PiS nie widzi szans na negocjacje ws. komisji
Klub PiS ponownie zgłosił kandydatury Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna do komisji hazardowej. Miał na to czas do 22.00. PO wcześniej stwierdziła kategorycznie, że na powrót Wassermana się nie zgadza. O uzupełnieniu składu komisji zdecyduje Sejm.
Innych kandydatów do komisji niż Kempa i Wassermann nie wyobrażał sobie Jarosław Kaczyński. – Nie ma żadnych podstaw do tego żeby usuwać Kempę i Wassermanna – podkreślił prezes partii. Z Platformą negocjować w tej sprawie nie zamierza i zdecydowanie odrzuca propozycję PO, aby do komisji wróciła tylko Beata Kempa.
– Panie redaktorze, jakby panu ktoś zabrał portfel, w którym byłoby – dajmy na to 5 tys. a później by powiedział, że no 2,5 tys. panu zwrócę, to to jest kompromis? – pytał jednego z dziennikarzy. – Tu nie chodzi o wolę tej czy innej partii, ale o standardy. Pod rządami PO dochodzi do niebywałego łamania tych standardów. My nie możemy być tutaj Białorusią, a tak to w tej chwili wygląda – stwierdził Kaczyński.
Możliwości negocjacji nie widzi także Zbigniew Wassermann. – Skandaliczne przesłuchania potwierdziły absurdalność wykluczenia nas z tej komisji. Mamy obowiązek wobec wyborców nie dać zabić tej komisji – powiedział TVN24. I dlatego jedynym możliwym rozwiązaniem jest ponowne przyjęcie jego i posłanki Kempy do komisji.
Do głosowania nad uzupełnieniem składu komisji dojść ma w piątek. Do czwartku, do godz. 12, można zgłaszać zastrzeżenia do zgłoszonych kandydatur.
Szef klubu PO Grzegorz Schetyna deklarował w środę w Sejmie, że jest przeciwny powrotowi zarówno Wassermanna, jak i Kempy do hazardowej komisji śledczej. Schetyna zastrzegał jednocześnie, że ostateczną decyzję w tej sprawie klub PO podejmie po konsultacjach z przedstawicielami Platformy w tej komisji.
Beata Kempa wraz ze Zbigniewem Wassermannem zostali w grudniu wyłączeni z komisji śledczej w związku z tym, że w 2007 r. jako członkowie rządu zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie o grach losowych i zakładach wzajemnych. Wnioskujący o ich przesłuchanie posłowie PO argumentowali, że w ten sposób uczestniczyli w procesie legislacyjnym, który bada komisja śledcza.
Skomentuj artykuł