Prokuratura wojskowa zdumiona zarzutami Rosji

(fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / ptt

Prokuratura wojskowa jest "zdumiona" zarzutami rosyjskiego Komitetu Śledczego co do wniosków o pomoc prawną ws. katastrofy smoleńskiej. Przyczyny obiektywne spowodowały, że jeszcze nie zrealizowaliśmy wszystkich - podkreśla mjr Marcin Maksjan z NPW.

Jak mówił PAP w czwartek mjr Maksjan, z około 30 wniosków strony rosyjskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zrealizowała "znakomitą większość". - Każdy z tych wniosków był wielowątkowy i zawierał liczne postulaty do realizacji. W ostatnich miesiącach przekazywaliśmy stronie rosyjskiej materiały w listopadzie zeszłego roku, a także w styczniu, lutym i marcu bieżącego roku. Ostatnio było to siedem tomów akt - wyliczał rzecznik NPW.

Podkreślił on, że niektórych postulatów nie można obecnie zrealizować z przyczyn obiektywnych, ponieważ częścią dowodów nie dysponuje także polska prokuratura. - Na przykład opinie sądowo-medyczne, na które oczekujemy - nie możemy ich przekazać stronie rosyjskiej, bo są w toku realizacji przez zespół biegłych medycyny sądowej z Wrocławia - i sami jej jeszcze nie mamy. Podobnie opinia kompleksowa o locie do Smoleńska, która jest jeszcze badana przez prokuraturę pod kątem kompletności. Inny przykład: komitet śledczy FR w jednym z wniosków zwrócił się o protokoły przesłuchań 50 osób. Otrzymali protokoły 48 przesłuchań, bo dwóch pozostałych świadków przebywa za granicą i nie mogliśmy ich dotąd przesłuchać. O tych trudnościach strona rosyjska była na bieżąco informowana - wskazał mjr Maksjan.

Przypomniał zarazem, że strona polska od początku śledztwa oczekuje na realizację pierwszego z wniosków o pomoc prawną skierowaną do Rosji, tj. zwrotu wraku tupolewa i jego czarnych skrzynek, a także o nadesłanie dokumentacji lotniska w Smoleńsku.

Z wcześniejszych informacji prokuratury wynika, że strona rosyjska zwracała się do polskiej prokuratury o przesłanie im prawomocnej decyzji kończącej postępowanie ws. katastrofy samolotu CASA pod Mirosławcem (na rozpoznanie w Sądzie Najwyższym czeka kasacja prokuratury od wyroku sądu wojskowego uniewinniającego kontrolera lotów z wieży w Mirosławcu); rosyjscy śledczy chcieli też się zapoznać z porównawczymi nagraniami głosu osób z kokpitu Tupolewa.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej w czwartek zarzucił Polsce, że ta nie odpowiedziała na kilka wniosków o pomoc prawną w śledztwie ws. katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Komitet Śledczy podkreślił, że nie pozwala to na podjęcie decyzji procesowej w tym dochodzeniu. Poinformowano też, że wrak tupolewa jest dowodem rzeczowym w śledztwie i że jego przekazanie stronie polskiej zostanie rozważone po zakończeniu dochodzenia. Komitet Śledczy ocenia, że nie ma podstaw do mówienia nawet o minimalnej odpowiedzialności kontrolerów lotów z lotniska w Smoleńsku za katastrofę polskiego Tu-154M.

