Politolog: referenda mogą być osią sporu w kampanii
Referenda mogą stać się osią sporu w nadchodzącej kampanii wyborczej do parlamentu - uważa dr Jacek Reginia-Zacharski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Spodziewa się on niskiej frekwencji w referendum 6 września.
- Tak długo wzywano prezydenta Andrzeja Dudę do bycia "prezydentem wszystkich Polaków", aż zaczął realizować scenariusz PO, czyli ogłosił, że referendum z 6 września pozostaje. Ale postąpił inaczej niż PO zakładała, bo kolejne referendum miałoby być połączone z wyborami parlamentarnymi - powiedział PAP ekspert. Jego zdaniem wynik, a szczególnie frekwencja w pierwszym referendum, może być jednym z kluczowych momentów kampanii parlamentarnej.
- Rzecz w tym jednak, że do tego referendum nikt się za bardzo nie przyznaje - pozostawił je po sobie prezydent Bronisław Komorowski, ale PO nie prowadzi kampanii profrekwencyjnej, bo wie, że sukces tego referendum mógłby być wodą na młyn ugrupowania Pawła Kukiza, które mogłoby poczuć siłę, a komitety referendalne w naturalny sposób przekształciłyby się w komitety wyborcze - ocenił.
Politolog przypomniał, że to szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podpowiedział prezydentowi Andrzejowi Dudzie "salomonowe rozwiązanie" z dopisaniem trzech pytań referendalnych o kwestie, w sprawie których była inicjatywa obywatelska. - Gdyby prezydent tych trzech pytań nie wprowadził do dyskursu publicznego, zrobiłby fatalnie - ocenił dr Reginia-Zacharski.
- Zakładam, że frekwencja w referendum 6 września będzie niska, na poziomie 20 proc. plus-minus 10 proc. Gdyby okazało się wiążące, Platforma mogłaby przekuć je w sukces. Ale raczej takie nie będzie. W ciekawej sytuacji jest PiS, bo przedstawia się jako zwolennik referendów, ale akurat nie tego - powiedział.
Dr Reginia-Zacharski uważa, że już po referendum 6 września PiS będzie mogło przedstawiać się jako partia "bardziej obywatelska niż PO", bo popierająca pomysł prezydenta Dudy, by spytać w referendum o wiek emerytalny, sześciolatki w szkołach i prywatyzację Lasów Państwowych - czyli kwestie, w których zebrano podpisy obywateli. - Premier Ewa Kopacz, poddając pod dyskusję dopisanie kolejnych pytań, zagrała na rozmycie problemu - dodał.
W jego opinii interesujące jest zachowanie PSL wobec kwestii Lasów Państwowych. - Znamienne, że wicepremier Janusz Piechociński od pewnego czasu dystansuje się od PO. Nie jest w w interesie ani PSL, ani PO zrywanie koalicji, ale z pewnością w interesie PSL jest podkreślanie swej odrębności - zauważył. Pytany o możliwe scenariusze wykorzystania sytuacji przez lewicę, dr Reginia-Zacharski powiedział, że z tej strony "możemy się spodziewać gry na wielu skrzypcach, co jednak nie znaczy, że będzie to harmonia".
Premier Ewa Kopacz zwróciła się w piątek do prezydenta Dudy, by spotkał się z przedstawicielami różnych środowisk politycznych i rozszerzył swój wniosek referendalny o ich postulaty. Oceniła przy tym, że propozycja referendum 25 października to wyłącznie odpowiedź na oczekiwania PiS.
Prezydent Duda oświadczył w czwartek w telewizyjnym orędziu, że zwraca się do Senatu z wnioskiem, by w dniu wyborów parlamentarnych 25 października pod ogólnokrajowe referendum poddać kwestie: zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków, obniżenia wieku emerytalnego i ochrony Lasów Państwowych. Poinformował też, że nie odwoła referendum zarządzonego na 6 września; podkreślił, że zdecydował się uszanować wolę poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego popartą decyzją Senatu.
Skomentuj artykuł