Rząd: do 3 lat więzienia za zwrot "polski obóz"

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP/ ed

Za zwrot typu "polski obóz" ma grozić do 3 lat więzienia - głosi przyjęty we wtorek przez rząd projekt Ministerstwa Sprawiedliwości.

Ma on też umożliwić wytaczanie za takie zwroty procesów cywilnych, m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej i organizacje pozarządowe.

DEON.PL POLECA


Jak powiedział minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, projektowane rozwiązania pozwolą na skuteczniejsze ściganie tego typu przestępstw.

"Dzisiaj polski rząd uczynił ważny krok w kierunku stworzenia mocniejszych narzędzi prawnych pozwalających skuteczniej dochodzić naszych praw, bronić prawdy historycznej ale też bronić dobrego imienia Polski wszędzie na świecie, gdzie dochodzi do jej pomawiań i przedstawiania w fałszywym świetle" - powiedział Ziobro.

Projekt nowego zapisu ustawy o IPN głosi, że kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Taka sam kara ma grozić za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Według projektu, jeśli sprawca takich czynów działa nieumyślnie, podlega karze grzywny lub karze ograniczenia wolności. Nie będzie przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo wszczynałby prokurator IPN; wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości.

W uzasadnieniu projektu na stronie Rządowego Centrum Legislacji podkreślano, że karalność takich stwierdzeń jest obecna w dorobku prawnym Unii Europejskiej - decyzji ramowej z 2008 r. ws. zwalczania pewnych form i przejawów rasizmu i ksenofobii za pomocą środków prawnokarnych. Dodano, że zgodnie z przepisami UE ws. jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych osoba, która mieszka w państwie członkowskim, może być pozwana w innym państwie członkowskim w sprawach dotyczących roszczeń cywilnoprawnych m.in. o odszkodowanie, które wynikają z czynu zagrożonego karą - przed sąd, do którego wniesiono akt oskarżenia. Dodano, że także instrumenty prawa karnego UE "gwarantują szerokie możliwości transgranicznego egzekwowania grzywien orzeczonych wobec obywateli innych państw członkowskich UE".

Według uzasadnienia nowy przepis jest zgodny z konstytucją, a orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego potwierdza, że wolność wyrażania poglądów nie ma charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniom. Dodano, że rażące fałszowanie prawdy historycznej o sprawcach najpoważniejszych zbrodni "stanowi atak na moralność publiczną oraz naruszenie czci i godności ofiar tych zbrodni".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rząd: do 3 lat więzienia za zwrot "polski obóz"
Komentarze (5)
AB
Aleksander Borowski
18 sierpnia 2016, 00:21
Głoszenia prawdy historycznej nie można zagwarantować aktami prawnymi.Prawda powinna obronić się sama. Jakie zastosowanie będzie miał ten przepis w przypadku sprawy pogromu w Jedwabnem ,Wiźnie itp..Czy historycy, którzy uznają wyniki śledztwa IPN prowadzonego przed rządami PIS  będą karani.Wielu historyków będzie się bało wypowiadać na ten temat.Przepisy tego typu mogą służyć do eliminacji przeciwników politycznych
AB
Aleksander Borowski
18 sierpnia 2016, 00:27
Czy używanie zwrotu " polegli pod Smoleńskiem w 2010 "nie jest fałszowaniem historii przez rząd?Czy ten rząd ma kwalifikacje moralne ,by zajmować się takimi sprawami jak ochrona dobrego imienia Polaków.
Oriana Bianka
17 sierpnia 2016, 11:02
Nie widzę sensu w ogłaszaniu takiego prawa oprócz efektu propagandowego. Przepis taki nie wpłynie na poprawę wizerunku Polski, bo skuteczność jego będzie znikoma. Przesadą jest też przekonanie, że określenie polskie obozy koncentracyjne było często stosowane, cudzoziemcy interesujący się historią wiedzą, że za holokaust odpowiadają nazistowskie Niemcy, często rozmawiałam z ludźmi z różnych krajów i nie spotkałam nikogo, kto myślałby inaczej.  Fałszowanie prawdy historycznej nie powinno mieć nigdzie miejsca, bo niczemu dobremu nie służy, wymagajmy tego od innych, ale zacznijmy od siebie.   
17 sierpnia 2016, 00:55
Takie prawo jest bez sensu i niczemu nie służy. Służy wylącznie do stroszenia piór dla partyjnych urzędników. Określenie "kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność ...." wcale nie kryminalizuje automatycznie określenia "polskie obozy koncentracyjne". To są subtelności językowe. W języku angielskim "Polish" ma szersze znaczenie niż przymiotnik "polski" w języku polskim. Może się również odnosić do lokalizacji geograficznej, podczas gdy w języku polskim, np. w słowniku Doroszewskiego, głównie odnosi się do Polski i Polaków. Podobne niuanse mogą wystąpić w innych językach. Jeśli ktoś napisze "Polish death camp" i, podany do sądu w myśl tego prawa, powie, że miał na myśli położenie geograficzne podając liczne przykłady stosowania takego przymiotnika, to prawo jest bezradne. Przecież na określenie "getto warszawskie" czy "powstanie w getcie warszawskim" nikt się nie obraża, pomimo tego, że to getto zostało założone i administrowane przez okupacyjne władze niemieckie, a nie polskie władze warszawskie, których wtedy nie było. Więc pożytek z takiego prawa jest żaden, to złudzenie, że strojeniem marsowych min i kogucim pianiem zastąpi się rzetelną i prefesjonalną działalność naukową i edukacyjną. Poza tym, to partyjni aparatczycy powinni zacząć sprzątanie od władnego podwórka. Bo minister edukacji Zalewska, która nagle wbrem oczywistym faktom wystrzeliła że nie wie, kto zabił Zydów w Jedwabnem w 1941, wyrządziła Polsce więcej szkód, niż 100 określeń "polskie obozy koncentracyjne" w zagranicznej prasie.
MR
Maciej Roszkowski
16 sierpnia 2016, 20:22
To prawo trafia w próżnię. Oszczerców za granicą nie dotknie, a w  Polsce takie przestępstwo nie istnieje. Jedynym wyjściem byłyby procesy cywilne wytaczane mediom przez silne kancelarie prawne w USA, czy w Niemczech na zasadzie "no cure, no pay" z żądaniem wysokich odszkodowań za zniesławienie.  Wtedy można by z odszkodowania  opłacić b. wysokie honoraria, a za resztę zrobić objazdową wystawę o  niemieckich obozach koncentracyjnych i obozach śmierci  w czasie II wojny światowej. Jakby parę razy wydawcy zapłacili , to reszta by pilnowała swoich pismaków.