Polacy chcieli rakiety, a nie rośliny doniczkowe

PAP / wab

Przeznaczona do stacjonowania w Polsce bateria amerykańskich rakiet Patriot to jednostka szkolna, której nie zamierza się uzbrajać w rzeczywiste pociski - głosi ujawniona przez Wikileaks depesza ambasadora USA w Warszawie z lutego 2009 roku.

Depesza należy do zbioru 250 tys. tajnych dokumentów Departamentu Stanu, przejętych przez portal internetowy Wikileaks i stopniowo przez niego udostępnianych. We wtorek opublikował ją brytyjski dziennik "Guardian".

Jak napisał ambasador Victor Ashe, "powtarzane od sierpnia 2008 roku oświadczenia USA, że bateria nie będzie miała zdolności operacyjnej są interpretowane przez Polaków jako część szerszej dyskusji na temat infrastruktury dowodzenia bojowego oraz operacyjnego włączenia Patriotów w ich ogólną architekturę obrony powietrznej. Po miesiącach przepychanek sądzimy, iż Polacy rozumieją obecnie, że rotująca bateria nie będzie miała pełnej zdolności operacyjnej i nie może być natychmiast zintegrowana z polskim systemem oraz że bateria skupi się na szkoleniu i ćwiczeniach".

DEON.PL POLECA

"Jest to jednak dobra okazja do sprecyzowania najbardziej istotnej różnicy między wiedzą naszą i Polaków. Polakom nie powiedziano, że bateria będzie rotować bez rzeczywistych pocisków - to znaczy, że rotacja nie będzie miała charakteru operacyjnego ani z pewnością kompatybilnego (względem polskiej obrony powietrznej - przyp. red.) w żadnym punkcie naszych obecnych planów. Będzie to dla Polaków kwestia zasadniczych definicji: czy jest to bateria Patriotów, jeśli nie ma rzeczywistych pocisków? Polacy myślą, że Patrioty z czasem uzyskają charakter nie tylko operacyjny, lecz także kompatybilny i tym samym wzmocnią obronę powietrzną Polski. Gdy ostatnio powiedziano, że Patrioty nie będą miały, przynajmniej początkowo, zdolności operacyjnej, wiceminister obrony narodowej Komorowski gniewnie odpowiedział, że Polska oczekuje otrzymania bojowych pocisków Patriot, a nie "roślin doniczkowych" - czytamy w zacytowanym przez "Guardiana" dokumencie.

Brytyjski dziennik przedstawił również opublikowane przez Wikileaks plany NATO w sprawie sojuszniczej obrony Polski i państw nadbałtyckich, którą miałoby realizować dziewięć dywizji, wystawionych przez USA, Wielką Brytanię, Niemcy i Polskę. Polskie i niemieckie porty zostały wyznaczone do przyjęcia morskich sił szturmowych oraz brytyjskich i amerykańskich okrętów wojennych. Według źródeł, na które powołuje się "Guardian" pierwsze ćwiczenia NATO w ramach tego planu miałyby się odbyć na Bałtyku w przyszłym roku.

"Guardian" przypomina, że plany dotyczące wyznaczenia dziewięciu dywizji i roli portu w Świnoujściu przeciekły już wcześniej do "Gazety Wyborczej".

Decyzja o naszkicowaniu oznaczonego kryptonimem "Eagle Guardian" (Orli Strażnik) planu obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii przed zbrojną agresją miała być podjęta w rezultacie interwencji Stanów Zjednoczonych i Niemiec w kwaterze głównej NATO. Zakończyło to trwające przez lata spory wewnątrz Sojuszu Północnoatlantyckiego na temat tego, jak postrzegać Rosję - pisze gazeta.

Wcześniejsze apele krajów Europy Wschodniej o wzmocnienie gwarancji ich bezpieczeństwa były powstrzymywane przez kraje zachodnie, przede wszystkim Niemcy, które nie chciały prowokować Rosji. Zwrot nastąpił po prawdopodobnie rosyjskich cyberatakach na Estonię z 2007 roku, wojnie w Gruzji i ubiegłorocznych ćwiczeniach, podczas których Rosjanie mieli pozorować inwazję na kraje bałtyckie i atak nuklearny na Polskę.

Decyzja o zmianie stanowiska na temat obrony strefy Bałtyku została podjęta przez dowódców wojskowych, a nie przez Radę Północnoatlantycką.

Podczas równoległych rozmów z Warszawą Waszyngton miał zaoferować wzmocnienie polskiego bezpieczeństwa wobec Rosji przez rozmieszczenie specjalnych sił morskich w Gdańsku i Gdyni oraz wysłanie do Polski myśliwców F-16 i - na zasadzie rotacji - samolotów transportowych C-130 Hercules.

- Moja refleksja jest taka, gdy czytam relacje z rozmów, właśnie Stanisława Komorowskiego czy Andrzeja Kremera, ludzi z którymi współpracowałem właśnie w sprawach tarczy antyrakietowej i w tych rozmowach. Dużo straciliśmy, że ci ludzie zginęli w katastrofie smoleńskiej - powiedział Sikorski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polacy chcieli rakiety, a nie rośliny doniczkowe
Komentarze (1)
T
teresa
7 grudnia 2010, 12:35
Mięso armatnie?