"Proponowany zakaz hodowli zwierząt futerkowych to duży krok naprzód"
Warunki hodowli zwierząt futerkowych w Polsce przypominały dotąd "wolną amerykankę". Proponowany zakaz ich hodowli i chowu to olbrzymi krok naprzód, zgodny z trendami ogólnoeuropejskimi - powiedział PAP prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Czyste Środowisko, Krzysztof Fiołka.
Złożony w poniedziałek w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt zakłada rozszerzenie katalogu czynów uznanych za znęcanie się nad zwierzętami oraz podwyższenie kar za takie czyny; wprowadzić ma m.in. zakaz trzymania psów na łańcuchach, a w okresie przejściowym - wydłużenie łańcucha do 5 metrów; ma również wprowadzić określenie psa rasowego oraz kota rasowego w celu wyeliminowania pseudohodowli; w projekcie proponuje się także wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.
Według prezesa Stowarzyszenia Ekologicznego Czyste Środowisko, Krzysztofa Fiołki projekt ustawy to dobry kierunek zmian w prawie. "Uważam, że ta ustawa to jest olbrzymi krok naprzód" - powiedział w rozmowie z PAP.
Projekt przewiduje m.in. wprowadzenie zakazu hodowli i chowu zwierząt futerkowych w celu pozyskiwania futer. Swój sprzeciw wobec tego przepisu zgłaszają przedstawiciele branży futerkowej.
Proponowany w projekcie nowelizacji zakaz hodowli zwierząt futerkowych jest - według Fiołki - najbardziej istotny. Jak zauważył, fermy - oprócz hodowli zwierząt - oznaczają skażenie ziemi, wód gruntowych, cieków wodnych, przykre zapachy, a nawet pojawienie się dużej liczby szczurów czy much. Ocenił on, że "jeśli chodzi o hodowlę zwierząt na futra to jest to dochodowy biznes, ale dla małej garstki ludzi, a cierpią setki tysięcy mieszkańców".
Ekspert dodał, że widoczna jest ogólnoeuropejska tendencja związana z rozszerzaniem zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Taki zakaz obowiązuje już w Wielkiej Brytanii, Holandii, Chorwacji czy w Słowenii. Inne bardzo zaostrzyły rygory hodowli - np. Dania. Warunki hodowli w Polsce określił jako "wolną amerykankę".
Według zapisów projektu hodowcy zwierząt futerkowych będą mieli 5 lat na przebranżowienie. "Myślę, że to może czasami jednego pokolenia zabraknąć, żeby to naprawdę posprzątać i zrobić porządek" - skwitował Krzysztof Fiołka, odnosząc się do ingerencji ferm w lokalne środowisko.
Prezes Stowarzyszenia ocenia, że posiadanie ferm zwierząt futerkowych nie wiąże się z korzyściami gospodarczymi dla regionu, bo dużą fermę obsługuje z reguły tylko ok. 10 osób. "Mówienie, że jest to wielki dar dla rejonu, jeżeli chodzi o walkę z bezrobociem... to po prostu nie wytrzymuje zwykłej krytyki" - mówił.
Zapytany, czy nie obawia się, że przedstawiciele przemysłu futrzarskiego zablokują nowelizację w proponowanym kształcie - Fiołka stwierdził, że lobby tej grupy jest znaczące i istnieje taka obawa, że zamiast zakazu hodowli zmienione zostaną zasady hodowli.
Do innych ważnych propozycji zmian Fiołka zaliczył przewidywany zakaz trzymania psów na łańcuchu. "Aczkolwiek już coraz rzadziej się spotyka (...) żeby gospodarze czy właściciele posesji trzymali psa na łańcuchu. Są to najczęściej klatki do wolnego wybiegu. Mieszkańcy coraz bardziej doceniają spacery z psem, (...) zwierzęta są po prostu traktowane coraz bardziej po ludzku" - powiedział.
Projekt przewiduje podwyższenie kar za znęcanie się nad zwierzętami. W ocenie Fiołki obecnie, gdy ogłaszane są wyroki za bestialskie traktowanie zwierząt, ich niski wymiar budzi zdziwienie. Jak dodał: kara ma sens, gdy jest nieuchronna.
Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt przygotowali posłowie PiS. Wśród parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy się pod nim podpisali, jest m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Skomentuj artykuł