodologiczne i koncepcyjne wypracowane w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych.

- Rozwiązania te są wynikiem działania zespołu specjalistów, który od stycznia 2011 r. przygotowuje nowy pakiet edukacyjny dla klas I-III - mówił Garlicki na poniedziałkowej konferencji prasowej. - Wszystkie informacje związane z tym projektem są objęte tajemnicą przedsiębiorstwa WSiP. Tym bardziej zaskakuje to, że doszło do nieuprawnionego przejęcia owoców pracy naszego wydawnictwa - podkreślił.

- Chcielibyśmy, aby nowy konkurent na rynku wydawniczym - MEN - kierował się takimi samymi zasadami, jakimi kierują się inni wydawcy na rynku. Żeby obowiązywał szacunek do wartości autorskiej, intelektualnej, do tego, co inne osoby przez miesiące, lata wypracowały - dodał Garlicki.

Rzeczniczka MEN Joanna Dębek odrzuciła oskarżenia o plagiat.

- Zarzuca nam się skopiowanie podręcznika, który podobno powstaje. Nasz podręcznik jest dostępny w sieci od 17 kwietnia. Każdy może go zobaczyć. Zarzuca nam się także skopiowanie schematów, wykorzystanych w podręczniku z 1993 roku. Chciałabym zaznaczyć, że podręcznik z 1993 r. i ten obecny jest podręcznikiem autorstwa Marii Lorek, która w każdym ze swoich podręczników wykorzystuje pewne schematy, wypróbowane na uczniach - powiedziała.

Również główna autorka bezpłatnego podręcznika Maria Lorek, która pracuje nad nim od kilku miesięcy poinformowała PAP w poniedziałek, że "podane w mediach informacje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością". - Informacje WSiP, że wykorzystałam teksty, pomysły w 30 proc. to nadużycie - poinformowała Lorek.

Przedstawiciele WSiP jako przykłady zbieżności i podobieństw wymieniali opracowanie graficzne, sposób wykorzystania technologii 3D, rysunki, zadania matematyczne, a także wykorzystanie tych samych scenariuszy do ilustracji danego tematu.

- Po głębszej analizie okazało się, że w podręczniku znajdują się teksty nam już znane, z którymi spotkaliśmy się w innych podręcznikach - mówiła Lidia Puławska, kierowniczka redakcji, w której powstał nowy podręcznik WSiP.

Pierwszy z podręczników, z którego według WSiP pochodzą zapożyczenia, to "Elementarz klasy pierwszej" z 1993 r., autorstwa Marii Lorek, twórczyni MEN-owskiego "Naszego elementarza". Kolejne zaczerpnięcia - jak twierdzi wydawnictwo - pochodzą z podręcznika "Wesoła szkoła i przyjaciele" (WSiP 2009) oraz książki, przygotowywanej przez WSiP, której premiera zapowiedziana jest na 2015 r.

Jak powiedział Garlicki, niektórzy członkowie zespołu WSiP wraz z jego dyrektorem artystycznym - odpowiadającym za koncepcję graficzną przygotowywanego przez wydawnictwo podręcznika, który miał się ukazać w 2015 r. - z początkiem roku rozpoczęli prace nad konkurencyjnym elementarzem MEN.

Rzeczniczka MEN przyznała, że dwie spośród ośmiu osób pracujących nad elementarzem to byli pracownicy WSiP.

Jako przykład zapożyczenia Puławska podała na konferencji sposób wprowadzenia literki "Ś" w "Naszym elementarzu". - Literka "Ś" wprowadzona jest na słowie "ślimak". Przy wprowadzeniu tej litery wykorzystany jest ten sam komiks o ślimaku i maślaku. W podręczniku z 1993 r. jest Jaś, który maluje komiks o ślimaku i maślaku, tak samo jest w podręczniku MEN - wyliczała Puławska. Według niej powtarzają się także dialogi, imiona bohaterów podręcznika.

Odnosząc się do tego zarzutu Dębek powiedziała, że w najbliższych dniach MEN przedstawi ostateczną wersję podręcznika, która trafi do druku. Zaznaczyła, że wersja zaprezentowana w kwietniu była wersją pierwotną - później trwały konsultacje społeczne, w których wzięło udział 60 tys. osób, a kilkaset zgłosiło swoje opinie - byli to nauczyciele i rodzice.

- Podręcznik, który zaprezentujemy w najbliższych dniach, różnić się będzie na pierwszy rzut oka od tego, pokazanego 17 kwietnia. Ale te różnice nie będą wynikały z postulatów wydawców, tylko z wyników konsultacji społecznych. Poprawki zostały naniesione długo przed dzisiejszą konferencją wydawców. Przykładem jest "ślimak", który pojawił się także w prezentacji wydawców. Zniknie on nie dlatego, że wydawcy o to proszą, ale dlatego, że Maria Lorek - zgodnie z postulatami m.in. środowiska nauczycieli - zrezygnowała na tym etapie z pierwszej części nauki literki "ś". W zamian będzie więcej matematyki" - powiedziała.

Według niej wynika to z analizy zgłoszonych uwag. - Taki był postulat - za dużo liter, za mało cyfr. Zniknie też dlatego, że eksperci powiedzieli nam, że jest to element bardzo trudny do dostosowania do potrzeb uczniów niewidomych.

Podczas konferencji Garlicki zaznaczył, że "jest jeszcze czas, żeby tej książki nie drukować, nie ponosić kosztów społecznych i żeby można było zachować podstawowe wartości, jakie są w branży edukacyjnej - poszanowanie praca autorskiego, myśli i koncepcji intelektualnej". Jak podkreślił, do przygotowania rzetelnego podręcznika w komfortowych warunkach pracy potrzeba przynajmniej dwóch lat.

Zarząd WSiP deklaruje chęć rozmów z przedstawicielami MEN.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowy elementarz MEN jest plagiatem?
Komentarze (5)
K
KRPPL.PL
13 maja 2014, 17:49
czy rządowy projekt to plagiat?! Pewne jest to, że wydawcy muszą walczyć o rynek książek.
Bogusław Płoszajczak
13 maja 2014, 05:49
Piękny przykład dają uczniom.....
OU
Ojciec ucznia
12 maja 2014, 23:02
Wydawnictwa mają za dużo do stracenia, aby nie potępiały bezpłatnych podręczników.Szkoły te uczestniczyły w tym biznesie, część nauczycieli również.
M
msl
13 maja 2014, 00:32
Jakie szkoły? W jakim biznesie? Jakie szkoły i co z tego mają? Przecież te oskarżenia to była kolejna medialna nagonka, która miała odwrócic uwagę od prawdziwego winowajcy!  To właśnie MEN narobił dziadostwa z tzw. "Nową Podstawą Programową", z cenami podręczników i wymaganiami  stawianymi Rodzicom, a teraz rozpaczliwie próbuje ratować sytuację , produkując populistycznego knota,  łamiąc przy tym wszelkie możliwe prawa i zasady. W dodatku jeśli ktoś wierzy, że cokolwiek może w tym życiu dostać za darmo, to proponuję wrócić do przedszkola. Ten podręcznik będzie kosztował  podatników ciężkie miliony, a szkody edukacyjne będą nie do oszacowania.Tak to jest, gdy "Ministrą " edukacji zostaje mamuśka - dziennikarka: mierna, bierna, ale wierna.
A
Alina
13 maja 2014, 16:34
Nie zgadzam się. Lepiej niech podatki ida na podręczniki dla uczniów niz na dotacje do kopalni i utrzymywanie przywileji zawodowych i emerytalnych niektorych grup.