Prezydent i byli więźniowie pod Ścianą Straceń

(fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
PAP / psd

Ok. 100 byłych więźniów niemieckich obozów wspólnie z prezydentem Bronisławem Komorowskim złożyli we wtorek wieniec z biało-czerwonych goździków pod Ścianą Straceń w byłym Auschwitz I. To pierwszy akcent obchodów 70. rocznicy wyzwolenia obozu, która przypada 27 stycznia.

Wszyscy weszli na teren byłego obozu przez główną bramę z napisem "Arbeit macht frei". Szli w ciszy i skupieniu. Wielu byłych więźniów z Polski miało charakterystyczne chusty w biało-niebieskie pasy, przypominające obozowe pasiaki.

Wśród osób towarzyszących prezydentowi pod Ścianą Straceń była Sabina Nawara. "Jestem tu, by przekazać dowody o tym, co tu się wydarzyło, aby nikt tego nie fałszował. Staramy się przypomnieć, jak było naprawdę. Jestem szczęśliwa, bo mam 92 lata i żyję, choć w obozie Auschwitz spędziłam trzy i pół roku. Mogłabym wiele opowiadać, ale jestem za bardzo wzruszona"- powiedziała.

Były więzień Eugeniusz Dąbrowski trafił do obozu z Warszawy. "Pamiętam, że stałem przed barakiem. Płakałem, bo rozdzielono mnie z matką. Nagle widzę biegnącego człowieka. Dobiegł do obozowych drutów, którymi płynął prąd, i rzucił się na nie. Upadł. Niektórzy odchodzili tu od zmysłów i tak kończyli swe życie. Tak tu było" - wspominał po uroczystości złożenia kwiatów.

Warszawiak Jacek Zieliniewicz podkreślał, że tylko byli więźniowie wiedzą, jakim miejscem był obóz. "Możemy opowiadać, ale to i tak chyba jest nie do zrozumienia. Dla mnie najgorszy był i będzie widok żydowskich dzieci idących do gazu. Wszystkie inne przeżycia są nic nie warte w porównaniu z tym" - powiedział, płacząc.

Białorusinka Aleksandra Koraliowa na uroczystości rocznicowe przyjechała z Mołdawii, gdzie obecnie mieszka. Do Birkenau Niemcy przywieźli ją z rodziną. "Przyjechałam tu dziś, by uczcić pamięć tych, którzy tu zginęli, w tym mojej siostry. Chcę przekazać wnukom to wszystko, co przeżyłam. Chcę wszystkim mówić, co tu się stało, żeby w żadnym kraju świata się to nigdy nie powtórzyło" - powiedziała.

Jej przyjaciółka z Białorusi Aleksandra Siwakowa, obecnie Borisow, w chwili wyzwolenia obozu była dzieckiem. "Najpierw weszli sowieccy zwiadowcy" - wspominała. "Pamiętam, że taki młody zwiadowca wziął mnie wtedy na ręce. Byłam chora, wycieńczona, ale szczęśliwa. Potem oni odeszli, ale powiedzieli, że wkrótce przyjdzie Armia Czerwona. To było szczęście, radość" - mówiła.

Białorusinka była więźniarką dwóch obozów - najpierw Majdanka, potem Birkenau. Jak podkreśla, przeżyła dzięki pomocy Polaków. "Na Majdanku pomagała mi m.in. polska lekarka. Umarłabym bez niej. Tu w Oświęcimiu pomogły mi polskie dziewczęta. Karmiły mnie" - opowiadała.

Ściana Straceń zwana też Czarną Ścianą lub Ścianą Śmierci stała na dziedzińcu Bloku 11. Od jesieni 1941 r. esesmani przez dwa lata wykonywali przed nią egzekucje przez rozstrzelanie. Zgładzili w ten sposób wiele tysięcy osób, głównie Polaków. W lutym 1944 r. Ściana została zdemontowana przez Niemców. Obecnie stoi tam jej replika.

Ściana Straceń jest tradycyjnym miejscem, w którym wszystkie oficjalne wizyty składają hołd pomordowanym.

Główna ceremonia rocznicowych obchodów odbędzie się po południu przy bramie głównej byłego obozu Auschwitz II-Birkenau, w którym Niemcy dokonali masowej zagłady Żydów w komorach gazowych. Weźmie w niej udział 300 byłych więźniów obozu oraz przedstawiciele 49 państw.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. Obóz wyzwolili 27 stycznia 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej.

27 stycznia obchodzony jest na świecie jako Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Prezydent i byli więźniowie pod Ścianą Straceń
Komentarze (4)
P:
Pupil :-)
27 stycznia 2015, 18:14
Żydo-bolszewia jak g...no na wierzch wypływa, a prawdziwi bohaterowie leża pod ziemią z rąk tego samego narodu oprawców, których ratowali, tylko pod innymi NKWD-owskimi sztandarami. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,opage,2,ti<x>tle,Rodziny-rotmistrza-Witolda-Pileckiego-nie-bedzie-na-uroczystosciach-w-Auschwitz,wid,17212034,wiadomosc.html?ticaid=1143ca&_ticrsn=3#opinie
J
jasz
27 stycznia 2015, 14:10
Wnuk Hoessa, zbrodniarza, komendanta Auschwitz gościem na uroczystościach, a nie było miejsca i nie zaproszono dzieci rotmistrza Pileckiego, bohatera z Auschwitz. Wcale mnie nie zdziwi obecność na uroczystościach rodziny Cyrankiewicza, który wydał wyrok śmierci na Pileckiego, bo ten za dużo wiedział o kolaboracji łysego z Niemcami, a honorowe miejsce zajmie zdaje się najwybitniejszy więzień KL Auschwitz, profesor bez matury Bartoszewski, który został zwolniony z obozu z powodu słabego zdrowia. Zapewne ten niemiecki kolaborant działa w komitecie honorowym...
A
a-psik
27 stycznia 2015, 13:05
A Bartoszewski, zwolniony z obozu ze względu na "zły stan zdrowia", się pojawił?
OP
ot, POlszewia
27 stycznia 2015, 13:01
Obchody wyzwolenia obozu Auschwitz... bez rodziny rotmistrza Pileckiego Okazuje się, że na główne obchody 70. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz-Birkenau organizatorzy nie zaprosili rodziny rotmistrza Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia i twórcy obozowej siatki konspiracyjnej, który jako pierwszy opracował raporty o ludobójstwie w Auschwitz. Brak rodziny rtm. Pileckiego na liście gości przedstawiciele biura prasowego Muzeum Auschwitz tłumaczą... ograniczoną liczbą miejsc. [url]http://niezalezna.pl/63541-obchody-wyzwolenia-obozu-auschwitz-bez-rodziny-rotmistrza-pileckiego[/url]