Ranni z Gran Turismo pozostaną w szpitalach
Pięć osób pozostanie w szpitalach po niedzielnym wypadku, do którego doszło w Poznaniu podczas pokazów motoryzacyjnych Gran Turismo. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube.
Podczas niedzielnych pokazów Gran Turismo Polonia w Poznaniu jeden z samochodów wjechał w publiczność. 17 osób zostało rannych, wśród nich dwoje dzieci. Ranni trafili do szpitala, po opatrzeniu ran 12 z nich zwolniono do domów jeszcze w niedzielę. W szpitalach pozostała dwójka dzieci i troje dorosłych.
W poniedziałek konferencje prasowe zapowiedzieli organizatorzy zawodów i prokuratura, która musi podjąć decyzję w sprawie zarzutów wobec kierowcy.
Do wypadku doszło, gdy Norweg, kierujący samochodem koenigsegg, stracił panowanie nad kierownicą; na prostym odcinku drogi samochód uderzył w krawężnik, odbił się od niego i wjechał w widzów. Jak podała policja, kierowca auta był trzeźwy. Według oświadczeń organizatorów pokazów sprawca wypadku był doświadczonym kierowcą, a impreza była dobrze zabezpieczona. - To doświadczony kierowca, który od lat kieruje pojazdami sportowymi - mówił w niedzielę jeden z organizatorów imprezy Peter Ternstroem. Zaznaczył, że jest to pierwszy wypadek w historii imprezy.
W tym roku Gran Turismo Polonia zorganizowano w Poznaniu po raz dziewiąty. W trakcie pokazów Gran Turismo Polonia na ulicach Poznania można było oglądać najdroższe i najszybsze samochody na świecie. W tym roku - według zapowiedzi organizatorów - na imprezie miało się pojawić 175 aut, najwięcej ferrari - ok. 50 sztuk. Po wypadku impreza została przerwana.
By wziąć udział w pokazie, poza posiadaniem auta spełniającego kryteria, wystarczy zgłosić się do organizatora i opłacić wpisowe. Jak powiedział PAP przedstawiciel organizatora imprezy Marcin Jellinek, przed pokazem na miejscu kierowcy przechodzili szkolenie.
Według wstępnych ustaleń policji organizator Gran Turismo Polonia, zabezpieczając imprezę, spełnił wszystkie wymogi wynikające z przepisów. - Zawsze na tego typu imprezach pojawia się ryzyko, bo nigdy nie ma pewności, że nie zdarzy się jakaś awaria techniczna. To wszystko będzie badane w trakcie śledztwa - powiedział rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak.
Skomentuj artykuł