"Przycz. katastrofy smoleńskiej nie był wybuch"

(fot. Bartosz Staszewski)
PAP / mm

Nie ma podstaw, by twierdzić, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był wybuch lub seria wybuchów - oświadczył w poniedziałek zespół wyjaśniający opinii publicznej okoliczności katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r.

"Wbrew przedstawianym w dniu dzisiejszym w jednym z tygodników hipotezom chcemy podkreślić, że nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że w samolocie Tu-154M, jego skrzydle i innych miejscach doszło do wybuchu lub ich serii" - napisał kierowany przez Macieja Laska zespół w przesłanym PAP oświadczeniu.

W artykule "Ukryty dowód na wybuch" tygodnik "wSIECI", powołując się na ekspedycję zorganizowaną przez naukowców z Instytutu Archeologii i Etnografii PAN, przedstawia tezę, że rozpad samolotu na tysiące szczątków można tłumaczyć tylko "potężną eksplozją".

Zespół przypomniał, że samolot był całkowicie sprawny do zderzenia z przeszkodami terenowymi, a rejestratory lotu nie zapisały niczego, co świadczyłoby o wybuchu (wybuchach): skoku ciśnienia czy odgłosów eksplozji, charakterystycznych śladów energii cieplnej lub mechanicznej.

DEON.PL POLECA

O tym, że w samolocie nie doszło do eksplozji świadczy brak osmaleń i nadtopień charakterystycznych dla wybuchów i powstającej wtedy temperatury sięgające 3000 st. Celsjusza, a ślady stwierdzone na ciałach ofiar - powstałe wskutek pożaru po rozbiciu się samolotu - mają zupełnie inny charakter. Eksperci podkreślają, że "wskazywane przez Antoniego Macierewicza rzekomo +osmolone+ części samolotu jak np. wewnętrzna cześć zbiornika pod skrzydłem to nic innego jak materiał izolacyjny w czarnym kolorze".

Zarejestrowany wzrost wibracji w jednym z silników był spowodowany tym, że do prawego silnika wpadły kawałki gałęzi z drzew przycinanych przez zderzający się z nimi samolot - napisano w oświadczeniu.

Podkreślono także, że szczątki samolotu nie noszą śladów mechanicznego działania fali uderzeniowej czy wzrostu ciśnienia, natomiast poszarpanie miejsca urwania końcówki skrzydła jest typowe dla zderzenia z przeszkodą. Potwierdzeniem są fragmenty skrzydła wbite w pień brzozy i kawałki drewna brzozy wbite w skrzydło.

Krawędzie części kadłuba są powyginane zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz, co świadczy o tym, że ich deformacja nie jest efektem wybuchu, lecz zderzeń z przeszkodami terenowymi - zaznaczył zespół w oświadczeniu. Brakuje także wygięcia elementów podłogi kabiny, które powstałoby w przypadku wybuchu.

Zespół do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy przypomniał także, że "wzdłuż toru lotu samolotu aż do punktu jego zderzenia z ziemią nie było szczątków pochodzących z wnętrza kadłuba, co świadczy o tym, że do zderzenia z ziemią kadłub maszyny był cały, i wyklucza możliwość rozerwania go w powietrzu przez eksplozję".

Kolejny argument ekspertów zespołu Laska to ten, że żaden ze świadków na ziemi nie słyszał odgłosu wybuchu.

Zespół przypomniał, że jego członkowie, którzy wchodzili w skład tzw. komisji Millera, przeanalizowali wszystkie powyższe elementy, podczas gdy "żaden z ekspertów posła A. Macierewicza nie był w Smoleńsku, nie widział miejsca katastrofy, nie badał wraku ani zapisów rejestratorów lotów".

"Skrupulatnie pomijany jest przez nich fakt, że sprawny samolot już półtora kilometra przed pasem znalazł się na wysokości kilku metrów nad terenem, poniżej poziomu pasa startowego, a załoga samolotu ignorowała ostrzeżenia systemu TAWS oraz nakazaną wymogami bezpieczeństwa minimalną wysokość do której mógł się zniżyć samolot, czyli 100 m nad poziom pasa" - podkreślił zespół Laska.

