Po meczu Polska-Czechy 11 osób zatrzymanych

(fot. PAP/Stanisław Rozpędzik)
PAP / drr

W sumie 11 osób zatrzymali wrocławscy policjanci w trakcie oraz po meczu Polska-Czechy. Pięciu z zatrzymanych to agresywni kibice, którzy po meczu rzucali butelkami w policję. Pozostali próbowali wejść do strefy, choć była zamknięta.

- Wszyscy zatrzymani to Polacy - powiedział w niedzielę Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy wrocławskiej policji. Dodał, że policja nie odnotowała incydentów z udziałem Czechów, których do Wrocławia na mecz przyjechało ok. 10 tys. Czesi w większości mecz oglądali na Stadionie Miejskim, a wcześniej bawili się w centrum Wrocławia i samej strefie. W okolicach stadionu nie doszło do żadnych incydentów.

Natomiast większość Polaków oglądało transmisję meczu w Strefie Kibica na wrocławskim Rynku. Tam również nie doszło do żadnych awantur. W strefie mecz mogło oglądać ok. 35 tys. kibiców. Gdy strefa została zamknięta z powodu kompletu, niektórzy sfrustrowani tym faktem kibice, próbowali sforsować bramy.

- Zatrzymaliśmy sześć osób, które po zamknięciu bram strefy próbowali do niej wejść na siłę - mówił rzecznik. Osoby te mogą usłyszeć zarzuty dotyczące naruszenia bezpieczeństwa w czasie imprez masowych i niezastosowania się do poleceń służb porządkowych.

Przed meczem Polska-Czechy władze miejskie stworzyły kibicom, którzy nie weszli do strefy, możliwość oglądania meczu na dodatkowych pięciu telebimach. Ustawiono je poza strefą. Jeden telebim stanął na pierzei północnej Rynku, cztery na pl. przy Kościele św. Marii Magdaleny. I to właśnie tutaj doszło do awantury z policjantami.

Jak relacjonował rzecznik, najpierw doszło do bójki między polskimi kibicami. Interweniowała policja i wtedy "poleciały butelki w kierunki funkcjonariuszy". Policja utworzyła kordon i kilka razy musiała użyć gazu łzawiącego, aby zapanować nad chuliganami, którzy byli agresywni w stosunku do funkcjonariuszy.

W tym miejscu mecz mogło oglądać ok. 12 tys. osób i kibice mogli przynieść ze sobą co chcieli, bowiem nie było żadnej kontroli. Kontrole były przeprowadzane jedynie przed wejściem do wrocławskiej Strefy Kibica. Dlatego też po meczu plac przypominał wielki śmietnik pełen szklanych i potłuczonych butelek, puszek po piwie oraz biało-czerwonych flag porzuconych przez kibiców.

- W wyniku awantury zatrzymaliśmy pięciu najbardziej agresywnych kibiców - mówił Petrykowski. Dodał, że mężczyźni przebywają w policyjnym areszcie. Gdy wytrzeźwieją, zostaną doprowadzeni na przesłuchanie i wtedy usłyszą ewentualne zarzuty, najprawdopodobniej czynnej napaści na funkcjonariuszy.

Dodał, że w wyniku awantury dwóch policjantów doznało lekkich obrażeń i skaleczeń związanych z rzucaniem butelek w ich kierunku.

Wcześniej, w ciągu dnia we Wrocławiu było spokojnie, nie doszło do żadnych incydentów. Kibice bawili się spokojnie i byli pozytywnie nastawieni do spotkania polskiej reprezentacji z Czechami. Atmosfera zrobiła się napięta, a kibice nerwowi, gdy Czesi strzelili nam gola. Wtedy miłośnicy piłki nożnej zgromadzeni w strefie zamilkli i przez niemal całą drugą połowę oglądali mecz bez słowa. Po spotkaniu wychodzili w milczeniu i tylko nieliczni szukali zaczepki.

Według szacunków policji, na wrocławskim Rynku i w jego okolicach, mogło bawić się w sobotę nawet 150 tys. osób.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po meczu Polska-Czechy 11 osób zatrzymanych
Komentarze (3)
Martino
17 czerwca 2012, 15:32
Wniosek na przyszłość - oprócz stref kibica warto też wydzielać takie, w których, stosownie do wyniku meczu reprezentacji, tzw. kibice będą mogli sobie porzucać butelkami po piwie. Skoro zjawisko to staje się nieodłącznym elementem rytuału kibicowania, to lepiej zawczasu jakoś je ucywilizować. Można by nawet postawić tam jakieś tekturowe figurki policjantów i urządzać konkursy z nagrodami.
S
Sakaszwili
17 czerwca 2012, 12:39
Piwo łagodzi obyczaje. Uspokaja, zwłaszcza te w butelkach kiedy kogoś trafi w głowę. Powiązanie picia alkoholu ze sportem odbywa się przy zupełnym braku reakcji ze strony PARPA. W końcu sprzedaż piwa i innych alkoholi przynosi zyski koncernom, handlowcom, miastom i państwu. Koszty społeczne się zupełnie nie liczą. Koszty rozrób pijanych awanturników, zniszczeń, zaśmiecenia. Zyski idą głównie do kieszeni prywatnych biznesmenów i budżetu państwa. Straty finansują obywatele poprzez wydatki władz lokalnych.
S
Sakaszwili
17 czerwca 2012, 12:38
Piwo łagodzi obyczaje. Zwłaszcza te w butelkach. Powiązanie picia alkoholu ze sportem odbywa się przy zupełnym braku reakcji ze strony PARPA. W końcu sprzedaż piwa i innych alkoholi przynosi zyski koncernom, handlowcom, miastom i państwu. Koszty społeczne się zupełnie nie liczą. Koszty rozrób pijanych awanturników, zniszczeń, zaśmiecenia. Zyski idą głównie do kieszeni prywatnych biznesmenów i budżetu państwa. Straty finansują obywatele poprzez wydatki władz lokalnych.