Ochotnicy z Ukrainy: To nie jest wojna domowa

(fot. EPA/ROMAN PILIPEY)
PAP / kn

To jest wojna międzynarodowa, nie domowa - przekonują ochotnicy z Ukrainy, którzy walczyli na wschodzie kraju. Według nich nie widać szans na szybkie zakończenie konfliktu, a Ukrainie pomóc może zdecydowana reakcja UE.

Konferencję prasową, w której udział wzięli ochotnicy z ukraińskiego batalionu Ajdar, zorganizowała w środę w Warszawie Fundacja Otwarty Dialog.
"Sytuację na Ukrainie rosyjskie media przedstawiają inaczej. Dużo widzieliśmy i słyszeliśmy, tam się naprawdę odbywa wojna między dwoma krajami. (...) Rzecz w tym, żeby Unia Europejska zajęła zdecydowane stanowisko w tej sprawie, ponieważ jeżeli teraz Europa nie pomoże Ukrainie, to za jakiś czas sama będzie miała z tym problem" - powiedziała Wira Sawczenko, ochotniczka, która walczyła na wschodzie kraju w batalionie Ajdar.
O tym, że konflikt we wschodniej Ukrainie nie jest wojną domową, przekonywał także Żenia, inny z żołnierzy ochotniczego batalionu. "Walczą z nami rosyjscy Kozacy, albo Czeczeńcy, dlatego nie możemy powiedzieć, że to są separatyści" - argumentował.
"Powinniśmy nazywać rzeczy po imieniu - to jest wojna międzynarodowa, nie domowa, walczą tam terroryści, nie separatyści. (...) Ludzie, którzy zostali wzięci do niewoli w batalionie, w którym przebywałam, w większości mieli przy sobie paszporty rosyjskie. Zdarzały się też osoby z Azerbejdżanu, Czeczeni, osoby z innych krajów; Ukraińców nie spotykaliśmy. Dlatego nie można mówić, że Ukraińcy walczą między sobą" - tłumaczyła dziennikarka ukraińskiej telewizji Espreso TV Bianka Zalewska.
Reporterka w lipcu została ciężko ranna podczas pracy w strefie objętej walkami. "Żołnierze, którzy strzelają do ludności cywilnej, ukraińskich żołnierzy, ale też do dziennikarzy, to są zwyczajni terroryści" - dodała.
Uczestnicy konferencji przekonywali, że ludność ukraińska na wschodzie kraju przeważnie sprzyja ukraińskiej armii, a przyczyną wrogiego nastawiania części mieszkańców jest "rosyjska propaganda". "Zajmując miasteczka i wioski, Ukraińcy idą dalej, nie muszą zostawiać swoich posterunków czy wojsk okupacyjnych, bo miejscowa ludność jest spokojna" - mówiła Zalewska.
"W miastach obwodu ługańskiego, do których wchodziło wojsko ukraińskie oraz batalion Ajdar, propaganda rosyjska cały czas działała. Nawet kilka dni po wejściu sił ukraińskich mieszkańcy mieli dostęp do rosyjskiej telewizji. To było ważne, ponieważ z tej telewizji ludzie mogli się dowiedzieć, że ich zabijają, biją, strzelają, itd., natomiast na własne oczy mieszkańcy mogli zobaczyć różnicę i przekonać się, że infrastruktura miasta zaczynała działać, wszystko zaczynało się rozwijać. W ten sposób zaczęło do nich docierać, w jaki sposób wcześniej byli okłamywani" - relacjonowała Sawczenko.
Jej siostra Nadieżda, również ochotniczka batalionu Ajdar, w czerwcu, podczas walk na wschodzie Ukrainy dostała się do niewoli i jest sądzona w Woroneżu. Według Rosjan odpowiada ona za śmierć rosyjskich dziennikarzy, którzy mieli zginąć w ostrzale wojsk ukraińskich. Władze w Kijowie podają, że Nadieżda Sawczenko została uprowadzona przez separatystów.
"Sprawę Nadii prowadzi Kreml, a on zawsze musi zachować twarz i nigdy nie przyzna się do błędu. Wierzę, że Kreml przekaże sprawę Ukrainie i trafi ona do prokuratury generalnej w Ukrainie" - mówiła z nadzieją Wira Sawczenko.
Tomasz Czuwara z Fundacji Otwarty Dialog dodał, że jego organizacja stale monitoruje proces Nadieżdy Sawczenko. "Odbyły się dwa posiedzenia sądu, dziś miało się odbyć kolejne, być może zostały jej już postawione zarzuty. Udzieliliśmy jej pomocy prawnej, zorganizowaliśmy też cztery misje obserwacyjne, które mają monitorować proces" - powiedział.
Żołnierze batalionu Ajdar byli sceptyczni co do szans szybkiego zakończenia konfliktu w Ukrainie. "Myślę, że ta wojna będzie długa i do następnego lata na pewno będziemy jeszcze walczyć. Będę wracał na front" - zapowiedział Żenia.
"Wojna nie pyta, jakie masz dzisiaj plany i czy chciałbyś dziś iść na wojnę. Wojna zmusza, żeby walczyć i jeżeli będziemy musieli, będziemy to robić" - zapewniła Sawczenko.
Konflikt na Ukrainie rozpoczął się od wydarzeń na kijowskim Majdanie - w listopadzie ub. roku setki mieszkańców tego kraju rozpoczęły okupację jednego z głównych placów ukraińskiej stolicy. Miasteczko namiotowe powstało w sprzeciwie wobec rządów ówczesnego prezydenta Ukrainy Witora Janukowycza i jego decyzji o odrzuceniu traktatu stowarzyszeniowego z UE. W lutym władze Ukrainy rozpoczęły krwawą pacyfikację obozu na Majdanie. Uliczne starcia doprowadziły do ucieczki prezydenta i zmiany władzy w Kijowie. W efekcie osłabienia państwa rozpoczęły się podsycane przez Rosjan niepokoje na Krymie (który defacto został anektowany przez Rosję), a następnie na wschodzie Ukrainy - w obwodach: donieckim i ługańskim.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ochotnicy z Ukrainy: To nie jest wojna domowa
Komentarze (1)
H
hel657
28 sierpnia 2014, 00:49
chca konflikt ukrainski zamienic w konflikt miedzynarodowy, a najgorsze , ze prosci Ukraincy nie domagaja sie rozmow pokojowych z  separatystami  Ich politycy sa tacy jakie jest ukrainskie  spoleczenstwo. To jest smutne, ze nie umieja kierowac swoim niepodleglym panstwem. Mogliby by od nas czegos sie nauczyc. Po 1 wojnie - odzyskanie niepodleglosci - jaki entuzjazm , tempo we wszystkich sferach finansow( reforma walutowa Grabskiego), gospodarki i  prawa( ujednolicenie po 3 zaborach) . Nikt Polsce nie pomagal, wrecz przeciwnie polscy politycy mieli zaufanie do wlasnych expertow .I nie bylo okradania i korupcji, patriotycznym gestem bylo kupienie 1 akcji Banku Polskiego. A solidarnosc i pierwsze wybory 1989 - Polacy nie bali sie, ze wkrocza Ruscy , ale wszystkie strony wykazaly sie madroscia polityczna, chcieli dobra kraju mimo roznic. Zwiazek radziecki jako jedyne panstwo wycofal sie dobrowolnie z zajetych panstw bloku wschodniego- wykazal tez madrosc polityczna. USA od 50 lat izoluje Kube i nie pozwala jej sie rozwijac- tu brak madrosci politycznej. Zycze Ukrainie madrosci politycznej