"Prędzej czy później wały nie wytrzymają"

"W woj. mazowieckim w końcu te wały nie wytrzymają. Miejmy nadzieję, że nie stanie się to w Warszawie" (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / zylka

Poziom Wisły w Warszawie wciąż się podnosi, obecnie wynosi 754 cm; stan alarmowy został przekroczony o ponad metr. Prognozowany stan maksymalny to 780 cm - poinformował w piątek przed południem wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.

Dodał, że maksymalny poziom wody prognozowany jest na piątek na godz. 19 i może utrzymać się nawet do wieczora w niedzielę. - To oznacza ogromny wzrost zagrożenia dla trwałości wałów wiślanych - powiedział na konferencji prasowej.

DEON.PL POLECA

Kozłowski poinformował także, że po chwilowych spadkach, spowodowanych przerwaniami wałów, ponownie wzrasta poziom wody w Zawichoście. Według IMiGW wynosi on 870 cm. Podkreślił, że nie ma obawy, iż na Mazowszu woda przeleje się przez koronę wałów, ale istnieje zagrożenie ich rozmiękczania i rozmywania na skutek długiego utrzymywania się ekstremalnie wysokiego stanu wód.

- Już kilkadziesiąt takich przypadków mamy na południe od woj. mazowieckiego. Z ostrożności należy założyć, że gdzieś w woj. mazowieckim w końcu te wały nie wytrzymają. Miejmy nadzieję, że nie stanie się to w Warszawie - dodał. Podkreślił, że Mazowsze ma najdłuższe obwałowania Wisły ze wszystkich województw, przez które dotąd przeszła fala powodziowa.

Kozłowski poinformował, że najbardziej krytyczna sytuacja w tej chwili panuje w miejscowości Lucimia, w pow. zwoleńskim, gdzie trwa ewakuacja 330 mieszkańców. Grozi tam przerwanie wałów przy granicy z woj. lubelskim w okolicy Puław. W ponad 100 miejscach obserwowane jest przesiąkanie.

- Na południe od Warszawy nie ma odcinka, gdzie nie byłoby ludzi monitorujących wały. To samo będzie w Warszawie - zapewnił wojewoda.

Dodał, że czoło fali powodziowej dojdzie do Płocka w piątek w godzinach wieczornych lub w nocy, czyli szybciej niż prognozowano wcześniej. W związku z tym we wszystkich powiatach nadwiślańskich poniżej Warszawy - płońskim, sochaczewskim, płockim i w samym Płocku - ogłoszony został alarm przeciwpowodziowy.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oceniła, że sytuacja w stolicy jest poważna, ale nie dramatyczna. Do godz. 8 zużyto w sumie 90 tys. worków i 1,5 tys. ton piasku; użyto ich do umocnienia Wybrzeża Helskiego w rejonie ul. Ratuszowej oraz Wału Miedzeszyńskiego w pobliżu ul. Ogórkowej. W pracach pomaga ok. 130 żołnierzy, harcerze, ratusz uruchomił też specjalną linię telefoniczną dla wolontariuszy: 0 800 70 70 47.

Kozłowski powiedział, że jak dotąd wały nie przesiąkają, ale zagrożone są wszystkie ich odcinki. Poinformował też, że ratowanie Warszawy przed powodzią "cieszy się priorytetem rządowym".

- W sytuacji, kiedy to będzie konieczne, do naszej dyspozycji będą postawione wszelkie możliwe zasoby będące w dyspozycji państwa polskiego. Jeżeli ich nie ma na terenie województwa mazowieckiego, to w tej chwili są tutaj ściągane, by byśmy gotowi na najgorsze - powiedział.

Podkreślił też, że stołeczne mosty są bezpieczne i raczej nie zostaną zamknięte; działają też oczyszczalnie ścieków.

Kozłowski zdementował informację, że przerwane zostały wały w Łomiankach. - Są przesięki, ale mniejsze niż na południu województwa. Te przesięki będą się zdarzały. Apeluję o weryfikowanie informacji i nieuleganie plotkom - podkreślił wojewoda.

Przypomniał, że policja ma nakładać "drakońskie kary" za wjeżdżanie samochodami na wały. - Gapie są niepożądani na wałach, będą usuwani przez policję. Apeluję: jeśli chcemy zobaczyć, co się dzieje, są miejsca, gdzie można to zrobić, nie utrudniając pracy ekipom ratowniczym - mówił wojewoda.

Gronkiewicz-Waltz dodała, że zdarzyło się już, że dwie osoby zostały odcięte i musiały być ewakuowane przez służby - na Kępie Zawadowskiej i po stronie praskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Prędzej czy później wały nie wytrzymają"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.