Prokurator w sprawie byłego ministra Nowaka

(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP/ kn

Uznania winy i 20 tys. zł grzywny zażądał w poniedziałek prokurator dla Sławomira Nowaka za złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił drogiego zegarka. Obrona i sam Nowak chcą uniewinnienia. Sąd ogłosi wyrok w czwartek.

W poniedziałek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zamknął proces Nowaka - posła i b. ministra transportu w rządzie Donalda Tuska. Zarzucono mu złożenie w latach 2011-13 w sumie pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych (poselskich i ministerialnych), w których nie ujawnił, że posiada zegarek wart więcej niż 10 tys. zł.

Sprawa stała się głośna, gdy w 2013 r. napisał o niej tygodnik "Wprost" (po publikacji i wszczęciu przez prokuraturę postępowania sprawdzającego w tej sprawie Nowak złożył korektę oświadczenia). Okazało się też, że o zegarek Nowaka pytał "Super Express", który jednak nie przygotował publikacji na ten temat. Naczelny gazety twierdzi, że Nowak prosił go wtedy, by na razie nie pisali artykułu, a on skoryguje oświadczenie. Nowak zaprzeczał, by cokolwiek obiecywał naczelnemu tabloidu.

DEON.PL POLECA

Oskarżający w tej sprawie prokurator Przemysław Nowak podkreślał w poniedziałek, że proces jest ważny dla wszystkich zobowiązanych do wypełniania oświadczeń majątkowych, bo wyznaczy granice. "Przedmiotem tego procesu nie jest korupcja, ani błędy przy budowie autostrad czy Pendolino - jak często mówili moi przeciwnicy procesowi. Ja się z tym nie zgadzam. To nie jest nawet - wbrew temu, co mówi oskarżony - proces o jego uczciwość. To jest przestępstwo urzędnicze, niezgodnego z prawdą złożenia oświadczenia majątkowego" - dodał.

Za udowodnione oskarżyciel uznał, że co najmniej od marca 2011 r. Sławomir Nowak posiadał ten zegarek. "Żadna zeznająca osoba nie wskazuje dokładnie daty zakupu zegarka. Wiadomo, że kupił go dla Nowaka Piotr W. Być może dokonał on pozafiskalnego zakupu? Ja tylko spekuluję, ale to wiele by wyjaśniało. Nie spodziewałem się, że w sądzie powie on całą prawdę, ale muszę tu podkreślić, że jego zeznania ocierają się o fałsz" - powiedział.

Wnosząc o uznanie winy oskarżonego i karę grzywny łącznej wartości 20 tys. zł, prok. Nowak podkreślił, że i śledztwo, i proces wykazały winę b. ministra transportu, który wiedział, że ma zegarek o wartości powyżej 10 tys. zł i powinien był wpisać go do oświadczenia. "Wiedział, że ma ten zegarek, codziennie miał go na ręku. Godził się z tym, że zegarek jest wart powyżej 10 tys. zł. I mając tę świadomość, pięciokrotnie złożył nieprawdziwe oświadczenie majątkowe" - podkreślił oskarżyciel.

Jak mówił, zegarek to jedyne mienie ruchome, jakie Nowak powinien był wpisać. Nie wpisał zatem stu procent swych wartościowych ruchomości" - mówił prokurator. Za motyw działania oskarżonego prokurator uznał zamiar S. Nowaka, by nie chwalić się drogim zegarkiem, w obliczu fali kryzysu i potencjalnych ataków tabloidów. "Ja tego nie wymyśliłem, to wynika z jego zachowania: sam zegarka nie kupił, prosił naczelnego tabloidu, by nie publikować tekstu o zegarku" - wyliczał oskarżyciel.

"Nie wierzę, że oskarżony - osoba ponadprzeciętnie inteligentna - jest subiektywnie przekonany o tym, że zegarka nie należy wpisywać do oświadczenia majątkowego" - mówił prokurator, przypominając, że w czasie procesu S. Nowak twierdził nawet, iż gdyby miał zegarek za 400 tys. zł, to też by go nie wpisał do oświadczenia - jako przedmiotu osobistego.

Szkodliwość społeczną czynu prokurator uznał za niewysoką. "Wyobrażam sobie, że tego rodzaju czyn w ogóle mógłby nie być przestępstwem, tylko deliktem dyscyplinarnym. Ale to rzecz ustawodawcy - a przedstawiciel ustawodawcy siedzi właśnie na ławie oskarżonych" - dodał.

Jak mówił, rozważał też wniosek o uznanie winy i warunkowe umorzenie postępowania wobec posła (co oznaczałoby formalne pozostawanie niekaranym), jednak ostatecznie postanowił zażądać grzywny - z uwagi na postawę oskarżonego, który nie przyznaje się do zarzuconego czynu i neguje swą odpowiedzialność.

Komentując słowa oskarżonego, że przedmiotów osobistych nie wpisuje się do oświadczenia, powiedział: "To dla mnie zupełnie niezrozumiałe. To tak, jakby powiedzieć, że wpisuje się przedmioty różowe, a czerwonych nie".

Odnosząc się do ekspertyz biegłych, którzy oceniali, że kupiony za ponad 20 tys. zł zegarek po pół roku od zakupu był wart 15 tys. zł, a po roku - nie mniej niż 13 tys. zł, prokurator podał w wątpliwość, że w tak krótkim czasie zegarek może stracić na wartości prawie 50 proc. Jak podkreślał, do wyliczania wartości zegarka nie powinno się brać pod uwagę, że np. kupujący otrzymał w sklepie rabat jako stały klient. "To nie ma znaczenia, bo zegarek na rynku ma określoną wartość" - powiedział.

