Radiowozy GITD, czyli fotoradary stacjonarne

"Dziennik Gazeta Prawna" / PAP / drr

Nieoznakowane auta Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego przejeżdżają dziennie średnio tylko ponad 80 km. Co oznacza, że pracują głównie stojąc na poboczu - stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".

W praktyce więc radiowozy zastępują stacjonarne fotoradary. A, jak wylicza gazeta, średnio taki specjalistyczny pojazd kosztuje 220 tys. zł, zaś fotoradar jest co najmniej o 70-80 tys. zł tańszy.

Ale w przypadku auta GITD kierowcy nie są ostrzegani o dokonywanym pomiarze (jak jest w przypadku np. straży gminnej, która musi ustawić stosowny znak przy drodze). Z kolei policja, nawet nieoznakowana, musi zatrzymać kierowcę i wtedy wlepić mu mandat.

Inspekcja nie widzi problemu. Jak mówi Łukasz Majchrzak z GITD, w odróżnieniu od straży gminnej, Inspekcji nie krępują przepisy określające sposób prowadzenia kontroli i ma uprawnienia, by prowadziły ją też stojące w miejscu wozy.

DEON.PL POLECA

Jednak możliwe, że wkrótce zostanie to ograniczone. Jak mówi urzędnik resortu transportu, GITD wkrótce sam powinien dojść do wniosku, że takie postępowanie nie służy wizerunkowo jemu, jak i całemu systemowi nadzoru nad ruchem drogowym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Radiowozy GITD, czyli fotoradary stacjonarne
Komentarze (1)
F
franek
22 stycznia 2013, 10:35
Chyba daliśmy się wciągnąć w jakąś paranoję! Na drogach giną ludzie z różnych powodów, w tym z powodu nadmiernej prędkości. Przyrządy do namierzania krnąbrnych kierowców są drogie, ale dodatkowo używane zbyt rzadko, bo to szkodzi wizerunkowi?? Muszą być oznaczone, aby kierowcy mogli tylko w ich okolicy zwalniać i nie stresowali się jeżdżąc nieprzepisowo?! Czemu patrole sprawdzające trzeźwość nie są oznakowane - jaką przykrość mają potem zaprocentowani kierowcy! Może by oznaczać alarmy przy bankach, aby włamywacze nie denerwowali się zbytnio?