Postępowanie ws. katastrofy awionetek
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście wszczęła postępowanie sprawdzające w sprawie rozbicia się dwóch polskich awionetek w Hiszpanii, w wyniku którego zginęły cztery osoby, w tym m.in. architekt Stefan Kuryłowicz.
Prokurator Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedział w środę PAP, że roboczą podstawą postępowania będzie artykuł Kodeksu karnego mówiący o odpowiedzialności za spowodowanie katastrofy lotniczej z ofiarami śmiertelnymi. Grozi za to do 12 lat więzienia, a jeśli było to wynikiem działania nieumyślnego - do 8 lat.
"Na etapie postępowania sprawdzającego będzie konieczne wystąpienie o informacje do MSZ i innych organów państwa, by potwierdzić doniesienia prasowe" - dodał prokurator.
Postępowanie sprawdzające poprzedza decyzję, czy wszcząć śledztwo w danej sprawie, czy odmówić tego.
We wtorek Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej mówił PAP, że polskie śledztwo będzie musiało zostać przeprowadzone we współpracy z hiszpańskimi organami śledczymi, bo w katastrofie zginęli polscy obywatele.
Prawo mówi, że w takich przypadkach sprawa trafia do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, gdy nie można ustalić tzw. właściwości miejscowej (sprawę katastrofy smoleńskiej bada prokuratura wojskowa, bo piloci Tu-154M byli zawodowymi żołnierzami - PAP).
W poniedziałek awionetka, którą leciał Kuryłowicz ze współpracownikiem Jackiem Syropolskim rozbiła się w Hiszpanii w górach Bayas, a druga spadła na pusty budynek na placu postojowym samolotów, w pobliżu wieży kontrolnej. Leciał nią Janusz Marek Zieniewicz i Jacek Olesiński.
"Kontrolerzy lotów z lotniska w Asturii ostrzegli polskich pilotów, że z powodu gęstej mgły nie będą mogli lądować. Mimo to dwie z trzech awionetek postanowiły podejść i zmniejszyć wysokość. Wieża kontrolna podała pilotom współrzędne i nakazała im odlecieć. Zignorowali to" podał w środę lokalny dziennik "El Comercio". Według gazety widoczność w momencie katastrofy była "zerowa". Sami kontrolerzy nie widzieli zbliżającej się maszyny i "dopiero usłyszawszy ogromny huk, zdali sobie sprawę, że doszło do wypadku" - napisał dziennik.
Gazeta podkreśla, że według rządowej komisji śledczej badającej przyczyny dwóch wypadków, maszyny rozbiły się z powodu niekorzystnych warunków pogodowych. Komisja wstępnie przeanalizowała dowody oraz rozmowy kontrolerów i pilotów. Pierwsze wyniki śledztwa oczekiwane są mniej więcej za dwa tygodnie.
Skomentuj artykuł