Pijane hordy rządzą w Krakowie

(fot. Klearchos Kapoutsis / Foter / CC BY)
"Dziennik Polski" / PAP / pz

Brytyjscy turyści stali się zmorą Krakowa i traktują miasto jak jedną wielką knajpę - czytamy w "Dzienniku Polskim". Mieszkańcy są zbulwersowani bezczynnością policji.

Przez cały świąteczny weekend watahy pijanych i półnagich Anglików biegały po centrum Krakowa. Tak jest niemal codziennie, również w nocy, ale w święta było wyjątkowo tragicznie - relacjonuje gazecie jeden z mieszkańców Starego Miasta.

Problem picia na umór i poczucia bezkarności nasila się w centrum miasta z każdym rokiem. Cierpią krakowianie mieszkający nie tylko w okolicach pubów, ale także obok hoteli, do których wracają nad ranem pijani Anglicy, by kontynuować imprezy.

Problem pokazują też statystyki. W roku 2011 do krakowskiej izby wytrzeźwień trafiło 157 obcokrajowców. Rok temu było ich już niemal 240. Od lat największy odsetek pijanych stanowią właśnie obywatele Wielkiej Brytanii.

Restauratorzy uważają, że wśród powodów wyjątkowego rozzuchwalenia zagranicznych turystów jest brak stanowczych działań służb mundurowych, które nie chcą interweniować, także z powodu słabej znajomości języka angielskiego. Te, zapytane o stanowczość wobec pijanych obcokrajowców twierdzą, że nie unikają podejmowania wobec nich interwencji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pijane hordy rządzą w Krakowie
Komentarze (2)
A
adamigo
25 kwietnia 2014, 14:00
Już widzę, jak półprzytomny proletariusz z akcentem , dajmy na to, Sunderland,  dogaduje się ze studentem znającym angielski z bytności w Londynie. Nieznajomość języka nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla obu stron, zakłócający spokój ma problem, jeśli jest uciążliwy dla otoczenia i nie ma powodu obchodzić się z nim jak z jajkiem.
N
Nie_brytyjczyk
25 kwietnia 2014, 13:23
Policja mogłaby na weekendy zatrudniać w swoje szeregi studentów, którzy znają język angielski. Wówczas w nocnym patrolu na trzech mundurowych, przypadałby jeden student, który w imieniu policji zwraca się do awanturników. A jeśli to skutku nie przynosi, wówczas policja przejmuje inicjatywę; a tu już nie potrzeba języka, tylko działania.