Opozycja krytykuje rządu ws. refundacji leków
W sejmie odbyła się dziś debata na temat informacją rządu o sytuacji w służbie zdrowia po wejściu wejściu w życie ustawy refundacyjnej. Krytyczne uwagi pod adresem rządu przedstawili posłowie z ugrupowań opozycyjnych oraz przedstawiciel koalicjanta (Polskiego Stronnictwa Ludowego).
Polskie Stronnictwo Ludowe
Prace nad listą leków refundowanych trwały zbyt długo, została ona opublikowana za późno - ocenił Marek Gos (PSL) podczas debaty w Sejmie nad informacją rządu o sytuacji w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej.
Według posła PSL gdyby listę leków refundowanych opublikowano wcześniej niż w końcu grudnia, byłoby mniej spekulacji i okazji do ataku opozycji. Gos podkreślił także, że wejścia w życie ustawy refundacyjnej nie można było przekładać w czasie. - Muszą być regulacje państwa, które w centrum uwagi stawiają pacjenta - mówił.
Gos ocenił, że przed nowelizacją ustawa refundacyjna, która weszła w życie 1 stycznia, zawierała rygorystyczne i nie do końca obiektywne zasady nadzoru nad rynkiem leków. Sankcje - według niego - były zbyt wygórowane, przepisy wprowadzały również nadmierną dowolność jeżeli chodzi o kontrolę NFZ.
Poseł ocenił, że nowela ustawy refundacyjnej (prezydent podpisał nowelę w poniedziałek) była "dużym krokiem" w stronę środowisk lekarskich i aptekarskich. Zaznaczył jednak, że pewne sankcje muszą pozostać. - Im więcej będziemy manipulować w ustawie, tym gorzej - dodał.
Poseł PSL oświadczył, że je go klub oczekuje, iż ministerstwo zdrowia doprowadzi do kompromisu z lekarzami i aptekarzami. - Sporne kwestie da się uregulować w drodze rozporządzeń ministra zdrowia i zarządzeń prezesa NFZ - podkreślił.
Gos mówił także, iż ustawa refundacyjna wzbudza kontrowersje, gdyż dotyczy potężnego rynku leków wartego 32 mld zł. - Zainteresowanych uszczknięciem z tego tortu jest wielu - zauważył.
Solidarna Polska
Kolejny raz polski obywatel płaci za źle przygotowane i źle wprowadzane reformy - mówił w Sejmie Andrzej Dera z klubu Solidarna Polska. W czwartek posłowie zapoznali się z informacją na temat sytuacji w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej.
Zdaniem Dery ustawa refundacyjna z założenia była dobra. - Ona miała regulować kwestię pomiędzy pieniędzmi publicznymi, zbieranymi z naszych składek a producentami. Ale był warunek, że nie miało być to kosztem pacjentów. A niestety pacjenci płacą za te błędy - mówił.
Zaznaczył, że kolejny raz "polski obywatel płaci za źle przygotowane i źle wprowadzane reformy". - Jesteście mistrzami niedorobionych reform - zarzucił obecnej koalicji.
- Z czym my się nie zgadzamy, szanowni państwo? Z takim stanowieniem prawa: bez wcześniejszego informowania, przejrzystości, jawności. Tego wszystkiego w przypadku tej ustawy zabrakło, stąd był ten bałagan - uznał Dera.
Ruch Palikota
Nowela ustawy refundacyjnej nadal nie rozwiązuje wielu problemów lekarzy i aptekarzy, a największe oszczędności dla NFZ przyniesie współpłacenie pacjentów przewlekle chorych, regularnie przyjmujących leki - przekonywała Halina Szymiec-Raczyńska z Ruchu Palikota.
Podczas czwartkowej sejmowej debaty na temat sytuacji w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej Szymiec-Raczyńska podkreśliła, że w Polsce poziom współpłacenia przez pacjentów za leki jest najwyższy w Europie. Przekonywała, że największe oszczędności dla NFZ przyniesie współpłacenie pacjentów chorych na przewlekłe choroby wymagające regularnego przyjmowania leków. - Chorzy nie mogą wybierać pomiędzy leczeniem a jedzeniem - podkreśliła.
Zwróciła uwagę, że ustawa refundacyjna doprowadziła do sytuacji, w której szereg leków jest refundowanych tylko w przypadku wskazań rejestracyjnych. - A przecież pan wie, że ok. 40 proc. chorych leczonych onkologiczne, leczonych jest według wskazań, których brak w ulotce rejestracyjnej. Np. dzieci i kobiety w ciąży chorują na nowotwory, ale z reguły leki nie są dla tych grup rejestrowane, bo nie prowadzi się dla nich badań klinicznych. Wiedza lekarza onkologa klinicznego pozwala jednak w tych niezarejestrowanych wskazaniach stosować leki z wielką korzyścią dla chorego. Zabronienie lekarzowi leczenia tych grup chorych zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej, naraża ich na śmierć - zaznaczyła Szymiec-Raczyńska.
Jej zdaniem choć nowelizacja stwarza w perspektywie rozwiązanie tego problemu, nadal nie rozwiązuje wielu problemów lekarzy i aptekarzy.
Piotr Chmielowski (RP) zwrócił uwagę, że dzięki tej ustawie Polska wyprzedza USA w wydatkach publicznych na leki w relacji do ich ceny: w USA jest to 32 proc., w Polsce - 37 proc. - Z tą tylko różnicą, że Polska jest w Europie, a w Europie średnia to ok. 60 proc. - dodał
- Wystarczyło powiedzieć publicznie: przepraszam, będzie drożej, bo musi, ale będzie lepiej, bo sprawiedliwiej. Zapewniam, że całe społeczeństwo by w to uwierzyło, nie byłoby lęków i protestów. Ale byliście tchórzami, a tchórzostwo, to brak szacunku dla ludzi - zarzucił Chmielowski.
Sojusz Lewicy Demokratycznej
Ustawa refundacyjna doprowadzi do upadku wiele szpitali, szkodzi i powinna nazywać się ustawą eksterminacyjną - powiedział w czwartek w Sejmie poseł SLD Marek Balt.
Podkreślił, że w ustawie nie przewidziano różnic między szpitalną a detaliczną dystrybucją leków. - Już dziś szpitale otrzymują pisma od hurtowni, producentów, że będą płaciły za leki więcej - powiedział. Zdaniem posła SLD efektem wejścia jej w życie będzie upadłość wielu szpitali. - Przepraszam, ale to wymyślić mógł tylko idiota - powiedział.
Według Balta, gorsza będzie także dostępność do leków w programach terapeutycznych, które mają być zastąpione programami lekowymi. - Jestem pewien, że do końca czerwca ministrom nie uda się tego przygotować - powiedział.
Przesłaniem ustawy jest: "po pierwsze szkodzić" i powinna nazywać się ustawą eksterminacyjną - uważa poseł SLD.
Skomentuj artykuł