Prok. Pasionek z zarzutami dyscyplinarnymi

PAP / psd

Marek Pasionek, zawieszony prokurator, który nadzorował śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, otrzymał w środę formalne zarzuty natury dyscyplinarnej. Wcześniej podawano, że chodzi o sprawę "przecieków" z tego śledztwa.

O postawieniu zarzutów przez rzecznika dyscyplinarnego prokuratury poinformował PAP sam Pasionek. Dodał, że jedyne co może powiedzieć, to fakt, że nie przyznał się do zarzucanych mu przewinień dyscyplinarnych. Nie ujawnił niczego więcej, powołując się na tajność postępowania.

W czerwcu br. szef NPW gen. Krzysztof Parulski zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa ws. katastrofy. Prokurator generalny Andrzej Seremet nie uwzględnił zażalenia Pasionka na tę decyzję, uznając, że "nie jest on wiarygodny w swoich czynnościach zawodowych". W sprawie wszczęto postępowanie dyscyplinarne w NPW; trwa śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie o ujawnienie tajemnicy służbowej ze śledztwa smoleńskiego.

W środę po południu PAP nie udało się uzyskać komentarza rzecznika dyscyplinarnego Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Dyscyplinarne postępowania wobec prokuratorów są tajne z mocy prawa. Z reguły nikt nie udziela o nich informacji, chyba że dany sąd dyscyplinarny zdecyduje formalnie o takim ujawnieniu. Jawne są zaś dyscyplinarki innych zawodów prawniczych, m.in. sędziów i adwokatów - media często biorą udział w posiedzeniach ich sądów dyscyplinarnych. Od dawna mówi się o konieczności wprowadzenia jawności także takich spraw prokuratorskich.

Postępowanie przed złożonym z prokuratorów sądem dyscyplinarnym (w tym przypadku - z prokuratorów NPW) może się zakończyć oczyszczeniem z zarzutów, umorzeniem sprawy lub ukaraniem prokuratora - karą od upomnienia przez naganę, usunięcie z zajmowanej funkcji, przeniesienie na inne miejsce służbowe aż po wydalenie z prokuratury.

"Przecieki" informacji ze śledztwa smoleńskiego zaczęła badać Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Ponieważ "uprawdopodobniła" ona, że ujawnienia tajemnicy dopuścił się prokurator prokuratury wojskowej - który nie jest oficerem, lecz osobą cywilną - sprawę skierowano do cywilnej prokuratury w Warszawie.

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie toczy się w sprawie "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" (co zagrożone jest karą do trzech lat więzienia) oraz "rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" (zagrożenie do dwóch lat). Pasionek został już przesłuchany jako świadek - podał w środę PAP prok. Dariusz Ślepokura. Dodał, że przesłuchiwani są też inni świadkowie, w tym pracownicy oraz prokuratorzy prokuratury wojskowej.

Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS - o czym miałyby świadczyć jego bilingi.

"GW" pisała, że 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Pasionek spotkał się z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce; śledczy przesłuchali tych agentów. Jeden zeznał, że spotkanie umówili b. szef ABW Bogdan Święczkowski i b. wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek (za rządów PiS). Gdy agenci usłyszeli od Pasionka, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by przenieść spotkanie do ambasady USA, gdzie Pasionek w obecności Ocieczka i Święczkowskiego mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji - podała "GW".

"Rozmawialiśmy również o katastrofie smoleńskiej, ale z całą pewnością prokurator Pasionek podczas tego spotkania towarzyskiego, przy kawie i ciastkach nie przekazywał żadnych informacji z postępowania" - mówił Święczkowski, który jest obrońcą Pasionka w postępowaniu dyscyplinarnym. Powiedział on w środę PAP, że wolałby, by było ono jawne.

Według "GW" amerykański agent zeznał, że chodziło o prawdopodobieństwo rozpylenia sztucznej mgły, sterowanie samolotem na odległość i zmianę transmisji danych w wieży kontroli lotów. Agent zeznał też, że ponieważ chodziło "o sprawy ściśle tajne", zaproponował, by do ambasady USA przysłać oficjalną prośbę o pomoc. I rzeczywiście, prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała wkrótce potem do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną.

