"Pogorszenie relacji ciosem dla obu stron"

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / psd

Pogorszenie relacji między UE a Rosją zaszkodzi gospodarczo obu partnerom; dla Europy może to oznaczać koniec zaczynającego się ożywienia gospodarczego, a dla Rosji kłopoty budżetowe - przewiduje wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.

"Ani Rosji, ani Europy nie stać na konfrontację w pełnym wymiarze. Konsekwencje będą dotkliwe dla wszystkich. Po pierwsze w Europie może się zatrzymać ożywienie gospodarcze, a gospodarka rosyjska dostanie cios, który może się okazać dramatyczny dla jej przewidywalności w następnych miesiącach czy latach" - powiedział PAP Piechociński.

Wicepremier zwrócił uwagę, że gospodarka rosyjska oparta jest na surowcach, zwłaszcza energetycznych, a jeśli ich eksport zostanie ograniczony, budżet państwa mocno ucierpi. Europa zaś nie podniosła się jeszcze po kryzysie i "wymiana ciosów" z Rosją mocno by jej zaszkodziła. "Gospodarka potrzebuje stabilności, przewidywalności i szczególnie zaufania" - wskazał.

DEON.PL POLECA

Jego zdaniem na polskim gruncie należy się powstrzymywać od wygłaszania pomysłów uderzania ekonomicznie w Rosję, bo w ostatecznym rozrachunku to my możemy ponieść największe straty. "Nie powinniśmy mówić; powinniśmy analizować i tam, gdzie tylko można - chronić naszych przedsiębiorców, aby unikać strat i pomnażać zyski. Trzeba o tym pamiętać nie tylko dziś, ale też na przyszłość, bo można wypaść z rynku, a bardzo trudno na niego wrócić" - powiedział minister.

Zwrócił też uwagę na znaczenie systemu powiązań energetycznych, który szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej oparty jest o stare powiązania Układu Warszawskiego, czy RWPG. Zaznaczył, że przyzwyczailiśmy się, że do tego, że ropa i gaz ze wschodu jest najtańsza, dlatego to właśnie Rosja pozostaje naszym głównym dostawcą.

Wicepremier spodziewa się, że napięcie między Brukselą i Moskwą może przełożyć się na zmiany w podejściu do polityki klimatycznej UE. Temat nowych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych ma być poruszany na przyszłotygodniowym szczycie UE w Brukseli.

"Myślę, że porozmawiamy w zupełnie nowych warunkach. Na plan pierwszy w tej nowej rzeczywistości wysuwa się suwerenność energetyczna Europy, bezpieczeństwo energetyczne Europy oraz oparcie gospodarek o energię krajową, ze źródeł, które ma Europa" - ocenił.

Minister gospodarki zastrzegł, że dotąd nie mieliśmy żadnych problemów z dostawami gazu z rynku wschodniego. "Partner rosyjski jest i był w tym zakresie obliczalny i dotrzymywał umów" - zaznaczył. Podkreślił, że przed Polską otwiera się możliwość negocjacji ceny (okno negocjacyjne otwiera się w listopadzie), a teraz będziemy zupełnie inaczej przygotowani do rozmów.

Jak wyjaśnił, chodzi nie tylko o doświadczenie, ale też rozbudowę potencjału magazynowego, umożliwienie fizycznych rewersów (czyli sprowadzania gazu zza granicy, nie z Rosji) oraz zakończenie budowy gazoportu. Piechociński zwrócił uwagę, że w tym roku mamy rekordowo wysokie zapasy surowca. Dodatkowo w ostatnich kilkunastu miesiącach potwierdziliśmy w badaniach, że możemy zwiększyć wydobycie krajowe gazu (jeszcze nie z łupków, a złóż konwencjonalnych).

"Mamy zupełnie inne karty przetargowe i myślę, że to zrozumie nasz partner rosyjski" - wyraził nadzieję Piechociński. Zaznaczył, że w związku ze zwiększeniem wydobycia gazu ze złóż łupkowych w Stanach Zjednoczonych, ceny w kontraktach są na coraz niższym poziomie.

Wicepremier uważa, że gdyby doszło do zakłóceń w dostawach gazu przez Ukrainę, to nie byłoby żadnych zagrożeń dla Polski, bo część dostaw można przesunąć przez Białoruś, albo uzupełnić dodatkowymi dostawami z kierunku zachodniego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Pogorszenie relacji ciosem dla obu stron"
Komentarze (3)
jazmig jazmig
15 marca 2014, 12:49
Piechociński niepotrzebnie martwi się o Rosję, która nie ma długów, a ma 500 mld USD wolnych środków. Ponadto Rosja ma kopalnie złota i diamentów, które też dają jakiś przyzwoity przychód. Natomiast UE i owszem, może sobie napytać kłopotów sankcjami, bo już ich narobiła walką z CO2 oraz bezmyślnym zadłużaniem się wszystkich jej członków, a szczególnie tych, gdzie walutą jest euro.
H
Ho
15 marca 2014, 10:18
"Pogorszenie relacji między UE a Rosją zaszkodzi gospodarczo obu partnerom" - czyli pozwólmy Rosji anektować Krym, a jak zachce, to i wschodnią Ukrainę. A przecież rząd popierał Ukrainę. A tak na marginesie, ciekaw jestem, co teraz myślą sobie ci jezuici, którzy bezwarunkowo wspierali propagandę w sprawie Majdanu i Ukrainy. Niektórzy nawet tak byli zaczadzeni, że nie potrafili mówić inaczej, niż "telewizorem". O tempora, o moris.
jazmig jazmig
15 marca 2014, 12:52
Po co polscy politycy podgrzewali atmosferę na Majdanie? Teraz mamy tego skutki. Ponadto również katolicki biskup z Ukrainy i niektórzy księża niepotrzebnie dolewali oliwy do ognia, zamiast polewać ten ogień wodą.