Adwokaci oskarżonego wnieśli o jego uniewinnienie. "Dla tej sprawy to nieważne, w jakich okolicznościach oskarżony kupił zegarek" - podkreśliła mec. Joanna Wojnicz. "Dlaczego osoba tak starannie i skrupulatnie dbająca o swój wizerunek nie wpisuje zegarka do oświadczenia? Może dlatego, że nie miał świadomości, że musi to zrobić? Albo dlatego, że przepisy prawa pozostawiają wiele wątpliwości interpretacyjnych?" - pytała.

Według obrony, Nowak traktował zainteresowanie tabloidu tą sprawą jako atak na siebie. "Robił błyskotliwą karierę polityczną, rzucony na najtrudniejszy odcinek - budowy autostrad, co Sławomir Nowak nadzorował osobiście. A tabloid nie zauważał tych pozytywów, tylko robił z mojego klienta celebrytę, lalusia. Dlatego pytań od tabloidu o zegarek nie potraktował poważnie, a jego najbliższa współpracownica zapewniła go, że oświadczenie majątkowe jest zgodne z prawem" - mówiła mec. Wojnicz.

Zaprzeczała zarazem, by rzeczywiście S. Nowak umówił się z naczelnym tabloidu, że skoryguje swe oświadczenie majątkowe o zegarek, w zamian za co gazeta nie opisze tej sprawy. "Zbyt wiele by ryzykował. Nie zapomina się o sprawach tak ważnych dla przyszłości!" - mówiła.

Drugi obrońca polityka, mec. Małgorzata Dąbrowska-Kardas, wskazując na możliwości różnych interpretacji prawa, zauważyła, że np. prokurator lub sędzia - obowiązany do składania oświadczeń majątkowych - jeśli tego nie uczyni, lub poda nieprawdę - popełnia tylko wykroczenie dyscyplinarne, a nie przestępstwo. "Tak skomplikowany jest system" - wskazała. Jak mówiła, w zdecydowanej większości oświadczeń majątkowych zegarków brak.

Dowodziła ona, że z ogólnie niejasnych przepisów wynika, iż karane jest tylko "wpisanie nieprawdy" w oświadczenie majątkowe - nie jest zaś przestępstwem niewpisanie do oświadczenia czegoś, co należy wpisać. "Sławomir Nowak jest człowiekiem wykształconym i inteligentnym, ale - z całym szacunkiem - nie jest prawnikiem i mam wątpliwości, czy rozpoznał bezprawność" - mówiła.

"Proszę, by wysoki sąd osądził mnie jako człowieka, a nie jako polityka - pewnie jakoś odpowiedzialnego za stosowanie tego prawa. Dziś, bez immunitetu, stoję przed moim państwem jako człowiek, który ma prawo popełniać błędy i się po nich podnosi, ale przede wszystkim jako człowiek, który ma przekonanie, że nie jest przestępcą" - mówił w "ostatnim słowie" Sławomir Nowak.

Jak podkreślił, od początku był do dyspozycji sądu, bo jest przekonany o swojej uczciwości. "Nie mam dwubiegunowości ani dwóch natur. Moja jedyna natura to przejrzystość. Przez całe 10 lat mojej aktywności publicznej nigdy nie miałem woli ukrywać cokolwiek przed opinią publiczną i wyborcami. Przez cały proces nie usłyszałem odpowiedzi na to pytanie: jeżeli wiedziałem, że powinienem wpisać ten prezent od najbliższych (zegarek - PAP) do oświadczenia majątkowego, to dlaczego tego nie zrobiłem?" - pytał.

Przekonywał, że żył wówczas w przekonaniu, umacnianym przez współpracowników i instytucje kontrolne, że wszystko jest w porządku i nie musi wpisywać tego zegarka do oświadczenia majątkowego. "Nigdy się go nie wstydziłem, nie trzymałem go w gablocie. Nigdy nie paktowałem z nikim na temat artykułów w gazetach - to się nie zgadza z moją konstrukcją i moim poglądem na świat" - dodał.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prokurator w sprawie byłego ministra Nowaka
Komentarze (3)
G
gosc
24 listopada 2014, 16:43
przeciez ten lapowkarz jest z Po , oni sa z urzedu niewinni
MR
Maciej Roszkowski
24 listopada 2014, 16:07
       To wszystko jako obok tematu. Postępowanie w sprawie zegarka to marnowanie pieniędzy publicznych znacznie wiekszych niz rzeczony zegarek. Pozostaje pytanie co z Pendolino, i i pertraktacjami z panem od Skarbówki w sprawie kontroli finansów Małżonki .p. Ministra.       Czy zwrócili Państwo uwagę z jaka ostentacją  p. Minister, który obeicał zlożyć mandat wracał na salę sejmową. Jak co drugi koleś z niesłychana serdecznością ściaskał mu prawicę  i przypomionał o swoim istnieniu i poparciu.      Panie Tusk, napluli Panu w gębę, czy to tylko deszczyk padał?
.
...
24 listopada 2014, 15:44
To śmieszne. Nowak wraz z resztą ferajny powinni być przede wszystkim sądzeni za swą działalność na ministerialnych stanowiskach z zarzutami doprowadzenia do szkód wielkich rozmiarów i działanie na szkodę Polski.