Oddzielnie trwa śledztwo Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w sprawie "przecieku" do mediów informacji o sprawie Pasionka. "Śledztwo trwa w sprawie; przesłuchujemy osoby, które miały dostęp do akt postępowania" - powiedziała PAP rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński krytykował Parulskiego za zawieszenie Pasionka (b. współpracownika koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS Zbigniewa Wassermanna). "Bardzo bym prosił państwa, jesteście dziennikarzami, aby się zapoznać z jego życiorysem, kiedy rozpoczynał służbę, kiedy wstąpił do partii, oczywiście ta partia to PZPR" - mówił dziennikarzom. Jak dodał, bardzo niewielu decydowało się wtedy, "tak jednoznacznie stanąć przeciwko narodowi, a z poparciem dla - obcej w istocie, wspieranej i ustanowionej przez Moskwę - władzy".

Komentując twierdzenia mediów, jakoby Pasionek chciał, by w śledztwie smoleńskim prokuratura postawiła zarzuty szefom MON i kancelarii premiera, NPW informowała latem, że "nigdy nie występował on z tego rodzaju inicjatywami, jak również w żaden inny sposób tego nie artykułował".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prok. Pasionek z zarzutami dyscyplinarnymi
Komentarze (5)
P
ps
27 października 2011, 18:45
Pętla się zaciśnie. No to zostało jeszcze TV Trwam i niezależna.pl. Białoruś to wzorzec demokracji... POlska zmierza do wzorców Kubańskich i Kimirsenowskich. No to teraz ciekawe co UB-eckie sądy orzekną... Urzędnik państwowy (Schetyna) stawia się ponad niepodważalność wyboru demokratycznego. W normalnym państwie byłby za to trybunał i zniknięcie ze sceny politycznej ze skutkiem natychmiastowym. "Jeżeli wygrywa PO to jest to niepodważalny wybór obywateli, jeżeli wygrywa PiS to obalają wynik wyborczy ręcznie." a propos UB-eckich sądów. Zabił 97 dzieci - dostał 4,5 lata więzienia. Na cztery i pół roku więzienia skazał Sąd Apelacyjny w Katowicach ginekologa z Rybnika za dokonanie blisko stu nielegalnych aborcji. Andrzej K. odpowiadał ponadto za poświadczanie nieprawdy w dokumentacji medycznej i wstawianie lewych zwolnień lekarskich. Wyrok jest prawomocny. A ten wielokrotny zbrodniarz zapowiada jeszcze złożenie kasacji do Sądu Najwyższego !
J
Janek
27 października 2011, 18:09
Już nawet nie udają. Dlaczego niczego niczego się nie uczą. Nie da się na siłę gługo rządzić. Mogą powykańczać jeszcze kilkanaście osób, ale przecież z tegopowodu nikt nie uwierzy że mają rację. Wprost przeciwnie. Za parelat ludzie będą poprostu gardzić POwcami jak dawniej "czerwonymi szmatami". Jak widać, pęd do koryta jest zawsze ponad godność i choćby elementarny szacunek dla samego iebie. W sumie, mimo wszystko, jest dobrze. Takimi metodami bardzo długo rządzić się nie da.
RT
Reżim totalitarny
27 października 2011, 15:37
Pętla się zaciśnie. No to zostało jeszcze TV Trwam i niezależna.pl. Białoruś to wzorzec demokracji... POlska zmierza do wzorców Kubańskich i Kimirsenowskich. No to teraz ciekawe co UB-eckie sądy orzekną... Urzędnik państwowy (Schetyna) stawia się ponad niepodważalność wyboru demokratycznego. W normalnym państwie byłby za to trybunał i zniknięcie ze sceny politycznej ze skutkiem natychmiastowym. "Jeżeli wygrywa PO to jest to niepodważalny wybór obywateli, jeżeli wygrywa PiS to obalają wynik wyborczy ręcznie."
ZC
złe czasy
26 października 2011, 22:53
jak powiedział starożytny myśliciel: „Złe czasy, gdy sprawiedliwość nabiera wody w usta".
W
walka o prawdę kosztuje
26 października 2011, 22:05
"Każda rzecz, każda sprawa wielka, musi kosztować i musi być trudna". bł.ks.Jerzy Popiełuszko