NRL wzywa lekarzy do protestu
Naczelna Rada Lekarska zaapelowała w piątek, by od 1 lipca lekarze wypisywali pełnopłatne recepty na leki refundowane. Powodem protestu jest zapis o karach dla lekarzy za błędnie wypisane recepty, zawarty w zarządzeniu byłego już szefa NFZ Jacka Paszkiewicza.
O rekomendowaniu takiej formy protestu zdecydowała Naczelna Rada Lekarska, obradująca w piątek w Lidzbarku Warmińskim. Zaapelowała, aby wszyscy lekarze i stomatolodzy - bez względu na rodzaj zatrudnienia i miejsce wykonywania zawodu - od 1 lipca nie zamieszczali na druku recepty adnotacji o refundacji, co oznacza w praktyce pełnopłatność recepty. W ocenie samorządu lekarskiego pacjent z taką receptą może jednak zwrócić się do NFZ, gdzie byłaby zrealizowana refundacja.
Lekarski samorząd sprzeciwił się w ten sposób umowom z NFZ na wypisywanie recept refundowanych, które do 30 czerwca mają podpisywać lekarze prowadzący prywatne praktyki. Umowy zawierają zapis o karach za błędnie wypisane recepty, który został wykreślony w styczniu przez Sejm z ustawy refundacyjnej. Wzór tych umów określił swoim zarządzeniem z 30 kwietnia ówczesny szef NFZ Jacek Paszkiewicz. Zdaniem środowisk lekarskich nie uwzględnił przy tym ani uwag samorządu lekarskiego, ani tych zgłaszanych przez ministra zdrowia.
Tymczasem Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska zaapelowała w piątek, by lekarze odstąpili od zapowiadanej formy protestu. Jak powiedziała PAP, jeśli pacjenci mimo powiadomienia dyrektorów szpitali czy przychodni nadal będą mieli kłopoty z otrzymaniem recept na leki refundowane, powinni zwrócić się do jej biura.
Przypomniała, że obowiązek wypisywania recept na leki refundowane jest zawarty w kontrakcie, który lecznice podpisują z NFZ. Dodała, że Fundusz może nałożyć karę na świadczeniodawców, którzy się z niego wywiązują - do wysokości 2 proc. wartości kontraktu. Kozłowska podkreśliła, że także ona może wszczynać postępowania wyjaśniające w przypadku stwierdzenia naruszenia zbiorowych praw pacjenta. Gdy świadczeniodawca nie odstąpi od tego naruszenia, może zostać nałożona na niego kara w wysokości do 500 tys. zł.
Także p.o. prezesa NFZ Zbigniew Teter w piątek na stronie internetowej Funduszu przypomniał, że lekarze udzielający świadczeń w placówce leczniczej, która zawarła z Oddziałem Wojewódzkim NFZ umowę na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, "są obowiązani przestrzegać praw pacjenta do świadczeń gwarantowanych, w tym leków refundowanych" oraz mają "prawo i obowiązek wystawiać pacjentom recepty na leki i wyroby medyczne refundowane w ramach tej umowy". Dodał, że udzielanie świadczeń w sposób niepełny lub nieprawidłowy narusza warunki umowy pomiędzy OW NFZ a świadczeniodawcą.
NRL przypomniała w piątkowej uchwale, że krytyczne uwagi do zarządzenia wyrażał Rzecznik Praw Obywatelskich, Najwyższa Izba Kontroli i Minister Zdrowia. Jednak - jak podkreśliła - mimo licznych apeli umowy w części dotyczącej wystawiania recept pozostały dotychczas niezmienione.
Jednocześnie NRL podkreśliła, że problemy stwarzane przez niewłaściwe umowy na wystawianie recept na leki refundowane stanowią najpilniejszy, ale nie jedyny problem wynikający z ustawy refundacyjnej.
- Środowisko lekarzy i lekarzy dentystów domaga się, by docelowo system refundacji leków opierał się na założeniu, iż recepty lekarskie zawierać mają wyłącznie informacje o leczeniu, którego pacjent potrzebuje. Opłacanie leków refundowanych jest obowiązkiem NFZ i do niego zależy zapewnienie ubezpieczonym refundacji kosztów - napisano w piątkowym stanowisku NRL.
W sprawie możliwości zmiany kontrowersyjnego zapisu w umowach spotkał się w minioną środę z przedstawicielami samorządu lekarskiego i aptekarskiego minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Zapowiedział on, że będzie to "jeden z pierwszych tematów" po wyborze nowego prezesa Funduszu.
W piątek NRL jednogłośnie zaakceptowała dotychczasową działalność zespołu prowadzącego negocjacje z Ministerstwem Zdrowia i NFZ oraz upoważniła go do prowadzenia dalszych rozmów. - Liczymy na to, że decyzje zapadną szybko i zostaną wycofane te dyskryminujące umowy, których wadliwość podkreślił minister zdrowia - powiedział szef tego zespołu Jacek Kozakiewicz.
Lekarski samorząd liczy, że do końca czerwca NFZ wycofa się z obecnej wersji umów i do protestu nie dojdzie, bo - jak stwierdził wiceprezes NRL Romuald Krajewski - lekarze sami obawiają się o bezpieczeństwo pacjentów. Jego zdaniem wina za ewentualne narażenie pacjentów w czasie protestu spoczywa na NFZ, który przedstawił "tak rażąco niesprawiedliwe przepisy".
Naczelna Rada Lekarska już w lutym wzywała lekarzy indywidualnych, by nie zawierali z NFZ nowych umów, jeżeli będą w nich zapisy o karach umownych za wypisanie recepty nieuzasadnionej udokumentowanymi względami medycznymi lub niezgodnej z uprawnieniami pacjenta. Według szacunków Ministerstwa Zdrowia dotychczas podpisano blisko 50 proc. tych umów.
Skomentuj artykuł