24 marca tego roku - po uzyskaniu kompleksowej opinii biegłych - WPO wydała postanowienie o postawieniu zarzutów dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska. Jednemu zarzuca się sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, a drugiemu - nieumyślne sprowadzenie katastrofy. Formalnie grozi im do ośmiu lat więzienia. Uruchomiono procedurę co do ogłoszenia im postanowień i przesłuchania w charakterze podejrzanych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prokuratura wojskowa zdumiona zarzutami Rosji
Komentarze (5)
jazmig jazmig
9 kwietnia 2015, 13:46
Ta straszliwa katastrofa to również straszliwy wstyd dla nas. Air Force One państwa, które pretenduje do roli europejskiego gracza, rozbija się, ponieważ piloci elitarnej jednostki wojskowej, powołanej specjalnie do przewożenia najważniejszych osobistości, wprowadzili współrzędne pasa w innym układzie niż ten, w którym pracował ich GPS; niewłaściwie korzystali z wysokościomierzy; nie posłuchali wieży, że nie ma warunków; oszukali, a potem ignorowali urządzenie mówiące ludzkim głosem: „podciągnij, lecisz w ziemię"; wreszcie przekroczyli wysokość decyzji, wypatrując przez okna gruntu (eufemizm, zeszli poniżej poziomu pasa). Do tego gorzka wisienka na torcie: nie mieli dopuszczeń, żeby w ogóle tego dnia na tej maszynie wzbić się w powietrze, a te nieaktualne, które mieli, były udzielone bezzasadnie. Srom straszny. [url]http://www.rp.pl/artykul/1192358.html[/url] Jestem ciekaw, co konkretnie polscy prokuratorzy zarzucają rosyjskim kontrolerom lotów w świetle powyższego podsumowania faktów.
W
WDR
9 kwietnia 2015, 17:42
Polska nigdy nie miała i nadal nie ma Air Force One. Wszystkie samoloty są w dyspozycji rządu i są udostępniane według potrzeb i za zgodą rządu. Tym właśnie sposobem (brakiem zgody na użycie samolotu) pp. Tusk i Arabski próbowali zablokować pobyt p.Kaczyńskiego na szczycie w Brukseli.
DL
dla lemingów
9 kwietnia 2015, 18:01
"wprowadzili współrzędne pasa w innym układzie niż ten, w którym pracował ich GPS" Fragment polskich uwag do raportu MAK: „Z posiadanych informacji wynika, że przekazane stronie polskiej dane lotniska, w tym: współrzędne położenia środka lotniska, współrzędne progów drogi startowej i współrzędne posadowienia anten bliższej i dalszej radiolatarni prowadzącej (wszystkie współrzędne na karcie podejścia) wyrażone są w układzie odniesienia SK-42, a nie w ogólnie przyjętym obecnie do stosowania w lotnictwie układzie WGS-84. O tym fakcie nie poinformowano strony polskiej w momencie przekazywania przez stronę rosyjską kart podejścia. Potraktowanie współrzędnych wyrażonych w układzie SK-42 jako współrzędnych WGS-84 spowodowało wprowadzenie błędnych danych do systemów pokładowych (GPS/FMS) samolotu Tu-154M”. "nie posłuchali wieży, że nie ma warunków", "przekroczyli wysokość decyzji" Polskich pilotów, zmylonych przez złe karty podejścia, utrzymali w błędzie kontrolerzy z wieży w Smoleńsku. Załoga Tu-154 była błędnie informowana o położeniu na kursie i ścieżce. W trakcie lotu polskiego Tu-154 ppłk Plusnin prowadził konsultacje telefoniczne z dyżurnym operacyjnym Sztabu Kierowania Lotnictwem Wojskowo-Transportowym Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie, mającym hasło wywoławcze "Logika"1, a płk Krasnokucki z dowództwem w Twerze oraz dowództwem wojsk lotniczych w Moskwie. W wyniku tych rozmów lotniska w Smoleńsku nie zamknięto. I wieża w Smoleńsku kazała zejść załodze aż do 50 m. To płk Krasnokucki nakazał sprowadzić samolot do wysokości 50 m (choć polscy piloci i tak próbowali poderwać samolot na 100 m) i wydał decyzję zezwalającą na próbne podejście do lądowania. Zrobił to po rozmowie z niejakim gen. Benediktowem. Wysokość decyzji wynosi 100 m. [url]http://niezalezna.pl/23291-tajemnica-czarnej-skrzynki-jaka-40[/url] [url]http://niezalezna.pl/63993-wieza-zezwolila-na-zejscie-do-50-m-gazeta-polska-ujawnia-tresc-nieznanej-ekspertyzy-abw[/url]
M
Mike
9 kwietnia 2015, 12:48
Jak to jest ze to Rosja stawia nam warunki i niesamowite wymagania, zamiast byc na odwrot???
jazmig jazmig
9 kwietnia 2015, 13:47
co na odwrót?