Przywołując dowody rzeczowe - zapisy rejestratorów oraz charakter uszkodzeń drzew wzdłuż trajektorii samolotu - zespół stwierdził: "Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przyczyną katastrofy (...) było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Przycz. katastrofy smoleńskiej nie był wybuch"
Komentarze (16)
T
tak
27 stycznia 2014, 22:25
leszek, to zdecyduj się czy Gargias można wierzyć czy nie. Twoje manipulatorskie myślenie prowadzi Cie na manowce. Gdy chcesz coś udowodnić to wykorzystujesz Gargias jako prawdomówną, bo Ci tak pasuje, ale gdy Gargias skłania się ku hipotezie o zamachu to juz nie jest wiarygodna. Nie obrażaj naszej inteligencji, bo o Twoją się nie martwię.
L
leszek
27 stycznia 2014, 21:59
Marek Pyza ustalił, że wybuch miał miejsce w tyle samolotu i była to ogromna kula ognia (dowód - okładka tygodnika "W Sieci").  [url]http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/w-smolensku-byl-wybuch-tygodnik-w-sieci-znalazl-ukryty-dowod-w-raporcie-polskich-archeologow_377873.html[/url] Ale dziwne, że żaden ze swiadków - nawet  przywoływanych w demaskatorskim nakręconym poza cenzurą, filmie Anity Gargias "Anatomia upadku" o takiej kuli ognia nie wspomina. A przecież Anita Gargias dotarła nawet do świadków, do których nie dotarła komisja Anodiny i Millera.  Może  kolejny spisek przeoczony przez Antoniego Macierewicza ?
N
Nimanieb
27 stycznia 2014, 21:58
A Panowie Hiena Karnowscy dalej śmiało robią pijaka z ze śmiertelnie chorego oraz tańczą bez żenady na grobach, a wszystko to dla doraźnych celów, czy tak się godzi ? Skoro Panu Hiena Owsiakowi godzi się żyć ze zbiórek WOŚP to wszystko się godzi.
27 stycznia 2014, 21:36
A Panowie Hiena Karnowscy dalej śmiało robią pijaka z ze śmiertelnie chorego oraz tańczą bez żenady na grobach, a wszystko to dla doraźnych celów, czy tak się godzi ?
L
leszek
27 stycznia 2014, 20:50
Nie ułatwia także zadania profesor Jan Otrębski z Politechniki Warszawskiej. Zdaniem profesora przyczyną katastrofy był "wielopunktowa eksplozja". ------------------------ Zniszczenia pochodzą według mnie od eksplozji. Im dłużej to oglądam, tym bardziej jestem pewny – mówił prof. Obrębski. Jak konkludował: Można podejrzewać, że była to dobrze przygotowana, wielopunktowa eksplozja, która m.in. odcięła skrzydło. ------------------------ Z tym się także zgadza profesor Szkuladziński: -------- Zdaniem eksperta wygląda na to, że nie doszło tylko do jednego wybuchu na skrzydle, jak twierdził wcześniej. - Wygląda coraz bardziej, że był to szereg wybuchów, w rezultacie których te szczątki zaczęły spadać na ziemię - ocenił Szuladziński. - Pierwszy wybuch musiał być całym szeregiem drobnych wybuchów - dodał. --------- Jak się połapac w tej wieży Babel ? 
L
leszek
27 stycznia 2014, 20:40
Z drugiej strony jestem trochę zdezorientowany. Sądząc z rysunku na okładce tygodnika "W Sieci" Marek Pyza ustalił, że eksplozja miała miejsce w tylnej cześci kadłuba. Ale kula ognia sugeruje, że doszło do eksplozji paliwa co jest dziwne, bo zbiorniki paliwa w Tu 154 sa na skrzydłach. Tutaj jest to bardziej spójne z ustaleniami profesora Biniendy, którego wyliczył, że wybuch który doprowadził do katastrofy miał miejsce na skrzydle. Ale to z kolei stoi w sprzeczności z ustaleniami profesora Nowaczyka, który po wnikliwej analizie ustalił, że wybuch miał miejsce w kokpicie, czyli z przodu samolotu. Jestem trochę więc skonfudowany, jak to jest możliwe, że wybitni eksperci na podstawie tych samych doszli do całkowicie odmiennych wniosków ?
A
AP
27 stycznia 2014, 20:27
Serio? Kogo to w ogole obchodzi? Tylko nielicznych. Ważniejszy jest zamarznięty kibel w pociągu. Co zresztą ludzkie i zrozumiałe. Koszula bliższa ciału. Nie ma się na co obrażać, ani biadolić.
L
leszek
27 stycznia 2014, 20:13
Redaktor naczelny tygodnika "W Sieci" Marek Pyza przeczytał raport archeologów i ustalił, że przyczyną katastrofy był wybuch, bo według Marka Pyzy jest to jedyne wytłumaczenie treści zawartych w raporcie. Z ustaleniami Marka Pyzy zgadza się ekspert przywołany przez autora, czyli poseł Antoni Macierewicz. Do takiego wniosku Marka Pyzę natchnęły myśli niezależnego eksperta, dr. Grzegorza Szuladzińskiego: ---------- Odłamki oznaczają wybuch. To pewnik, od którego nie można uciec --------- Poseł Macierewicz oprócz wybuchu zdemaskował także spisek polegający na ukrywaniu przed opinią publiczną kolejnego kluczowego dowodu.  Jakby ktoś nie czuł się przekonany tą potęgą dowodów i myśli, to ma jeszcze okładkę tygodnika, gdzie jest rysunek zniżającego się samolotu i kuli ognia w okolicy ogona, co powinno rozwiać wszelkie wątpliwości.
