Premier Kopacz podróżuje koleją po Małopolsce
Państwo i administracja nie powinny przeszkadzać, ani hamować energii młodych ludzi, prowadzących działalność gospodarczą - to zdaniem premier Ewy Kopacz wnioski, które wynikają z jej sobotniej wizyty w Małopolsce.
- Przyjechałam do Europejskiego Regionu Przedsiębiorczości 2016, bo takie miano nosi region Małopolski. Zobaczyłam dwie twarze przedsiębiorczości - duży przemysł, firma z Nowego Sącza zatrudniająca ponad 2 tysiące osób i rodzinne przedsiębiorstwo tworzone od podstaw przez parę młodych ludzi, którzy dochodzili do wszystkiego własnymi rękoma, ciężką pracą, determinacją, zaciągając niekiedy kredyty, które jeszcze muszą spłacać - powiedziała Kopacz na sobotnim briefingu w Muszynie.
Mówiła, że takie wycieczki uczą pokory, bo ludzie, z którymi się zetknęła powiedzieli jej "otwartym tekstem", co można jeszcze zmienić, by łatwiej było prowadzić działalność gospodarczą. - Jak będę odwiedzać w przyszłości takie miejsca, będę mówić: dzięki nim jest wam łatwiej, bo wyciągnęłam z tego wnioski - zaznaczyła.
- Dochodzę do wniosku, że politycy tworząc prawo powinni myśleć i przekładać na działania wszystko to, co widzą w takich miejscach. Chodzi o to, aby państwo i administracja nie przeszkadzały tej inicjatywie i nie hamowały tej energii, którą mają ludzie chcący wziąć sprawy w swoje ręce - mówiła.
Ewa Kopacz na briefingu była też pytana o komentarz do wypowiedzi kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło, że jej rząd załatwi w Unii Europejskiej 100-proc. dopłaty dla rolników.
- Staram się obiektywnie oceniać sytuację w rolnictwie, ale mam też dobrą pamięć i pamiętam tych polityków, którzy na wielkich naradach w Unii Europejskiej potrafili mówić, że może warto się zastanowić i za pieniądze kierowane do rolników budować wielką armię europejską - komentowała.
Jej zdaniem PiS ma "jakiś problem z tą Europą, podczas gdy PO widzi szansę w Europie". - Dobrze by było, byśmy dziś nie straszyli Unią, ani nie walczyli z Unią, ale byśmy nauczyli się jednej zasady - budowanie mocnej pozycji Polski w UE, ale nie poprzez wrzaski, krzyki, nakazy i grożenie, ale przez merytoryczne argumenty, które można spokojnie przedstawiać - oceniła.
Przypomniała, że Polska - mimo rosyjskiego embarga na owoce i warzywa - eksportuje dziś dwa razy więcej żywności poza granice kraju, bo potrafiliśmy znaleźć nowe rynki zbytu.
Dopytywana o kwestię 100-proc. dopłat, powiedziała:
- Przypominają mi się negocjacje z kwotami cukrowymi i z tym już prawie historycznym wetem, który minister rolnictwa z tej opcji przeprowadził podczas spotkania ministrów (chodzi o stanowisko zaprezentowane w 2005 roku przez Krzysztofa Jurgiela, ministra rolnictwa w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza - PAP).
Kopacz gościła w sobotę na obiedzie u rodziny Trelów, prowadzącej w Muszynie pensjonat. Zaproszenie od rodziny dla szefowej rządu napłynęło za pośrednictwem wójta gminy. Podano żurek i pierogi, na deser była kawa i szarlotka.
Po obiedzie premier spacerowała w pobliskim parku i rozmawiała z wypoczywającymi tam wczasowiczami.
Wieczorem premier Kopacz z delegacją ruszyła na spływ Dunajcem ze Sromowców Niżnych w Pienińskim Parku Narodowym. Prowadzone przez flisaków tratwy dotarły do Szczawnicy po godz. 21.00.
Skomentuj artykuł