Politycy: Spodziewaliśmy się takiego wyniku
Spodziewaliśmy się takiego wyniku - tak wygraną Bronisława Komorowskiego w prawyborach prezydenckich PO skomentował minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych. Według niego, prawybory te były wydarzeniem medialnym i niewiele wspólnego miały z prawdziwymi wyborami.
Komorowski zdobył 68,5 proc. głosów a jego konkurent w prawyborach, szef MSZ Radosław Sikorski 31,5 proc.
- Widać było, że od początku władze PO, wszystko, ustawione było pod pana marszałka Komorowskiego. To w jakim procencie uzyskał poparcie, pewnie będzie budziło jego zadowolenie. Prawda jest taka, że mamy wynik prawyborów w PO, dużego wydarzenia medialnego, niewiele mającego wspólnego z prawdziwymi prawyborami - powiedział Wypych w sobotę PAP. Dodał równocześnie, że gratuluje Komorowskiemu nominacji.
Zwrócił też uwagę na to, że sama frekwencja w prawyborach PO wyniosła mniej niż 50 proc. - Być może członkowie zostali pozapisywani do kół tylko po to, by miejscowy szef Platformy miał większe znaczenie, że ma takie duże koło. Po drugie być może kandydaci nie wzbudzili takiego entuzjazmu jak oficjalnie władze PO każą myśleć. A być może powodem jest po prostu to, że nie ma w demokracji miejsca by każdy musiał imieniem, nazwiskiem i numerem PESEL pokazać i potwierdzić jak głosuje - powiedział prezydencki minister.
Oceniając kandydaturę Komorowskiego na prezydenta, Wypych podkreślił, że od wielu lat związany on jest z polityką i "na pewno jest osobą znaną Polakom".
- W polityce jest tak, że albo to osoba ciągnie partię, jest liderem, którego popularność powoduje też popularność danej formacji politycznej, albo odwrotnie popularność formacji politycznej przekłada się na wynik kandydata. Myślę, że w przypadku pana marszałka raczej mamy do czynienia z tą drugą możliwością - ocenił Wypych.
- PO ma swojego kandydata. Polacy mają przed sobą kilka miesięcy by powiedzieć sprawdzam - dodał.
Wypych powiedział również, że prezydent Lech Kaczyński nie podjął jeszcze decyzji czy będzie kandydował w wyborach.
Organizując prawybory PO przegrała z PO
Wiceszef SLD i kandydat tej partii na prezydenta Jerzy Szmajdziński podkreślił, że jeszcze przed rozstrzygnięciem prawyborów PO typował Bronisława Komorowskiego na ich zwycięzcę. Ocenił, że frekwencja w prawyborach wskazuje, iż "Platforma Obywatelska przegrała z Platformą Obywatelską".
- Jeszcze przed tym, co nazywano niesłusznie prawyborami, mówiłem, że zwycięzcą będzie Bronisław Komorowski. Nie sądziłem, że przy braku połowy chętnych do głosowania. Ten wynik jest upokarzający dla Radosława Sikorskiego, kogoś kto bardzo chciał i bardzo wierzył, że wygra - ocenił Szmajdziński w sobotę rozmowie z dziennikarzami.
Wyraził nadzieję, że już w normalnej kampanii wyborczej będzie normalna debata między kandydatami, że "będzie rozmowa o przyszłości, że będzie szansa na przedstawienie swojej wizji i że dziennikarze odegrają tę rolę, której Platforma nie pozwoliła im odegrać".
Pytany, czy Komorowski będzie trudnym przeciwnikiem, wiceprzewodniczący Sojuszu podkreślił, że "wybory w ogóle są trudne, a najtrudniejszym partnerem w tych wyborach są wyborcy, których trzeba przekonać". - Mniej ważne jest, kto jest konkurentem, tylko jak pozyskać wyborców - dodał.
Dopytywany o frekwencję w prawyborach Szmajdziński uważa, że "Platforma Obywatelska przegrała z Platformą Obywatelską, mimo dopingu i mimo sprzyjających sędziów". Zwrócił także uwagę, że nie podejmuje się decyzji personalnych czy programowych w żadnej partii, kiedy nie bierze w tej decyzji udziału połowa członków.
- Gigantyczna kampania, która nie przekonała samych członków PO, że warto głosować, bo to nie były prawdziwe prawybory, gdzie jest nieograniczona liczba kandydatów, a głosowanie jest tajne - uważa Szmajdziński.
Komorowskiego bardzo osłabia niska frekwencja
Rzecznik PiS Adam Bielan powiedział w sobotę PAP, że kandydaturę Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich "bardzo osłabia niezwykle niska frekwencja" w prawyborach w PO. "Mniej niż jedna trzecia członków Platformy poparła jego osobę" - podkreślił Bielan.
