PO skarży Terleckiego za "Czarny Czwartek"

PAP / wab

Klub PO złożył wniosek do komisji etyki poselskiej o ukaranie Ryszarda Terleckiego (PiS) za jego obraźliwe - zdaniem Platformy - zachowanie po środowej projekcji w Sejmie filmu "Czarny czwartek". Terlecki uważa, że nikogo nie obraził.

Po wieczornej projekcji filmu "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" - opowiadającego o tragicznych wydarzeniach Grudnia’70 - w Sejmie zorganizowano panel dyskusyjny z udziałem m.in. reżysera Antoniego Krauzego.

Dyskusję prowadził wiceszef sejmowej komisji kultury Jerzy Fedorowicz (PO). Terlecki - według relacji uczestników, m.in. Jana Libickiego (PJN), który opisał sprawę na swoim blogu - powiedział, że posłowie PiS nie wezmą udziału w dyskusji, którą prowadzi poseł PO, skoro prezydent z tego ugrupowania Bronisław Komorowski "przyjmuje generała Wojciecha Jaruzelskiego, którego rola w tych (opisanych w filmie - red.) wydarzeniach jest jasna" (cytat za blogiem Libickiego - red.). Po tych słowach Terleckiego politycy PiS opuścili salę. We wniosku do komisji etyki PO pisze m.in., że Terlecki obraził prezydenta Bronisława Komorowskiego "zarzucając mu zdradę narodową".

Do sprawy odniósł się podczas popołudniowego briefingu wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO). Jak ocenił, była to "brutalna próba kwestionowania prezydentury Bronisława Komorowskiego", a ten rodzaj zachowania nie miał wcześniej miejsca w Sejmie. "Traktuję to jako wyraz kolejnego zdziczenia życia publicznego, barbaryzacji tego życia" - mówił wicemarszałek.

Zaznaczył, że posłowie PiS nie protestowali, gdy w ubiegłym roku pojawiły się zapowiedzi, że ówczesny prezydent Lech Kaczyński zabierze Wojciecha Jaruzelskiego na pokład swojego samolotu do Moskwy. Kaczyński rozważał swój udział w obchodach 65. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, które miały odbyć się 9 maja 2010 roku; urzędnicy jego kancelarii zapowiadali, że jeśli prezydent zdecyduje się na udział w obchodach, to zaprosi na pokład samolotu kombatantów, w tym m.in. gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Fedorowicz mówił, że zachowanie polityków PiS było dla niego "kompletnym szokiem". "Jeszcze nigdy nic takiego mnie nie spotkało, a prowadzę te pokazy filmowe (w Sejmie) od kilku lat" - dodał.

"Rzecz była tym gorsza, że ja byłem świadkiem tych wydarzeń w Szczecinie. Byłem młodym aktorem, miałem 23 lata, moja żona była w ciąży. Ja biegałem tam, gdzie się to wszystko działo, tam gdzie płonął komitet wojewódzki. Ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Wychodzę po to, żeby podziękować ludziom i otworzyć dyskusję i nagle usłyszałem coś takiego, plus jeszcze jakieś inwektywy na temat pana prezydenta” – mówił poseł PO.

„W rezultacie musiano mi podać wodę, bo bardzo źle się poczułem. Mam 64 lata. To było coś bardzo obraźliwego dla nas wszystkich. I robią to ludzie, którym nic złego nie zrobiłem. To jest jakaś polityczna, fałszywa gra, której nie rozumiem, ale ona się na pewno obróci przeciwko PiS-owi" - zaznaczył Fedorowicz.

Na późniejszej konferencji prasowej Fedorowicz podkreślił, że na sali, w której odbywało się spotkanie, było pełno ludzi. "Byli dziennikarze, artyści, normalni ludzie, którzy poczuli się zszokowani. Potem usłyszałem jakieś krzyki, prawdopodobnie ja też jakoś zareagowałem - może nawet nieciekawie, choć nie przypominam sobie, żebym użył brzydkiego słowa. Na pewno byłem w dużych emocjach, bo czułem się strasznie" - powiedział polityk PO.

Terlecki twierdzi, że nikogo nie obraził. "Nie obraziłem prezydenta, ani posła, jeżeli kogoś obraziłem, to Jaruzelskiego, ale też nie - wyraziłem tylko swoją opinię" – zaznaczył w rozmowie z PAP. "Mówiłem tylko tyle, że nie będziemy uczestniczyć w dyskusji, którą prowadzi poseł partii, która zaprasza Jaruzelskiego do Pałacu Prezydenckiego. Nie ma w tym nic obraźliwego" – dodał.

Zaznaczył, że to on czuje się obrażony przez Fedorowicza. "Kilkadziesiąt osób słyszało, co wykrzykiwał, kiedy wychodziłem z sali" – mówił. Terlecki zapowiedział jednak, że nie będzie skarżył Fedorowicza do komisji etyki. Zapewnił też, że jeśli zostanie wezwany, stawi się na posiedzenie komisji.

Tadeusz Aziewicz (PO) opowiadał na konferencji prasowej, że wychował się w gdyńskiej dzielnicy stoczniowej, a w jego szkole nauczycielem był brat zabitego Brunona Drywy. "W Gdyni pamięć o Grudniu'70 jest ciągle żywa. W najgorszych snach nie przypuszczałem, że może zostać wykorzystana do bieżącej politycznej rozgrywki. Jestem najgłębiej oburzony" - oświadczył Aziewicz.

Andrzej Gut-Mostowy (PO) podkreślił, że obrażony został prezydent Bronisław Komorowski. Ocenił też, że "demonstracyjne" wyjście posłów PiS po projekcji "bez słowa "dziękuję" dla twórców filmu to jest rzecz skandaliczna".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

PO skarży Terleckiego za "Czarny Czwartek"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.