Prokuratura nie potwierdza wybuchu

(fot. PRSteam.net / pl.wikipedia.org)
"Nasz Dziennik" / PAP / pz

Biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M - poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa. W czwartek - jak poinformowano - strona rosyjska przekazała Polakom broń funkcjonariuszy BOR z lotu do Smoleńska.

Szef prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg podkreślił podczas czwartkowej konferencji prasowej, że ze sprawozdania biegłych wynika, iż w próbkach z wraku nie stwierdzono "obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji".

Jak mówił płk Szeląg, "w 14 próbkach oraz dwóch próbkach kontrolnych biegli stwierdzili obecność śladowych ilości difenyloaminy, a w czterech próbkach - paranitrodifenyloaminy - substancji nieposiadających właściwości wybuchowych. Z kolei na czterech innych próbkach biegli stwierdzili obecność siarki, także nieposiadającej takich właściwości". Dodał, że dwa pierwsze wymienione związki są "powszechnie używane przy produkcji niektórych tworzyw sztucznych". Ponadto zaznaczył, że biegli stwierdzili obecność nitrogliceryny w pojemniku z nazwą jednego z leków nasercowych.

Próbki pobrane z wraku tupolewa trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Zbadano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.

DEON.PL POLECA


Szef WPO powiedział też, że biegli nie mają wątpliwości, iż próbki pobrane z wraku Tu-154M przekazano z Rosji nienaruszone. "Biegli nie mają żadnych podstaw do tego, żeby twierdzić, że przekazane pakiety zostały w jakikolwiek sposób naruszone. Biegli pracują nad tym codziennie, to jest ich chleb powszedni i potrafią to rozpoznać" - dodał prokurator.

Sprawa badania tych próbek stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.

Prokuratorzy przypomnieli jednocześnie, że wyniki badań próbek z wraku będą tylko jednym z elementów całościowej opinii biegłych. Opinia ta będzie także oparta m.in. na wynikach badań próbek zabezpieczonych z ekshumowanych dotychczas zwłok ofiar katastrofy oraz z elementów lakierowych i powłoki lakieru z samolotu. Dlatego, według prokuratury wojskowej, czwartkową prezentację sprawozdania z badań biegłych, która nie jest jeszcze końcową opinią, należy uznać za "wydarzenie bez precedensu".

Płk Szeląg poinformował też, że na przełomie lipca i sierpnia planowany jest wyjazd biegłych do Rosji w celu dokonania kolejnych badań.

Z kolei naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak poinformował o uzyskaniu od strony rosyjskiej broni funkcjonariuszy BOR. Przekazanie pistoletów odbyło się w czwartek o godz. 10.00 czasu moskiewskiego. "Attache wojskowy ambasady RP w Moskwie działając z upoważnienia prokuratury odebrał przekazane przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej 7 pistoletów marki Glock z amunicją, które zostały ujawnione i zabezpieczone w trakcie oględzin miejsca katastrofy samolotu Tu-154" - powiedział.

Kwestia przekazania stronie polskiej broni i amunicji, w którą wyposażeni byli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu chroniący prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiła temat moskiewskich rozmów Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta z jego rosyjskim odpowiednikiem w marcu tego roku - powiedział płk Artymiak.

Zarazem szef NPW poinformował, że prokuratura otrzymała opinię biegłych z zakresu profilowania portretów psychologicznych członków załogi tupolewa. Jak podkreślił, opinia ta nie będzie ujawniana, bo zawiera tzw. dane wrażliwe. Profile psychologiczne poznali już pełnomocnicy rodzin załogi. Obecnie - dodał płk Artymiak - prokuratura chce ustalić, czy rodziny załogi zgadzają się na przekazanie treści opinii pozostałym stronom postępowania.

Prokuratorzy wojskowi poinformowali także, że dotychczas w śledztwie smoleńskim zgromadzono 435 tomów akt jawnych oraz 120 tomów akt niejawnych.

Czwartkowa konferencja prasowa w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej opóźniła się o pół godziny, bo krótko przed jej rozpoczęciem jeden z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy złożył wniosek o wyłączenie ze śledztwa szefa WPO płk. Ireneusza Szeląga, rzecznika NPW ppłk. Janusza Wójcika, a także prokuratorów WPO prowadzących śledztwo. Pełnomocnik domagał się też wyłączenia płk. Szeląga i ppłk. Wójcika z udziału w konferencji prasowej. Naczelny prokurator wojskowy poinformował, że nie uwzględnił wniosku co do Szeląga i Wójcika, zaś płk Szeląg - jako przełożony prokuratorów WPO - niezwłocznie rozpozna wniosek ich dotyczący.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Prokuratura nie potwierdza wybuchu
Komentarze (1)
L
lupa1
27 czerwca 2013, 13:35
Biegli nie stwierdzili na elementach wraku samolotu materiałów wybuchowych, stwierdzili jednak obecność w próbkach obecność nitrogliceyny, difenyloaminy oraz paramitrodifenyloaminy. Prokurator Szeląg wskazał jednak, że nitrogliceryna może pochodzić z leku ma serce o nazwie Natromid. Difenyloamina oraz paramitrodifenyloamina to stabilizatory prochu bezdymnego. Ich wykrycie zdaniem prokuratora Szeląga nie musi jednak świadczyć o wybuchu, ponieważ nie znaleziono na próbkach pochodnych spalania. To tylko część procesu badawczego, niewystarczające do przeprowadzenia ekspertyzy mogącej stwierdzić wybuch bądź jego brak. - stwierdził prokurator Szeląg. Na potrzeby badania próbek został zakupiony najnowocześniejszy sprzęt. - podkreślił przedstawiciel prokuratury wojskowej. Szeląg wskazał, że próbki badano najnowocześniejszymi metodami - m. in. przy użyciu mikroskopu elektronowego. Nie był jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie dziennikarki GPC o to, w jaki sposób ustawione były detektory badające próbki. Jak zaznaczył prokurator Szeląg, przedstawienie ekspertyzy nie orzeka jednoznacznie, czy na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu, czy też nie. Zdaniem prokuratury, do sporządzenia pełnej ekspertyzy konieczne jest zbadanie próbek pobranych z ciał oraz metalowych próbek TU 154 M, jakie wbiły się w brzozę.