W ocenie rzecznika PiS, "tak jak wszyscy oczekiwali, tzw. prawybory były farsą". Zdaniem Bielana, "w momencie, kiedy zapadła decyzja o głosowaniu jawnym, było wiadomo, kto te prawybory wygra".
- Myślę, że to, co bardzo osłabia Bronisława Komorowskiego to niezwykle niska frekwencja, która sprawia, że mniej niż jedna trzecia członków PO poparła jego osobę. Startując z poparciem jednej trzeciej członków partii trudno przekonywać Polaków do tego, że jest się najlepszym kandydatem, bo przecież, kto lepiej zna kandydata, niż członkowie jego partii - powiedział Bielan.
Odnosząc się do prawyborczej porażki szefa MSZ rzecznik PiS ocenił, że Sikorski "od początku miał rolę sparingpartnera dla Bronisława Komorowskiego". Zdaniem Bielana, szef MSZ "był jedyną osobą w PO, która wierzyła w swoje zwycięstwo".
Wygrał groźniejszy rywal dla kandydata PiS
Według profesora Tomasza Nałęcza, marszałek Bronisław Komorowski jest znacznie groźniejszym rywalem dla prezydenta Kaczyńskiego niż Radosław Sikorski i dlatego wygrał prawybory w PO.
- Ja oceniam sytuację podobnie jak ją oceniła przytłaczająca większość członków Platformy. W mojej ocenie pan marszałek Komorowski jest znacznie groźniejszym rywalem dla pana prezydenta Kaczyńskiego niż Radosław Sikorski - powiedział w sobotę PAP kandydat PD i SdPl na prezydenta Tomasz Nałęcz, komentując wyniki prawyborów w PO.
Jego zdaniem, członkowie Platformy wybrali Komorowskiego, ponieważ uważają, że on będzie mógł skuteczniej zabiegać o prezydenturę w rywalizacji z kandydatem PiS.
- Sikorski byłby łatwiejszym celem dla PiS niż Komorowski. Komorowski ma więcej atutów w ręku, żeby skuteczniej rywalizować z kandydatem PiS, którym będzie zapewne pan prezydent Kaczyński - zaznaczył.
Nałęcz uznał, że wyniki prawyborów w PO nie są zaskoczeniem i odzwierciedlają stan nastrojów w PO. Jego zdaniem, stosunkowo niska frekwencja w tych prawyborach nie jest efektem braku zainteresowania nimi, ale "odsłania optymistycznie podawane stany organizacyjne Platformy Obywatelskiej".
Wyraził także swoje uznanie dla Platformy za przeprowadzenie prawyborów i podkreślił, że inne partie powinny pójść w jej ślady.
- Ja patrzę z uznaniem na Platformę. Uważam, że przede wszystkim, środowiska lewicy powinny pójść w jej ślady, też wyłaniać kandydata w prawyborach i demokratyzować życie wewnętrzne. Nie ma co narzekać na mankamenty tego rozwiązania w Platformie, ukrywając swoją słabość krytyką Platformy - dodał.
Pomysł prawyborów niezły, ale popełniono błędy
W ocenie szefa klubu parlamentarnego PSL Stanisława Żelichowskiego, pomysł przeprowadzenia prawyborów kandydatów PO na prezydenta nie był zły, ale popełniono błędy. Jednym z nich był dobór kandydatów, który przesądzał o wygranej - powiedział Żelichowski.
Według Żelichowskiego, oprócz kandydatów na frekwencji zaważyła też debata, którą potraktowano jako telenowelę, a nie odpowiedź na pytania o prawdziwe problemy.
- Gratulowałem Platformie pomysłu prawyborów. Nie uważam - jak inne partie - że to była wielka hucpa, tylko wybór we właściwym kierunku - zaznaczył Żelichowski. - Tylko popełniono błędy - dodał.
- Jeżeli popatrzymy na tych dwóch kandydatów - to jest jak w meczu piłkarskim. Z jednej strony jedenastu zawodników z drugiej jedenastu, a i tak wygrywają Niemcy - powiedział. - Komorowski zakładał Platformę, kandydata wybierają działacze, on jest zaprzyjaźniony ze wszystkimi, więc nie było najmniejszej szansy, żeby zagroził mu ktokolwiek - oprócz premiera Tuska - mówił PAP poseł PSL. - Wynik nie był dla mnie żadnym zaskoczeniem - dodał.
W ocenie Żelichowskiego, problem frekwencji w tych prawyborach wynikał z tego, że debatę przedwyborczą potraktowano jak telenowelę. - Platforma chciała się podobać mediom żyjącym z pokazywania świata w ciągu 24 godzin i to się rozminęło z realnymi problemami Polaków - powiedział Żelichowski.
