Politycy podzieleni w ocenie Kongresów PO i PiS

(fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP/ ad

Donald Tusk zbyt mocno zajął się wewnętrznymi sprawami PO; Jarosław Kaczyński był od szefa Platformy bardziej zdecydowany; wystąpienie Kaczyńskiego było przydługie i nudnawe - politycy są podzieleni w opiniach o sobotnich przemówieniach liderów PO i PiS podczas kongresów tych partii.

Kongres PiS i konwencja PO odbywały się w weekend na Śląsku: w Sosnowcu i w Chorzowie. Jarosław Kaczyński został ponownie wybrany na szefa partii. Konwencja PO zdecydowała, że kandydaci na szefa Platformy mogą się zgłaszać do 7 lipca. Na razie walkę o tę funkcję zadeklarował Donald Tusk i Jarosław Gowin. Decyzję o niekandydowaniu ogłosił Grzegorz Schetyna.

W ocenie posła PSL Marka Sawickiego równoczesny przyjazd polityków PO i PiS na Śląsk jest zaskakujący. Jak powiedział w niedzielę w audycji "7 Dzień Tygodnia" w Radiu Zet, PO dała się wciągnąć w polityczny scenariusz PiS. Nie zgodził się z opiniami, że  wystąpienie Tuska było "świeże" i "dynamiczne".

"Donald Tusk zbyt mocno zajął się wewnętrznymi sprawami PO. Zabrakło kilku istotnych przesłań dla Polski na drugą część wspólnej kadencji. Oczekiwałem, że będą jasne wskazania co do kwestii związanych z energetyką odnawialną, a nie tylko polityką klimatyczną, że premier więcej czasu poświęci aktywnym formom zwalczania bezrobocia" - podkreślił Sawicki.

Poseł PSL podkreślił, że kongres PiS w Sosnowcu był formą przeprosin Ślązaków za wypowiedź J.Kaczyńskiego, który w 2011 r. określił śląskość jako "zakamuflowaną opcję niemiecką".

Zwrócił też uwagę na aktywną obecność podczas kongresu PiS szefa "S" Piotra Dudy. Jego zdaniem Duda, mimo że jest spoza partii, może nieoczekiwanie zostać liderem PiS po rezygnacji Kaczyńskiego z kierowania partią.

Na słowa Sawickiego o "ukrytej opcji niemieckiej" ostro zareagował poseł PiS Jacek Sasin, który uznał je za "propagandową nagonką na PiS". Podkreślił, że żal Ślązaków do Kaczyńskiego o te słowa jest nieuzasadniony. "Prezes Kaczyński mówił, używając tego określenia, o tych, którzy dzisiaj chcą przeciwstawić Śląsk Polsce" - mówił Sasin. Dodał, że dążenie to dotyczy tylko marginesu na Śląsku.

Porównując przemówienia Tuska i Kaczyńskiego Sasin powiedział, że pomiędzy obydwoma politykami jest "gigantyczny dysonans".

Prezes PiS - zaznaczył Sasin - dokonał przeglądu państwa oraz przedstawił program naprawczy. "Pokazał jakie mamy pomysły na to, żeby potencjał Polski i Polaków należycie wykorzystać, a niebezpieczeństwa zniwelować. Wystąpienie oparł o dwie podstawowe wartości, jakim są rozwój i wolność" - podkreślił poseł w Radiu Zet.

Ocenił, że wystąpienie Tuska w porównaniu z wystąpieniem Kaczyńskiego było słabsze. Jak dodał, premier nie przedstawił żadnego programu na przyszłość, a jedynie chęć wykorzystywania pieniędzy z UE. "Każdy potrafi wydawać pieniądze" - skwitował.

Z kolei europoseł PO Jacek Protasiewicz uznał wystąpienie Kaczyńskiego za przydługie i nudnawe. Przekonywał też, ze prezes PiS był populistyczny, przyznając przy tym, że polityk głównej opozycyjnej partii ma do tego prawo.

"Polska PiS to jest Polska dla Polaków. Pobrzmiewało tam narodowe odrodzenie Polski: polskie ziemie dla polskich rolników, nie będzie euro, Unia Europejska to zagrożenie dla polskości" - wyliczał Protasiewicz w Radiu Zet.

