"Rzeczpospolita": Mit umów śmieciowych

(fot. sxc.hu)
PAP / psd

W naszym kraju na umowach śmieciowych pracuje tylko 600 tys. osób. To zaledwie 3,7 proc. mających pracę Polaków - informuje "Rzeczpospolita".

Z danych resortu pracy za 2012 r. wynika, że na 16,2 mln pracujących 9,1 mln posiada stały etat, 3,4 mln czasowy, a 3 mln prowadzi działalność gospodarczą. Jedynie 0,7 mln pracuje na podstawie umów zleceń i o dzieło. Z tego zestawienia wynika, że na tzw. śmieciówkach pracuje margines zatrudnionych.

"Rzeczpospolita", na podstawie rozmów z ekspertami i własnych obliczeń, spróbowała oszacować dokładniej to zjawisko. Około połowy pracujących na umowy-zlecenia lub o dzieło - 350 tys. osób - może być faktycznie zmuszonych do tej formy trudną sytuacją na rynku pracy. Pozostali robią to z własnej woli, np. twórcy czy artyści. Do tej liczby trzeba dodać ok. 15 proc. samozatrudnionych w ZUS (z 1,4 mln osób), którzy zakładają własne firmy, bo zmuszają ich do tego pracodawcy. Łącznie wychodzi zatem właśnie 0,6 mln.

Skąd zatem ofensywa związków przeciw wielkiej patologii śmieciówek? Związki zaliczają do tej grupy także zwykłe etaty, oskładkowane, z pełnymi prawami pracownika - tyle, że zawarte na czas określony, a dzięki temu łatwiejsze do wypowiedzenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Rzeczpospolita": Mit umów śmieciowych
Komentarze (4)
AL
antoni Lisok
4 kwietnia 2013, 02:43
Rzeczywiście umowy zlecenia są wszystkie ozusowane, natomiast wolne od składek są umowy o dzieło. Ci którzy walczą z tymi umowami, nazywając je śmieciowymi, albo nie wiedzą czym one są albo wykazują odrobinę złej woli. I to z kilku powodów. Obrażani są zleceniobiorcy i zleceniodawcy jako zleceniośmieciobiorcy i zleceniośmieciodawcy. Sam prowadziłem jednoosobową działalność gospodarczą bo nie mogłem nikogo zatrudniać, gdyż nie byłem w stanie opłacać składek ZUS nawet za samego siebie. Musiałem tę działalność dwukrotnie zawieszać a potem ją w ogóle zlikwidować. Potem miałem drobne umowy o dzieło w krótkim okresie jako wykonawca. Ale  się skończyły. Broni mnie częściowo to że mam rentę inwalidzką, niestety  wynosi ona 701,75 zł miesięcznie. Szukałem pracy na pełny etat ale w moim wieku (64 lata) jej nie dostałem. Stąd wiem że umowy zwane śmieciowymi bywają dla wielu jedynym źródłem utrzymania. Państwo ani żaden inny podmiot nie ma obowiązku dawania mi pracy. Nikt jednak nie ma też prawa obciążać mnie obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi które przekraczają możliwości nie tylko osób niepełnosprawnych ale i zdrowych, gdy same  znajdą sobie własne zajęcie . Nie mam już siły kontynuować ale mógłbym jeszcze wiele na ten temat napisać.
C
Contral
3 kwietnia 2013, 13:06
To jest jakaś bzdura. Sam pracowałem na umowę - zlecenie i o ile mi wiadomo jest ona oskładkowana. Nie ma tylko składki chorobowej. A do ZUS składki i tak idą. O ile mi wiadomo nieoskładkowane są te umowy - zlecenia, które biorą studenci. Bo oni sami są ubezpieczeni w ZUS-ie.
E
Estera
3 kwietnia 2013, 11:15
Nie ufam statystykom. Czy były brane pod uwagę "wieczne" oferty staży? To jest nagminne i niepokojące zjawisko: pracodawca zatrudnia na 6 miesięcy stażystę dotowanego z urzędu pracy, następnie nie przedłuża mu umowy a na to miejsce zatrudniany jest kolejny stażysta. W niektórych firmach ten proceder wykorzystywany jest przez wiele lat.
jazmig jazmig
3 kwietnia 2013, 09:05
Umowy na czas określony nie są łatwiejsze do wypowiedzenia. Wypowiada się je tak samo, jak pozostałe umowy. Natomiast okres wypowiedzenia jest krótszy.