Sejm odrzucił wniosek PiS ws. sześciolatków

Minister edukacji Katarzyna Hall podczas setnego, ostatniego posiedzenia Sejmu VI kadencji. Sejm rozpatrywał między innymi obywatelski projekt zmian w ustawie o systemie oświaty. (fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / wm

Sejm odrzucił w piątek wniosek o niezwłoczne przystąpienie do drugiego czytania obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Projekt zakłada m.in. wycofanie się z wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Sejm zajmie się nim w nowej kadencji.

Wniosek o natychmiastowe przystąpienie do dalszego procedowania nad projektem złożyło PiS. Za przyjęciem wniosku głosowało 152 posłów, 223 było przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu.

W piątek Sejm kończy ostatnie posiedzenie w tej kadencji.

W przypadku projektów obywatelskich nie obowiązuje zasada dyskontynuacji, dlatego projektem zajmie się parlament kolejnej kadencji.

Głównym celem projektu obywatelskiego jest "przywrócenie stanu sprzed reformy edukacji", a co za tym idzie, oprócz zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków i obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków, także powrót do tzw. starej podstawy programowej nauczania i wychowania przedszkolnego. Zdaniem wnioskodawców, szkoły nie są wystarczająco przygotowane na przyjęcie dzieci młodszych.

Autorzy projektu obywatelskiego, skupieni wokół Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, chcą też powstrzymania likwidacji szkół przez wprowadzenie do ustawy zapisu o konieczności ustalania przez samorządy sieci publicznych szkół i przedszkoli w porozumieniu z kuratorem oświaty. Opowiadają się ponadto za objęciem przedszkoli - tak jak szkół - subwencją oświatową.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty z marca 2009 r., od 1 września 2012 r. obniżony ma być wiek rozpoczynania obowiązkowej nauki w szkole z siedmiu do sześciu lat. W związku z tym od 1 września 2011 r. wszystkie pięciolatki muszą przejść obowiązkowe wychowanie przedszkolne. Do tego czasu o tym, czy dziecko wcześniej rozpocznie naukę, czy nie, decydują rodzice. Zgodnie z ich wolą do I klas w całym kraju w roku szkolnym 2010/2011 poszło 12,5 proc. dzieci sześcioletnich, a w roku 2009/2010, gdy zaczęto obniżać wiek rozpoczynania nauki, do szkół poszło 4,3 proc. sześciolatków.

Jednak minister edukacji Katarzyna Hall bierze pod uwagę zmianę w dotychczasowych przepisach wprowadzających w przyszłym roku obowiązek nauki dla sześciolatków. W czwartek na swoim blogu napisała, że warto rozważyć rozłożenie wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków na dwa lata. W takiej sytuacji we wrześniu 2012 do szkoły poszłyby obowiązkowo tylko te dzieci, które do końca sierpnia miałyby skończone 6 lat. Rok później do pierwszych klas poszłyby wszystkie sześciolatki urodzone w 2007 roku i od września 2006 roku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sejm odrzucił wniosek PiS ws. sześciolatków
Komentarze (5)
A
azja
17 września 2011, 17:05
Hall na pal
S
starykiemlicz
17 września 2011, 16:10
Może i potrzebują obowiązków tak w ogóle już wtedy, ale niekoniecznie szkolnych :P Zgadzam się z przedmówczynią/przedmówcą. To jest spory kawał dzieciństwa. W ten sposób odpowiedzialność za wychowanie jest bardziej przeniesiona z rodziców na system edukacji. I mnie się wydaje, że to nie dobrze. Bo nie chodzi o to, kogo by tu obwiniać za "dzisiejszą młodzież", tylko o samo dobro człowieka. A wydaje mi się, że skrócenie czasu, kiedy to rodzice mają tak jasno największy wpływ na dziecko, jest niedobre. Warto też zapytać, co chce się osiągnąć przez zmniejszenie wieku rozpoczęcia edukacji. Mam nadzieję, że to nie jest sposób Ministerstwa Edukacji na "poprawę jakości kształcenia". Z jednej strony coraz mniej jest w programie nauczania (nie, to NIE jest metoda na przeniesienie ciężarku z nauki pamięciowej na wykorzystanie nabytych umiejętności; przenieśmy procenty i kolejne lektury na uczelnie wyższe, aby zwiększyć poziom kształcenia...yyy co?), a z drugiej obniża się wiek rozpoczęcia edukacji. Na moje oko choćby te 2 działania osłabiają "partnera". No, ale poczucie zmian jest, coś się dzieje, a że ludzie są i tak zabiegani, może nie przysiądą do sprawy i łykną to. co osiągną? Przypuszczam,że unikną masowych zwolnień nauczycieli, bo niż daje sie odczuć i szkoły walcza o ucznia a powinno być odwrotnie. Skutkiem tego uczeń robi łaskę ,że sie uczy. A ta argumentacja ministerstwa cytowana powyżej + ostatnia wypowiedź p. Hall odnośnie przywrócenia historii, przypomina receptę SLD na zwiększanie przyrostu naturalnego przy pomocy antykoncepcji.
O
oświecony
16 września 2011, 23:09
Dzieci powinny być odbierane rodzicom zaraz po urodzeniu. Wtedy uda się wreszcie wychować prawdziwych obywateli świata. No i porządek wreszcie będzie bo ludziom od tej całej demokracji to się tylko w głowach przewraca ! Dlatego będę głosował na Polską Zjednoczoną Platformę Obywatelską !!! Tak mi dopomóż Bóg. Amen.
H
Hmm
16 września 2011, 22:16
Może i potrzebują obowiązków tak w ogóle już wtedy, ale niekoniecznie szkolnych :P Zgadzam się z przedmówczynią/przedmówcą. To jest spory kawał dzieciństwa. W ten sposób odpowiedzialność za wychowanie jest bardziej przeniesiona z rodziców na system edukacji. I mnie się wydaje, że to nie dobrze. Bo nie chodzi o to, kogo by tu obwiniać za "dzisiejszą młodzież", tylko o samo dobro człowieka. A wydaje mi się, że skrócenie czasu, kiedy to rodzice mają tak jasno największy wpływ na dziecko, jest niedobre. Warto też zapytać, co chce się osiągnąć przez zmniejszenie wieku rozpoczęcia edukacji. Mam nadzieję, że to nie jest sposób Ministerstwa Edukacji na "poprawę jakości kształcenia". Z jednej strony coraz mniej jest w programie nauczania (nie, to NIE jest metoda na przeniesienie ciężarku z nauki pamięciowej na wykorzystanie nabytych umiejętności; przenieśmy procenty i kolejne lektury na uczelnie wyższe, aby zwiększyć poziom kształcenia...yyy co?), a z drugiej obniża się wiek rozpoczęcia edukacji. Na moje oko choćby te 2 działania osłabiają "partnera". No, ale poczucie zmian jest, coś się dzieje, a że ludzie są i tak zabiegani, może nie przysiądą do sprawy i łykną to.
SO
szkoła od 7 rż
16 września 2011, 21:34
 głupi to był pomysł z 6-latkami do szkoły. dzieci potzrebuja czasu, potrzebuja dzieciństwa a nie obowiązków od 6 rż