Ironizował też na temat wysokiego poparcia dla prezesa PiS, którego w sobotę poparło 1131 delegatów, a 17 było przeciw. "To 98 proc. Alaksandr Łukaszenka nie osiąga takich wyników, jak prezes Kaczyński w PiS" - stwierdził Protasiewicz.

Prof. Tomasz Nałęcz z Kancelarii Prezydenta ocenił, że wynik wyborów w PiS jest "autentyczny", choć jest dla PiS "dużym kłopotem" ze względu na brak alternatywy dla lidera partii. "Gdy pojawia się kłopot z liderem, wówczas pojawia się też kłopot dla formacji" - uważa Nałęcz. Według niego Kaczyński podczas przemówienia był w kiepskiej kondycji fizycznej, co wizerunkowo odbiło się na jego wystąpieniu.

"Życie jest niesprawiedliwe dla prezesa. Był chory, zmęczony, długo mówił. Tusk był o wiele bardziej uprzywilejowanej sytuacji" - zauważył Nałęcz.

Zwrócił też uwagę, że liderzy największych polskich partii akcentowali w swoich wystąpienia "jedność" i "zgodę". W ten sposób Tusk i Kaczyński - jak ocenił Nałęcz - rozpoczęli walkę polityczną o elektorat lewicowy. "To powrót do prezesa z 2010 r., do Gierka, który dobrze dla Polski robił" - dodał.

Europoseł Wojciech Olejniczak (SLD) ocenił, że przewaga Kaczyńskiego nad Tuskiem podczas ich sobotnich wystąpień polegała na tym, że prezes PiS był od szefa PO bardziej zdecydowany. "Jarosław Kaczyński mówi +nie+ dla wejścia Polski do strefy euro i to jest jasne stanowisko. Lewica mówi +tak+ i to jest między nami zasadniczy spór. A Tusk tego sporu unika" - zaznaczył Olejniczak.

Jak dodał, brak zdecydowania u lidera PO, także w innych sprawach jak np. obniżenie obowiązkowego wieku szkolnego do sześciu lat i sprawa OFE, powoduje, że liderem sondaży jest PiS.

Z pozytywną oceną wystąpienia Tuska nie zgodził się także Artur Dębski z Ruchu Palikota. Według niego, premier na konwencji powiedział to, co mówi od lat.

"Coś nowego powiedział Grzegorz Schetyna" - zauważył Dębski w programie TVN24 "Kawa na ławę". Przypomniał, że wiceszef PO poinformował, iż nie będzie się ubiegał o szefostwo partii. Zwrócił uwagę, że chęć kandydowania zadeklarował Jarosław Gowin. "Jedna i druga decyzja jest zła dla PO. Mamy teraz sytuację, że premier Donald Tusk jest pewnym zwycięzcą wyborów, nie ma konkurencji w PO" - podkreślił.

"Możemy powiedzieć: Polacy nic się nie stało" - tak o konwencji PO oraz kongresie PiS na Śląsku mówił PAP lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. "Jak wszyscy przewidywali Jarosław Kaczyński został wybrany, konkurentów nie miał. Donald Tusk konkurenta ma. Na tym polega cała różnica" - ocenił Ziobro.

Według niego, partyjne spotkania PO i PiS były typową grą "na tworzenia duopolu politycznego", czyli wytwarzanie wrażenia, że istnieją tylko PO i PiS.

"Jest alternatywa wobec tego duopolu, który czerpie ogromne pieniądze podatników, żeruje na dotacjach z budżetu państwa. Tą alternatywą jest między innymi Solidarna Polska. My zorganizowaliśmy nie mniejszą konwencję, bo też zgromadziliśmy tu ok. 1,2 tys. osób, tyle co PiS. Zrobiliśmy to bez jednego grosza od podatników. To wszystko nasze składki, czyli można inaczej uprawiać politykę. Można gromadzić dla idei i skłaniać, by dawali własne pieniądze, jeżeli wierzą, że wspólnie możemy zrobić coś dobrego dla Polski" - powiedział Ziobro.

Jak dodał PO i PiS zajmują się głównie sobą. "Hasłem PO i PiS powinno być: partia jest najważniejsza albo wódz jest najważniejszy" - zaznaczył.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Politycy podzieleni w ocenie Kongresów PO i PiS
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.