PZ
precz złodzieje
27 stycznia 2014, 19:56
Serio? Kogo to w ogole obchodzi?
A
AP
27 stycznia 2014, 18:36
Prawdziwy ekspert nie wypowiada się na tematy, na których się nie zna, a tym bardziej nie posiadając materiałów źródłowych. ... Nie chce niczego sam narzucać więc proszę sobie sprawdzić na czym opierał się prof.Kowaleczko, którego ekspertyzą nie tak dawno wywijał zespół Laska. ps. Prof.Kowaleczko sprawia wrażenie człowieka otwartego na dyskusje więc nie jest to zarzut względem niego. Korzystanie z danych Boeinga wydaje się mieć sens.
P
podobno
27 stycznia 2014, 17:13
@tak Ponieważ deon woli cytować rządowe źródła ja przedstawię pełniej to co napisano w Sieci” „Co najmniej 20 tys. elementów samolotu. Szczątki maszyny niczym śnieg pokrywające teren przed smoleńskim lotniskiem. ... Podobno jeszcze teraz można znaleźć różne kawałki samolotu, który się rozbił w lesie kabackim, a było to ponad 20 lat temu.  ...Podobno jazmig, to istota rozumna...
jazmig jazmig
27 stycznia 2014, 16:53
@tak Ponieważ deon woli cytować rządowe źródła ja przedstawię pełniej to co napisano w Sieci” „Co najmniej 20 tys. elementów samolotu. Szczątki maszyny niczym śnieg pokrywające teren przed smoleńskim lotniskiem. ... Podobno jeszcze teraz można znaleźć różne kawałki samolotu, który się rozbił w lesie kabackim, a było to ponad 20 lat temu. Cały las był zasłany szczątkami samolotu i ludzi. Tak więc ten argument jest lichy, bo gdyby doszło do wybuchy, to teren ze szczątkami byłby o wiele większy.
T
tak
27 stycznia 2014, 15:56
Ponieważ deon woli cytować rządowe źródła ja przedstawię pełniej to co napisano w Sieci” „Co najmniej 20 tys. elementów samolotu. Szczątki maszyny niczym śnieg pokrywające teren przed smoleńskim lotniskiem. Tak naprawdę wyglądało miejsce katastrofy Tu-154M. Czy można to wytłumaczyć inaczej niż potężną eksplozją? - zastanawia się w tygodniku "W Sieci" Marek Pyza. Dziennikarz powołuje się na raport polskich archeologów, którzy w październiku 2010 roku badali teren, na którym doszło do katastrofy. Na te informacje zareagował zespół Macieja Laska. "Nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że w samolocie Tu-154M, jego skrzydle i innych miejscach doszło do wybuchu lub ich serii" - czytamy w komunikacie przesłanym do mediów”. Nie ma i już. Jak sami Państwo widzicie po ilości miejsca poświęconego argumentom obu stronom deon absolutnie nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Trzeba go ulokować gdzieś między Newsweekiem a Gazetą Wyborczą. Deonie , prawda i tak wyjdzie, a twoją rolę czytelnicy będa pamietać. "Będą spisane czyny i rozmowy. Czytelnik pamieta...Ja bym na amnezję nie liczył.
27 stycznia 2014, 14:19
U Macierewicza wypowiadają się ludzie, którzy nigdy nie zajmowali się katastrofami lotniczymi i bredzą jak Piekarski na mękach. Mamy kilka wersji wybuchu, kolejny ekpert odkrył, że brzoza była złamana wcześniej i tak stale mamy jakieś rewelacje, które głoszą amatorzy, a nie specjaliści. Prawdziwy ekspert nie wypowiada się na tematy, na których się nie zna, a tym bardziej nie posiadając materiałów źródłowych.
P
pg
27 stycznia 2014, 14:16
Wiarygodność zespołu Laska najętego przez rząd polski do robienia propagandy jest zerowa.
S
staku
27 stycznia 2014, 13:51
Jak ocenić kto ma rację? Czy ci co mówią, że był wybuch czy ci co twierdzą, że wybuchu nie było? Trudna sprawa - ani nie mamy dostępu do pierwotnych danych ani odpowiedniej (z najwyższej półki) wiedzy żeby oceniać to co jest. Ale bez problemu można określić kto mataczy: jeżeli prokuratorowi na konferencji prasowej nie chce przejść przez usta stwierdzenie, że dziesiątki czy setki próbek miały odczyt TNT i trzeba badań z czego to wynika - to wiarygodność tej prokuratury jest w moich oczach zerowa. O dziwo przyszło potwierdzenie od analityków, że TNT  to nie trotyl, ale nawet rzeczona prokuratura ma zastrzeżenia do fachowości tych analiz!!!