Politycy PSL chcą wybudzić partię z uśpienia
Jesteśmy "w ogonie", przestaliśmy być współkreatorem polityki, potrzeba zmian i "wybudzenia partii z uśpienia" - to niektóre głosy polityków PSL, którzy są coraz bardziej zaniepokojeni słabymi sondażami ich ugrupowania. W sobotę będą się zastanawiać co zrobić, by jak najlepiej wypaść w wyborach samorządowych.
Wprawdzie według programu dwa z trzech punktów sobotniej Rady Naczelnej PSL będą dotyczyć polityki rolnej, jednak posłowie Stronnictwa, z którymi rozmawiała w poniedziałek PAP nie mają wątpliwości, że najwięcej emocji wzbudzi dyskusja o sytuacji w partii i jesiennych wyborach samorządowych.
- Chodzi o to, żeby od września, kiedy wracamy wszyscy po urlopach do wielkiej polityki, nie tracić czasu, tylko z żelazną konsekwencją realizować wypracowaną koncepcję. Poprawa wizerunkowa partii jest niezbędna - powiedział w poniedziałek poseł PSL Eugeniusz Kłopotek.
Jego zdaniem Stronnictwo przestało być współkreatorem bieżącej polityki, a jedynie dostosowuje się do tego, co zaproponują inni. - Straciliśmy dynamizm, ten ciąg do przodu, czego nam nigdy nie brakowało. Jesteśmy jakby w lekkim uśpieniu - ocenił.
Kłopotek jest przekonany, że zarówno wynik wyborów prezydenckich (lider PSL Waldemar Pawlak zdobył 1,8 proc. głosów), jak i nienajlepsze sondaże powinny wybudzić PSL z uśpienia. Zaznaczył, że on sam przekazał już swoje pomysły w tej sprawie Pawlakowi. Nie chciał ich jednak zdradzać.
- Sam nieraz jestem zaniepokojony tymi "cieniutkimi sondażami", bo taka tendencja utrzymuje się przez dłuższy okres czasu, ale trudno, do wyborów trzeba wytrzymać - mówi polityk. Jeśli jesienią okazałoby się, że wynik wyborów samorządowych jest słaby, wówczas - zdaniem Kłopotka - konieczne będzie zorganizowanie nadzwyczajnego kongresu partyjnego, który oceni działalność dotychczasowego kierownictwa ugrupowania.
Poseł przewiduje, że w przypadku niesatysfakcjonującego wyniku PSL utrzymanie fotela szefa partii przez Pawlaka "nie będzie takie proste".
Swoją "wewnętrzną" kampanię wyborczą rozpoczął już Janusz Piechociński, który otwarcie krytykował to, w jaki sposób Pawlak starał się o prezydenturę. Piechociński powiedział w poniedziałek, że na najbliższym kongresie partii, niezależnie od tego kiedy on będzie, ma zamiar starać się o fotel jej prezesa.
Według posła miejsce na scenie politycznej dla PSL jest w centrum. Jak zaznaczył w Polsce potrzeba formacji, która będzie alternatywą z jednej strony dla PO i PiS, a z drugiej dla laickiej lewicy.
O tym, że w PSL powinny zajść zmiany przekonany jest również poseł Mieczysław Łuczak. - 115 lat tradycji nie upoważnia nas do siedzenia i mówienia, że jesteśmy najlepsi. Nie jesteśmy najlepsi, trzeba to sobie powiedzieć oficjalnie - jesteśmy w "ogonie" - przyznaje w rozmowie z PAP.
Łuczak uważa, że w XXI w. partia powinna być prowadzona raczej jak firma, a nie stowarzyszenie. Unika jednak odpowiedzi na pytanie, czy w takiej formule szefem ugrupowania powinien być nadal Pawlak.
Poseł jest jednak spokojny o rezultat jesiennej batalii o fotele radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jak podkreśla, te wybory rządzą się innymi prawami, niż wybory parlamentarne. - Wybory samorządowe, to nie wybory partyjne, to wybory ludzi na poszczególne funkcje - przekonuje.
Jego zdaniem, ci samorządowcy, którzy rzetelnie pracowali dla danej społeczności lokalnej na pewno utrzymają swoje mandaty, a ci, którzy tego nie robili i tak powinni odejść.
Piątkowa "Rzeczpospolita" napisała, że w związku z tym, że badania opinii publicznej pokazują bardzo niskie poparcie dla PSL (oscylujące w granicach 3 proc.) od ludowców zaczynają się odwracać lokalni liderzy. Według gazety zamiast startować w wyborach samorządowych pod szyldem Stronnictwa decydują się oni na tworzenie własnych komitetów wyborczych.
- To faktycznie jest problem. Są tacy, którzy próbują "uciec" - przyznaje Kłopotek, który jest szefem kujawsko-pomorskiego zarządu wojewódzkiego PSL. Poseł jest przekonany, że taka tendencja to wynik nie tylko utrzymujących się od dłuższego czasu niskich sondaży, ale też słabego rezultatu wyborczego prezesa Pawlaka w wyborach prezydenckich.
Tendencji takiej nie zauważył natomiast przewodniczący klubu PSL, szef warmińsko-mazurskich struktur partii Stanisław Żelichowski. - U mnie w województwie nikt nie ucieka, a wręcz przychodzą z zewnątrz i chcą startować pod szyldem PSL - powiedział polityk.
Skomentuj artykuł