Sejm: debata nad ostatnim projektem PiS ws. TK

(fot. PAP / Marcin Obara)
PAP / ml

We wtorek rano Sejm zajął się ostatnim projektem PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego: Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz ustawę o statusie sędziów TK. Te dwie uchwalone już ustawy czekają na podpis prezydenta.

Po wtorkowym drugim czytaniu Sejm ma głosować nad uchwaleniem ustawy - jeszcze podczas obecnego posiedzenia.
Sejmowa komisja sprawiedliwości rekomenduje Izbie przyjęcie projektu. Odrzucone przez komisję poprawki zgłaszane przez PO i Nowoczesną zostały ponowione jako wnioski mniejszości. Partie te określiły projekt jako "niszczący TK".
"Proponowane rozwiązanie ma umożliwić uporządkowanie sytuacji w Trybunale związanej z organizacją jego działania i doprowadzić organizację i tryb postępowania przed TK do stanu zgodnego z prawem" - głosi uzasadnienie projektu. Jak podkreślono, "w szczególności przewidziane w projekcie procedury mają umożliwić sprawny i zgodny z prawem wybór kandydatów na prezesa TK przez Zgromadzenie Ogólne, gdyby do momentu wejścia w życie ustawy nie doszło do powołania tego organu przez prezydenta".
Projekt m.in. z mocy prawa unieważniałby niedawny wybór trzech sędziów TK jako kandydatów dziewięciorga sędziów TK na nowego prezesa Trybunału. Kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego wygasa 19 grudnia. W projekcie zapisano, że jeśli do dnia ogłoszenia tej ustawy Zgromadzenie Ogólne TK przedstawiło prezydentowi kandydatów na prezesa TK (a prezydent nie powołał prezesa), albo m.in. dokonało wyboru kandydatów z naruszeniem obecnej ustawy, to całą procedurę przeprowadza się według nowej ustawy. Wtedy traciłyby moc dokonane wcześniej "wszystkie czynności i akty dokonane w ramach procedury przedstawienia prezydentowi RP kandydatów na stanowisko prezesa".
Według projektu, w przypadku konieczności nowej procedury ws. prezesa, do czasu jego powołania TK kieruje sędzia TK, "któremu prezydent RP w drodze postanowienia powierzy pełnienie obowiązków prezesa". Byłby to sędzia TK o "najdłuższym stażu pracy w sądownictwie powszechnym lub w administracji państwowej szczebla centralnego na stanowiskach związanych ze stosowaniem prawa". Najdłuższy taki staż ma sędzia Julia Przyłębska, wybrana do TK w grudniu ub.r. przez Sejm.
W komisji PO i N zwracały uwagę, że powołanie p.o. prezesa to ignorowanie konstytucyjnego wiceprezesa Stanisława Biernata. "Działania Sejmu są podyktowane sprzecznymi z prawem działaniami prezesa TK i części zbuntowanych sędziów TK"- replikowała Krystyna Pawłowicz (PiS). Według niej "wiceprezes ma sens tylko przy prezesie", a tego od 19 grudnia nie będzie. Szef komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) tłumaczył zaś, że "nie byłoby instytucji p.o. prezesa, gdyby prezes Rzepliński stosował się do prawa i dopuścił do ZO wszystkich sędziów".
P.o. prezes w miesiąc od ogłoszeniu ustawy przeprowadzałby procedurę przedstawienia prezydentowi kandydatów na prezesa TK. W zwołanym przez niego ZO uczestniczyć mają sędziowie, "którzy złożyli ślubowanie wobec prezydenta" (chodzi o wybranych do TK w grudniu ub.r. Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha, których Rzepliński nie dopuszcza do orzekania w TK i do udziału w ZO.).
Jako kandydatów na prezesa ZO przedstawiałoby prezydentowi wszystkich sędziów, którzy uzyskali co najmniej 5 głosów. Gdyby 5 głosów dostał tylko jeden sędzia, kandydatami staje się on oraz sędzia (lub sędziowie) z najwyższym pozostałym poparciem.
Projekt stanowi, że sędzia TK może - w miesiąc od wejścia w życie ustawy o statusie sędziów TK - przejść w stan spoczynku "w związku z wprowadzeniem w trakcie trwania jego kadencji nowych zasad realizacji obowiązków sędziego". Według opozycji jest to "zachęta" by PiS mogło wprowadzić kolejnych sędziów do TK. W ocenie Rzeplińskiego jest to "przepis jawnie korupcyjny wobec sędziów konstytucyjnych".
Według projektu p.o. prezes ma też zarządzić druk wyroków TK "podjętych z naruszeniem" ustaw o TK z czerwca 2015 r. i z lipca 2016 r. - chyba, że dotyczą one aktów normatywnych, które utraciły moc obowiązującą. Oznacza to, że nie będą wydrukowane wyroki TK z 9 marca i z 11 sierpnia br. o wcześniejszych nowelach czy ustawach o TK autorstwa PiS. Ich druku wcześniej odmówił rząd, powołując się na złamanie prawa przy ich wydaniu przez TK.
Projekt stanowi ponadto, że do postępowań wszczętych i niezakończonych w TK przed wejściem w życie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK, stosuje się przepisy tej ustawy. Dokonane czynności procesowe pozostają w mocy.
Według projektu obecne Biuro Trybunału przestałoby istnieć 1 stycznia 2018 r. - zastąpiłyby je Kancelaria Trybunału i Biuro Służby Prawnej Trybunału. Zlikwidowane ma być stanowisko szefa Biura TK. Stosunki pracy z pracownikami wygasną 31 grudnia 2017 r., jeśli do 30 września 2017 r. nie zostaną im zaproponowane nowe warunki pracy i płacy, albo jeśli przed 15 grudnia 2017 r. odmówią oni przyjęcia nowych warunków.
Co do zasady wszystkie trzy ustawy mają wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia w dzienniku ustaw. M.in. przepisy co do procedury wyłaniania kandydatów na prezesa oraz likwidacji stanowiska szefa Biura TK mają wejść w życie w dniu po tym ogłoszeniu. Straci też co do zasady moc obecna ustawa o TK z 22 lipca.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sejm: debata nad ostatnim projektem PiS ws. TK
Komentarze (3)
AB
Aleksander Borowski
13 grudnia 2016, 21:54
1.Konstytucja nie pezewiduje stanowiska P.O prezesa. 2.Wytoki TK nadal nie będa wykonane. 3. Trzech prawowitych sędziów od roku oczekuje na zaprzysięzenia,a nie można odwołac sędziego, ani unieważnić go. Dlaczego   Pisowcy nie zmienią Konstytucji i nie zlikwidują oficjalnie 3-podziału władzy. Przecież jeżeli TK będzie się składał z funkcjonariuszy pisowskich to będzie tylko atrapą?To po co to?Mogą przecież przegłosować zapis o przewodniej roli PIS w państwie narodowym. Piotrowicz i sędzia Kryze to zorganizują,mają doswiadczenie.
AB
Aleksander Borowski
13 grudnia 2016, 22:01
Prezes RZ. nie może dopuścić trzech sędziów do pracy,gdyż nie są zaprzysięzeni.Natomiast kadencja sędziów "nadliczbowych",a zaprzysięzonych, jeszcze się nie zaczeła.Zostali wybrani na miejsca już zajęte.Chyba powinni czekać az się zwolnią, aż kadencja poprzednikow wygaśnie, no i dbać o zdrowie,teraz sezon grypowy a ludzie PISU wrażliwi.
WDR .
13 grudnia 2016, 14:23
6 dni...