Protestujący ojciec: "modlę się żeby te moje dzieci umarły przede mną"
"Kolej rzeczy jest taka, że rodzic wychowuje dziecko, a później dziecko opiekuje się rodzicem. W naszym wypadku to nigdy nie nastąpi i ja, chociaż to jest może bardzo złe, ja modlę się żeby te moje dzieci umarły przede mną" - łamiącym się głosem mówi Karol Milewicz, tata Wiktorii i Magdy.
Już miesiąc trwa sejmowy protest rodziców osób niepełnosprawnych. To nie abstrakcyjny problem, ale konkretne trudności z którymi mierzą się opiekunowie. Karol Milewicz jest jednym z nich.
W sobotę rano protestujących odwiedził kard. Kazimierz Nycz, który pomodlił się z dziećmi i ich opiekunami. Wcześniej o pomoc Państwa, Kościoła i społeczeństwa apelował Przewodniczący KEP, abp Stanisław Gądecki.
Niepełnosprawność nie wyklucza z Kościoła >>
"Boję się o przyszłość dzieci, bo w tym kraju czeka je tylko cierpienie i ból, a one już swoje wycierpiały" - dodaje Milewicz w rozmowie przeprowadzonej przez Justynę Dobrosz-Oracz.
Córki Karola Milewicza nie mówią, nie są w stanie powiedzieć czego potrzebują. Rodzice muszą być nieustannie czujni, a dzieci są kompletnie uzależnione od mamy i taty.
Ojciec podkreśla, że z każdym upadkiem, podnoszą się silniejsi. Przez wiele lat doświadczał z córkami ludzkiej pogardy, kiedy przypadkowe osoby odsuwały się od nich w miejscach publicznych "jakby niepełnosprawność była zaraźliwa".
Spór w Sejmie. Tu nie chodzi tylko o pieniądze >>
"Tutaj nas traktują nie jak normalnych obywateli" - opisuje sytuację w Sejmie. "Traktują nas źle, nietolerancyjnie, patologicznie - [ale - przyp. aut.] to oni dodają (…) nam więcej siły i determinacji do walki".
Być po stronie najsłabszych w wojnie przeciw bezsilnym >>
"Jestem szczęśliwy, że mam te córki, mimo że jest czasami ciężko. Ale jakbym miał się cofnąć w czasie i miał przeżywać te złe i dobre chwile, [to - przyp. aut.] jeszcze raz bym się temu poddał" - podkreśla protestujący ojciec.
Skomentuj artykuł