Proces 35-latka, który zabił swoją rodzinę

(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
PAP / drr

Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się w środę proces 35-letniego Mariusza M. oskarżonego o zabójstwo żony i dwojga swych dzieci. Cała trójka zginęła od ciosów siekierą. Mężczyźnie grozi dożywocie.

Sąd zgodził się na ujawnienie wizerunku oskarżonego. Wyłączył jednak - na wniosek obrony - jawność rozprawy ze względu na to, że treść wyjaśnień oskarżonego mogła - w ocenie sądu - naruszyć ważny interes prywatny członków jego rodziny. Na rozprawę nie stawili się wezwani biegli, m.in. psychiatrzy.

Oskarżycielem posiłkowym w procesie jest brat zamordowanej kobiety. Mężczyzna powiedział,  że nie jest w stanie wybaczyć zabójcy. Według niego nie było wcześniej sygnałów, że może dojść do takiej tragedii. - Rodzina była zgodna, siostra się nie uskarżała, nie było takich sygnałów - mówił. Zapowiedział, że będzie domagał się dla oskarżonego kary dożywotniego więzienia, ale obawia się, że wyrok może być niższy.

Tragedia rozegrała się w połowie września ub. roku w wieżowcu przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi. Nad ranem przyjaciółka rodziny zaalarmowała policję, że nie może się z nikim skontaktować, a dzieci nie pojawiły się w szkołach. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, mieszkanie było zamknięte; przy pomocy strażaków weszli do środka.

W jednym z pokoi - w łóżkach - znaleziono zwłoki dwójki dzieci: 14-letniego chłopca i 9-letniej dziewczynki; w kolejnym - przykryte kołdrą ciało ich 35-letniej matki. Obok niej na łóżku leżał 35-letni mężczyzna - mąż i ojciec ofiar. Miał obrażenia świadczące o tym, że usiłował odebrać sobie życie. Jak ustalono, wszystkie ofiary zginęły od uderzeń siekierą. 35-latek zabił najpierw żonę, a później syna i córkę.

Biegli psychiatrzy, podczas jednorazowego badania, nie byli w stanie ocenić, czy w chwili popełnienia zbrodni był on poczytalny. Uznali, że konieczna jest obserwacja psychiatryczna; po jej przeprowadzeniu stwierdzili, że podejrzany w chwili popełnienia zbrodni miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. Oznacza to, że może ponosić odpowiedzialność karną; w przypadku skazania sąd będzie mógł zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Mężczyzna już w latach młodości planował samobójstwo; podejmował też próby samobójcze, ostatnią rok przed zbrodnią. Wtedy rzucił pracę i przeszedł na zasiłek rehabilitacyjny. Mariuszowi M. grozi kara od ośmiu lat więzienia, a nawet dożywocie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Proces 35-latka, który zabił swoją rodzinę
Komentarze (4)
10 sierpnia 2011, 14:05
<a href="http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/olsztyn/dramat-w-szczepankowie-ojciec-zabil-rodzine-potem-,1,4817793,region-wiadomosc.html">wiadomosci.onet.pl/regionalne/olsztyn/dramat-w-szczepankowie-ojciec-zabil-rodzine-potem-,1,4817793,region-wiadomosc.html</a> Co się dzieje...
GM
Grzegorz Miluski
10 sierpnia 2011, 12:09
http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/578298,zamordowal-tasakiem-zone-i-dwoje-dzieci-tragedia-w-wiezowcu,id,t.html
GM
Grzegorz Miluski
10 sierpnia 2011, 11:57
..."rzadko"
GM
Grzegorz Miluski
10 sierpnia 2011, 11:55
Uważam, że pomija się nieco ważny fakt. Nie mam pewności 100%, ale na 99% o ile pamiętam, w dniu morderstwa jak podały Wiadomości, pytano sąsiadów i oni nic podejrzanego nie zauważyli "normalna, zgodna rodzina", a później padł komentarz, w którym podano do informacji, że cała rodzina należała do organizacji Światków Jechowy. Jeśli jest to fakt to nie powinno się tego pomijać biorąc pod uwagę iż w.w. organizacja stosuje wobec swoich członków metody typowe dla sekty, czyli ukryta persfazja, pranie mózgu itp, kształtując obraz otaczającego świata (oczywiście z wyłączeniem Światków Jechowy) jako "idący na zatracenie". Ma to kolosalny wpływ na psychikę i ogląd rzeczywistości, a mówiąc wprost utratę kontaktu z tzw. zdrowym rozsądkiem. Myślę, że przekonanie, o ile takie było, iż "teraz bezemnie moja rodzina niechybnie padnie ofiarą zdegenerowanych potępieńców i zniszczony świat pełen "chodzących demonów" ją utrapi" mogło mieć wpływ na podejmowane decyzje przez morderce. Może i decydyjący, bo stosunkowo żadko spotyka się takie rozwiązanie "osobistych problemów".