- Dziś Polacy chcieliby wiedzieć, co zrobi prezydent, by Europa nie była Europą dwóch prędkości, jakie cele sobie stawiamy przed nasza prezydencją w UE, co prezydent zamierza zrobić, by nie podsycać naturalnych podziałów w państwie, a wprząc wszystkich do wspólnego działania w jednym kierunku - powiedział polityk PSL. - Takich problemów nie było - ocenił.
- Przy dylematach typu "czy więcej pieniędzy na wojsko, czy mniej", gdy obaj byli szefami MON, ktoś powinien powiedzieć komu zabierzemy - emerytom, rencistom, nauczycielom, zdrowiu - komu? - mówił. - Ta debata odbyła się w takiej formule, że była to telenowela. Polacy wiedzą, że problemy kraju są zupełnie inne - nawet ci z PO, bo niezbyt licznie uczestniczyli w tych prawyborach - ocenił szef klubu. - Choć sądzę, że w przyszłości można to naprawić - zaznaczył.
Pytany, czy w PSL również powinny zostać zorganizowane prawybory, powiedział, że Stronnictwo wybrało inny model debaty. - Myśmy nie popełnili tego błędu Platformy i zaczęliśmy od dołu. Wielu Polaków obserwujących to, co się dzieje, pyta nas na spotkaniach, czy prezydent jest w ogóle komukolwiek potrzebny. Oni to odbierają tak - skoro prezydent służy temu, żeby wyrywać krzesło w Brukseli, wyrwać samolot, czy machać szabelką na Kaukazie - to czy Polska nie może sobie bez tego poradzić - powiedział.
- Naszym zdaniem może i my chcemy rozmawiać o realnej wizji prezydentury - co prezydent może zrobić, byśmy wspólnie mogli zmniejszać dystans do najbogatszych krajów - podkreślił ludowiec. - Inaczej nastąpi rozproszenie narodu - jeśli nie doprowadzimy, do sytuacji, w której warunki życia będą się wyrównywały, to Polacy wyjadą i to będzie tragedia - dodał.
Premier pokazał, że PO jest pod kontrolą
Premier Donald Tusk pokazał, że Platforma Obywatelska jest pod kontrolą. Kandydat, który był dedykowany jako oficjalny kandydat partii, wygrał prawybory - ocenił kandydat na prezydenta Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek.
Według ogłoszonych w sobotę wyników prawyborów w PO, zwyciężył w nich Bronisław Komorowski, zdobywając 68,5 proc. poparcia, a jego konkurent Radosław Sikorski - 31,5 proc. Frekwencja wyniosła 47,47 proc.
Jurek poproszony przez PAP o komentarz do wyników prawyborów podkreślił, że zwycięstwo Komorowskiego to "bardzo mocna demonstracja kontroli nad partią i nawet taki anonimowy proces przynosi wynik dla jego partii, dla jego rządu i daje silny instrument w kierowaniu PO".
- Premier koncentruje się na kontrolowaniu swojej partii i rządzeniu poprzez partię. Najłatwiej będzie to robić w sytuacji, kiedy spolaryzował jej opinie - dlatego doprowadził do wyboru tego kandydata, który miał te prawybory wygrać - mówił Jurek.
Zdaniem Jurka, prawybory w PO przyniosły duża porcję informacji o Polsce. W jego opinii, okazało się, że partia rządząca i mająca dzisiaj "tak ogromną przewagę polityczną, ma tak naprawdę bardzo niewielu działaczy". - Ponad 20 tys. głosów oddano w tych prawyborach, co pokazuje bardzo niski poziom aktywności politycznej naszego społeczeństwa. Tym bardziej, że PO urządziła te prawybory tak, że nie wymagały nawet udania się do punktu do głosowania - można było głosować przez internet albo listownie- podkreślał kandydat na prezydenta.
Według Jurka, niewielka aktywność działaczy partii rządzącej w prawyborach pokazała, że w dużym stopniu przewaga PO w życiu publicznym wynika z ogromnej bierności społecznej, niewiary Polaków w możliwość wywierania wpływu politycznego oraz z braku ostatecznej motywacji do wpływania na sprawy państwa i narodu. - A to z kolei otwiera pole do władzy dobrze zorganizowanej i dobrze sterującej swoją propagandą grupie - zauważył Jurek.
Pytany, jak wyniki prawyborów w PO zmienią kampanię wyborczą, Jurek ocenił, że teraz będzie wygodniej prowadzić kampanię. - Pojawi się wreszcie kandydat-faworyt z partii mającej przewagę w sondażach, będzie musiał zajmować stanowisko, wchodzić w debatę publiczną. Będzie także można odnieść się do jego stanowiska albo oczekiwać jego stanowiska - powiedział Jurek i dodał, że jest to "o wiele lepsze niż koncentracja uwagi opinii publicznej na życiu wewnętrznym Platformy Obywatelskiej".
Skomentuj artykuł